17 września 1939 r. oddziały Wojska Polskiego walczące z Niemcami i znajdujące się na zapleczu frontu liczyły około 650 tys. żołnierzy. I choć na Kresach Wschodnich było ich co prawda 200 tys., ale byli w stanie obronić kraju przed drugim, potężnym agresorem.
Żołnierze KOP na granicy z ZSRR
Około 240 tys. polskich żołnierzy broniło się na zachód od Wisły (najwięcej nad Bzurą, około 135 tys., a także w Warszawie i Modlinie, około 90 tys.). Kolejne 200 tys. żołnierzy, znajdujących się na wschód od Wisły, prowadziło walki z Niemcami, próbując się wycofywać w kierunku przedmościa rumuńskiego.
Polskie siły w południowo-wschodniej Polsce składały się z załogi Lwowa (26 batalionów, trzy szwadrony, 70 dział), 10 Brygady Kawalerii (zmotoryzowanej) płk. Stanisława Maczka oraz grupy „Żółkiew” (pięć batalionów, sześć szwadronów, dwie baterie) na północ od miasta, a także zgrupowania trzech, mocno już wykrwawionych dywizji piechoty gen. broni Kazimierza Sosnkowskiego w Lasach Janowskich. Na przedmościu rumuńskim odtwarzana armia „Karpaty” wraz z wchłoniętymi różnymi grupami i oddziałami, liczyła około 17 tys. żołnierzy i około 30 dział. Na tym obszarze znajdowała się większość polskiego lotnictwa. Znajdowały się tutaj także formacje tyłowe i zapasowe, ochrony granic i Policji Państwowej.
Wypada w tym miejscu wspomnieć, że województwa wschodnie (z grubsza – na wschód od obecnej, polskiej granicy wschodniej) obejmowały połowę terytorium państwa polskiego z około 13 min ludności, w tym około 6 min Polaków (około 43 proc.). Na obszarze Kresów Wschodnich w okresie pokoju stacjonowała ponad jedna trzecia sił piechoty i połowa jednostek kawalerii, ale niemal wszystkie wysłane zostały na front zachodni.
Polskie dowództwo starało się realizować koncepcję obrony na tzw. przedmościu rumuńskim, czyli na obszarze położonym na południowy wschód od Lwowa, przeciętym przez kilka rzek i opartym o granicę z Rumunią na południu. A właśnie przez Rumunię miały dotrzeć do Polski transporty uzbrojenia, m.in. czołgów i samolotów, płynących statkami z Francji do rumuńskiej Konstancy. I dlatego na przedmoście zaczęły spływać jednostki nie uwikłane w walce na froncie, a więc przede wszystkim słabo uzbrojone i wyposażone pododdziały z ośrodków zapasowych. Pierwsze transportami kolejowymi ruszyły jednostki z Grodzieńszczyzny, Wileńszczyzny i Nowogródczyzny. 17 września wiele z nich znajdowało się w transportach na południe poniżej linii rzek Piny i Prypeci.
Na obszarze północno-wschodnim polskich sił pozostało niewiele. W Wilnie i okolicy znajdowało się 12-13 tys. żołnierzy, z czego ponad połowa nie posiadała broni. W Grodnie podobnie na około 2-2,5 tys. żołnierzy, z których połowa posiadała uzbrojenie. Jedynie w rejonie Wołkowyska kończyło swoją organizację Zgrupowanie Kawalerii gen. bryg. Wacława Przeździeckiego, liczące około 2 tys. żołnierzy, którego trzon stanowiła czteropułkowa Rezerwowa Brygada Kawalerii „Wołkowysk”. Pomiędzy Brześciem nad Bugiem a Pińskiem rozciągała się licząca około 17 tys. żołnierzy Grupa Operacyjna „Polesie” gen. bryg. Franciszka Kleeberga, oraz około 2 tys. marynarzy Pińskiej Flotylli Rzecznej ze sporą grupą monitorów, kanonierek rzecznych i innych jednostek. Szacuje się, że liczba żołnierzy (oprócz KOP) w przyszłym pasie działań wojsk Frontu Białoruskiego mogła wynosić około 45 tys., z czego uzbrojonych mogło być około 28 tys. Doliczając do tego około 7 tys. żołnierzy KOP i około 1 tys. z półbrygady Obrony Narodowej „Dzisna” , było to 36 tys. ludzi, na których uderzyło 200 tys. żołnierzy Frontu Białoruskiego.
Znacznie większa liczba żołnierzy polskich znajdowała się w pasie działań Frontu Ukraińskiego. Dwie półbrygady Obrony Narodowej: „Wołyń” i „Tarnopol” nie przedstawiały większej siły i były raczej angażowane do pełnienia służby porządkowo-ochronnej. Granicy wschodniej strzegło 20 batalionów Korpusu Ochrony Pogranicza, w których znaczny procent stanowili rezerwiści. Zgodnie bowiem z planem operacyjnym „Zachód” liczne pododdziały Korpusu Ochrony Pogranicza znalazły się na froncie polsko-niemieckim. W sumie liczebność KOP na granicy polsko-sowieckiej wynosiła około 12 tys. żołnierzy pełniących między innymi służbę w 190 strażnicach.
W przeddzień agresji sowieckiej Kresy Wschodnie nie były przygotowane do odparcia ataku Sowietów. Całość znajdującego się na tym obszarze wojska przygotowana była do odparcia ataku niemieckiego. Na przedmościu rumuńskim polscy żołnierze mieli się bronić aż do spodziewanej, francuskiej ofensywy na zachodzie; koncepcji użycia sił znajdujących się w Wilnie czy Grodnie nie było – choć wydaje się, że w razie niemieckiego ataku w tym kierunku mogły się skutecznie bronić, związując spore siły wroga. Natomiast nie przeprowadzono żadnych przygotowań do odparcia ewentualnego ataku sowieckiego, siły KOP nie zostały postawione w stan gotowości, a większość umocnień na wschodzie – poza rejonem Sarn – nie była obsadzona. Otwarte pozostaje pytanie, czy jednak nie należało się bronić, z przyczyn politycznych, a nie militarnych. Poza walkami o Wilno i Grodno, starciami w Kodziowcach, pod Sarnami i Szackiem, polscy żołnierze nie stawiali większego oporu – a dziś Rosja dowodzi, że skoro tak, to wkroczenie Sowietów na terytorium RP nie można nazwać agresją…
Piotr Kościński
Artykuł powstał w oparciu o publikację: Czesław Grzelak, „Sytuacja polityczno-militarna Polski i jej Kresy Wschodnie w przededniu sowieckiej agresji”, Niepodległość i Pamięć 6/2 (15), 67-78 1999
Zdjęcia: domena publiczna, Wikipedia