Atak na Grodno

Powiększ obrazStary zamek w Grodnie

Zgodnie z zapowiedziÄ…, publikujemy kolejny fragmenty powieÅ›ci o majorze Benedykcie Serafinie. Ten opowiada o wydarzeniach 20 wrzeÅ›nia 1939 r., czyli tych najbardziej znanych. Wkrótce również te mniej znane…

Po prawej widniała przysadzista budowla Starego Zamku, rozbudowanego w XVI wieku przez króla Stefana Batorego. Po lewej – oddzielony od starego głębokim jarem  Nowy Zamek, czy raczej pałac, zbudowany w XVIII wieku przez króla Augusta III, gdzie odbywał się co trzeci sejm w I Rzeczypospolitej. Teraz znajdował się tu szpital. Oba stały na wysokiej skarpie nad Niemnem. Teraz, na górze skarpy wyryte były okopy. Przy Starym Zamku, starannie zamaskowany, stał ciężki karabin maszynowy. W okopach znajdowali się żołnierze z karabinami wycelowanymi na drugą stronę rzeki. Wojskowi wyglądali po trochu jak zbieranina z różnych oddziałów, ale byli to w większości ludzie, którzy zgłosili się już po pierwszym okresie mobilizacji lub nie dotarli do swych oddziałów. Ubrani w mundury, wyciągnięte z magazynów, przeważnie starego kroju, noszący francuskie hełmy typu Adrian z charakterystycznym grzebieniem na górze, używane już tylko przez kawalerię. W innych oddziałach mieli niemieckie czy austriackie Stahlhelmy. No i uzbrojenie, stare lebele i berthiery.

– Panie majorze, meldujÄ™ atak nieprzyjaciela! – zasalutowaÅ‚ mÅ‚ody podchorąży, dowodzÄ…cy grupÄ… kilkudziesiÄ™ciu żoÅ‚nierzy. Zdyszany Serafin wskoczyÅ‚ do okopu. Å»oÅ‚nierze czekali w pogotowiu i tylko od czasy do czasu odzywaÅ‚ siÄ™ basem pamiÄ™tajÄ…cy WielkÄ… WojnÄ™ austriacki ckm Schwarzlose.

– CzoÅ‚gi wjechaÅ‚y przez most… – ciÄ…gnÄ…Å‚ podchorąży. – Nikt ich nie zatrzymaÅ‚, bo i jak? Nie byliÅ›my przygotowani, a posterunki z tamtej strony najwyraźniej nie wytrzymaÅ‚y. Dopiero teraz siÄ™ przestraszyli i już nie jadą…

Serafin chwycił za lornetkę. Po drugiej stronie Niemna, na podejściu do mostu, stał czołg. Niemiecki? Chyba nie, nie widać było białego krzyża na wieży. Sowiecki? Z tej odległości wyglądał na sowiecki BT, ale może się mylił? Czołg nie ruszał się, nie strzelał – czyżby uszkodzony? Po wschodniej stronie rzeki, koło kościoła pobernardyńskiego, na wzgórzu nad ulicą prowadzącą od mostu, obrońcy Grodna  ustawili działo przeciwlotnicze 40 mm, znakomitego boforsa – pewno to z niego czołg został trafiony. Ale też do boforsów nie było pocisków przeciwpancernych, a czołgi, w odróżnieniu od samolotów, miały pancerz.

Popatrzył raz jeszcze. Na moście stał odkryty samochód osobowy, który palił się i dymił. Obok widać było leżące, nieruchome postacie w mundurach.

– Ile wjechaÅ‚o do miasta? – spytaÅ‚ Serafin.

– Nie wiem, cztery, może pięć? – odparÅ‚ podchorąży. – Reszta zostaÅ‚a po tamtej stronie, chyba siÄ™ bojÄ… albo czekają… My nie strzelamy, bo nie mamy do kogo. Piechota nie atakuje, a ze zwykÅ‚ego karabinu do czoÅ‚gu nie ma po co. Cekaem  to co innego, ale na takÄ… odlegÅ‚ość nawet pociski pepanc nie pomogÄ…. Nasi strzelajÄ…, żeby postraszyć Sowietów…

– Przerwać ogieÅ„ – rozkazaÅ‚. – Strzelać  tylko w razie możliwoÅ›ci dosiÄ™gniÄ™cia przeciwnika. OszczÄ™dzać amunicjÄ™!

©  Piotr Kościnski

Â