Co było oficjalnym powodem sowieckiej agresji na Polskę we wrześniu 1939 r.? To wiemy: „wyzwolenie uciskanych Ukraińców i Białorusinów”. Taka była ówczesna narracja, tak też sprawę widzą dzisiejsze władze Rosji, w tym prezydent Władimir Putin, oraz Białorusi.
Brygidki – dawne więzienie we Lwowie, po 22 września 1939 wykorzystywane przez NKWD
To fakt: mniejszości narodowe – zwłaszcza Ukraińcy i Białorusini – w międzywojennej Polsce nie miały łatwego życia. Polskie władze, wbrew wcześniejszym obietnicom, nie zagwarantowały im właściwych swobód i praw. W efekcie, w Galicji Wschodniej aktywna była Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów, a na Wołyniu silni byli komuniści. Ukraińskie partie działające legalnie, w tym zwłaszcza UNDO (obecna w polskim Sejmie) miały ograniczoną możliwość działania i nie zdołały uzyskać wielkiego poparcia, o czym świadczą zresztą wydarzenia okresu wojny. Z kolei na Wileńszczyźnie i Polesiu systematycznie ograniczanie możliwości nauki w języku białoruskim i działalności politycznej białoruskich partii, przez pewien czas też obecnych w Sejmie, również skutkowały wzrostem sympatii komunistycznych.
Jednak sowieckie „wyzwolenie” przyniosło dramatyczne skutki nie tylko dla Polaków, masowo aresztowanych, a w latach 1939-41 deportowanych w głąb ZSRR. Ogółem z ówczesnej zachodniej Ukrainy wysiedlono ponad pół miliona osób, a drugie tyle deportowano z ówczesnej zachodniej Białorusi – trafiły głównie na Syberię i do Kazachstanu. Ale co najmniej 20 proc. przesiedlonych stanowili Ukraińcy i Białorusini, w konwojowanych przez NKWD transportach na wschód znalazło się też wielu Żydów.
Związkowi Radzieckiemu nie chodziło bowiem o umożliwienie spokojnego życia ludziom mieszkającym na zajętym przez Armię Czerwoną terytorium; nie chodziło o stworzenie warunków do swobodnego funkcjonowania Ukraińcom czy Białorusinom i ich organizacjom politycznym, społecznym i gospodarczym. Cel był inny: wprowadzenie systemu komunistycznego ze wszystkimi tego konsekwencjami. Działać mogły tylko organizacje podporządkowane komunistycznej władzy; wszystko inne miało ulec brutalnej likwidacji. A czystki prowadzili ludzie przysłani tu z głębi ZSRR. Nowe władze częstokroć nie znały nie tylko języka polskiego, ale i ukraińskiego czy białoruskiego.
Wyrok w procesie drugiej Egzekutywy OUN
I dlatego NKWD na obszarze dawnych województw lwowskiego, tarnopolskiego i stanisławowskiego prowadziła intensywne działania zarówno przeciwko polskiemu podziemiu, jak i przeciwko działającej nielegalnie Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. W 1940 r. we Lwowie przeprowadzono tak zwany proces pierwszej Egzekutywy OUN, skazując dziesięć osób na karę śmierci. Efektem procesu drugiej Egzekutywy OUN w 1941 r. było skazanie na śmierć 42 osób, w tym 11 dziewcząt. Według danych sowieckich, w latach 1939-41 aresztowano, schwytano lub zabito na zachodniej Ukrainie łącznie 16,5 tys. członków ukraińskich organizacji nacjonalistycznych.
Z kolei na terenach Wileńszczyzny represjonowano działaczy białoruskich, zwłaszcza chrześcijańskiej demokracji, od 1935 r. działającej pod nazwą Białoruskie Zjednoczenie Ludowe. Jeden z czołowych działaczy, ks. Adam Stankiewicz (b. poseł na Sejm RP), zmarł po wojnie w łagrze, skazany na karę 25 lat pozbawienia wolności za prowadzenie „antyradzieckiej propagandy” i szpiegostwa na rzecz Japonii (!).
Liderzy Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji. Ks. Adam Stankiewicz – siedzi pierwszy z lewej
O tym wszystkim rosyjska czy białoruska propaganda nie wspomina. Bo – przywracając sowieckie wzorce – ukazuje Związek Radziecki jako miłujący pokój kraj, który nigdy nie był agresorem. Skoro tak, 17 września 1939 r. nie doszło do żadnej agresji, a Ukraińcy i Białorusini cieszyli się ze zjednoczenia. Tymczasem wystarczy sięgnąć do źródeł by się przekonać, że było zupełnie inaczej. Że nie było to żadne „wyzwolenie”.
Piotr Kościński
Zdjęcia: Wikipedia