Pakt Ribbentrop-Mołotow – słuszny?

Przewodniczący Dumy Państwowej Rosji Wiaczesław Wołodin i deputowany bezpartyjny Aleksiej Żurawlew otrzymali apel podpisany przez 38 osób, w tym pięciu bohaterów Rosji i Związku Radzieckiego oraz kilku naukowców, wzywający do anulowania dokumentu potępiającego pakt Ribbentrop-Mołotow.

Rosyjska Duma Państwowa – fot. Wikipedia

Żurawlew już przedstawił projekt ustawy unieważniającej decyzję Kongresu Deputowanych Ludowych ZSRR z 24 grudnia 1989 r., potępiającej tajną umowę ZSRR z Niemcami, zawartą tuż przed wybuchem II wojny światowej. Deputowany opracował również ​​wyjaśnienie do projektu, w którym podkreśla, że ​​decyzja Kongresu Deputowanych Ludowych potępiająca pakt Ribbentrop-Mołotow była niezgodna z interesami państwowym Rosji, przyczyniła się do rozłamu w społeczeństwie, niesłusznie obwiniła ZSRR o rozpętanie drugiej wojny światowej, a nawet przyczyniła się do rozpadu ZSRR.

Pakt Ribbentrop-Mołotow, podpisany 23 sierpnia 1939 r. przez ministrów spraw zagranicznych ZSRR i III Rzeszy, był w istocie rzeczy układem o nieagresji między Niemcami a Związkiem Radzieckim. Kluczowe znaczenie odegrał jednak tajny protokół dodatkowy, w którym obie strony zgodziły się na wyznaczenie stref wpływów Europy Wschodniej.

I tak, wschodnia część Polski, a także  Łotwa, Estonia, Finlandia oraz Besarabia (dzisiejsza Mołdawia, wówczas rumuńska) i Bukowina północna znalazły się w strefie interesów ZSRR, a Litwa i zachodnia część Polski (do Wisły) – w strefie interesów Niemiec. 1 września, a więc kilka dni po podpisaniu dokumentów, od niemieckiej agresji na Polskę rozpoczęła się II wojna światowa. ZSRR zaatakował Polskę 17 września, a trzy miesiące później, 30 listopada 1939 r. – Finlandię, później anektując kraje bałtyckie (w tym Litwę, w zamian za oddaną Niemcom Lubelszczyznę) i Besarabię oraz Bukowinę północną.

Sowieci zaprzeczali istnienia tajnego protokołu, a aneksję wschodniej części II RP uzasadniali rzekomym zaprzestaniem istnienia państwa polskiego i potrzebą ochrony ludności ukraińskiej i białoruskiej; już po wojnie dowodzili, że jakoby chodziło o odsunięcie na zachód przyszłego, podobno spodziewanego frontu wojny z Niemcami.

Władimir Putin w istocie rzeczy podtrzymał sowiecką narrację. Podczas konferencji prasowej w grudniu 2019 r. oznajmił, że Związek Radziecki był ostatnim ze wszystkich krajów, który podpisały pakt o nieagresji z hitlerowskimi Niemcami. Jego zdaniem, przywódcy ZSRR w tej sytuacji nie mieli innego wyboru. Co więcej – podkreślił – Stalin jako jedyny nie spotkał się z Hitlerem, a uczynili to przywódcy Francji i Wielkiej Brytanii, którzy osobiście rozmawiali z Führerem. Komentując tajny protokół i niemiecko-sowiecki rozbiór Polski, Putin stwierdził, że Polska wcześniej uczestniczyła w rozbiciu Czechosłowacji, czyli „zrobiła to samo”.

***

Oficjalna rezygnacja z potępienia paktu Ribbentrop-Mołotow będzie oznaczała dalsze pogorszenie stosunków z Polską i krajami bałtyckimi. Ale dla Władimira Putina najważniejsze jest budowanie narracji, zgodnie z którą zwycięstwo Związku Radzieckiego nad hitlerowskimi Niemcami było kluczowym wydarzeniem II wojny światowej i najważniejszym punktem odniesienia dla dzisiejszej Rosji. W takiej narracji nie może być mowy o przyznaniu, że w latach 1939 – 1940 istniała jakakolwiek, godna potępienia, współpraca niemiecko-sowiecka. Skoro tak, ZSRR nigdy nie był agresorem, a co więcej – wybuchowi wojny winna jest Polska.

Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że prace polsko-rosyjskiej grupy ds. trudnych pozwolą na zbliżenie stanowisk w sprawach historycznych, a przynajmniej na określenie dzielących Polskę i Rosję różnic w kwestii wspólnych dziejów. Dziś trudno sobie wyobrazić wznowienie prac takiej grupy, bo różnice się powiększają, a o zbliżeniu w ogóle nie ma mowy. Można sobie jedynie wyobrazić dalsze konsekwencje działań Moskwy: niewykluczone, że wkrótce okaże się, iż zbrodni katyńskiej jednak winni są Niemcy…

Piotr Kościński