Od zesłania do Stolicy Apostolskiej. Życie Kazimierza Świątka

Duchowni byli jednymi z najczęściej prześladowanych grup społecznych w ZSSR. Musieli znosić obelgi, zesłania, kary śmierci. Jednym z katolickich duchownych o wyjątkowo burzliwym i nietuzinkowym życiorysie był kardynał i arcybiskup Kazimierz Świątek (ur. 1914 w Valdze – zm. 2011 w Pińsku).

Kardynał Kazimierz Świątek podczas uroczystości Bożego Ciała w Witebsku w 2009 r.

Urodził się w rodzinie o poglądach patriotycznych, jego ojciec służył w Legionach Piłsudskiego, a po odzyskaniu niepodległości brał czynny udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Zginął podczas walk z bolszewikami o Wilno w 1920 r., kiedy Kazimierz miał niespełna 6 lat. Przyszły kardynał wczesną młodość spędził na Syberii, skąd wrócił na początku lat dwudziestych. Kształcił się w Baranowiczach i Pińsku, gdzie wstąpił do seminarium duchownego.

Tak się złożyło, że Świątek przyjął święcenia kapłańskie na kilka miesięcy przed wybuchem II wojny światowej, która zastała go w poleskich Prużanach, gdzie pełnił funkcję wikarego. Aż do 1941 r. w tejże parafii wykonywał obowiązki proboszcza i dziekana. W kwietniu tego samego roku został aresztowany przez NKWD i przeniesiony do Brześcia. Tam go przesłuchiwano przez ponad dwa miesiące, a wreszcie skazano na śmierć. Szczęśliwie dla niego, atak Niemiec na ZSRR uniemożliwił wykonanie wyroku. Po blisko 60 dniach w celi śmierci, Kazimierz Świątek został uwolniony przez okolicznych mieszkańców. Okazało się, że wkroczenie wojsk niemieckich w czerwcu ‘41 r. wywołało w mieście totalny chaos i paraliż, a Rosjanie uciekli w popłochu. Świątek wspominał to następująco:

„[Rosjanie] Porzucili wszystko i pouciekali. Pamiętam, że jak siedziałem w tej celi śmierci, to tam takie malutkie okienko było, od bombardowania szybka wyleciała i dym (…) wlatywał. I ja tak stałem i patrzyłem: o tam – to wolność”.

Ks. Kazimierz Świątek – zdjęcie najprawdopodobniej przedwojenne

Niestety, niedługo przyszło mu się cieszyć tą wolnością. Po wyjściu z więzienia Świątek wrócił do parafii – był tam najpierw pod okupacją Niemców, a potem znów Rosjan, którzy ponownie wzięli go na przesłuchania. Tym razem nie został skazany na karę śmierci, ale w 1945 r. zesłano go do obozu pracy. Tam spędził 2 lata, ale na tym nie skończyła się jego katorga. Przeniesiono go do innego łagru. Podczas swojego zesłania robił wszystko, żeby opiekować się duchowo osadzonymi tam Polakami oraz innymi więźniami. Przez 9 lat przebywania w obozach pracy najbardziej doskwierała mu niemożność wyspowiadania się – w pobliżu nie było innego księdza, który mógłby mu udzielić sakramentu pokuty.

Inne zdjęcie młodego ks. Kazimierza Świątka

Tułaczka Kazimierza Świątka zakończyła się dopiero w czerwcu 1954 r. Wrócił do Pińska, do historycznej katedry, z którą tak mocno był związany, a którą ocalił przed zamknięciem. W grudniu został mianowany proboszczem, a sprawował tę funkcję przez ponad 36 lat. Późniejsze zmiany społeczno-historyczno-polityczne znacząco wpłynęły na jego dalszą karierę. Pierwszym kamieniem milowym był wybór Karola Wojtyły na papieża, a stopniowe topnienie i upadek komunizmu w Europie środkowo-wschodniej osłabiły trwające do tej pory prześladowania religijne. Już w 1988 r. Jan Paweł II powierzył mu stanowisko prałata Jego Świątobliwości, a rok później przypadł Świątkowi zaszczyt mianowania go wikariuszem generalnym diecezji pińskiej. Później przyszło arcybiskupstwo i wejście w skład Kolegium Kardynalskiego, a także order nadany przez Lecha Wałęsę.

Pińsk, bazylika katedralna pw. Wniebowstąpienia Najświętszej Maryi Panny – msza św. w dziesiątą rocznice śmierci kardynała Kazimierza Świątka. 

Kazimierz Świątek pozostał jednak przede wszystkim nieodłącznie związany z Pińskiem. Dbał o odrestaurowanie katedry (przy czym często pomagał własnoręcznie), szczególnie troszcząc się o grób biskupa Zygmunta Łozińskiego, którego szczególnie podziwiał i obrał sobie za wzór do naśladowania. Bardzo dbał o kultywowanie lokalnej pamięci. Pomimo, że często opowiadał o swojej syberyjskiej tułaczce, nie lubił być nazywany bohaterem ani męczennikiem. W wolnym czasie lubił spędzać czas wśród natury, amatorsko zajmował się też fotografią oraz filmem dokumentalnym.

Kazimierz Świątek dożył sędziwego wieku 96 lat, a 72 lata życia poświęcił posłudze kapłańskiej.

Weronika Kulczewska-Rastaszańska

Zdjęcia: Wikipedia, „Echo Polesia”, domena publiczna