Jesteś tutaj:

Tag: Lwów 1939

Sowieci we Lwowie oczami ukraińskiego działacza

Znamy wspomnienia Polaków, opisujących wkroczenie we wrześniu 1939 r. Armii Czerwonej do Lwowa. We wspomnieniach Iwana Nimczuka wyglądało to bardzo podobnie. Nimczuk był przed wojną dziennikarzem ukraińskiej gazety „Diło” i działaczem Ukraińskiego Zjednoczenia Narodowo-Demokratycznego (UNDO), największej ukraińskiej partii w II Rzeczpospolitej.

Książka Iwana Nimczuka „565 dni sowieckiego więźnia”

Więcej „Sowieci we Lwowie oczami ukraińskiego działacza”

Pożegnanie ze „złotym wrześniem”

W okresie sowieckim prawie w każdym mieście i miasteczku na Ukrainie Zachodnie oprócz ulic Lenina i Rewolucji Październikowej była również ulica 17 Września. W mojej rodzinnej Kołomyi była też fabryka dywanów huculskich im. 17 Września oraz taką nazwę nosił kołchoz w pobliskiej wsi Żukotyn. Ta data została wyznaczona dla obchodów Dnia Miasta Lwowa.

„gilotyna” przy wyjeździe ze Lwowa

Więcej „Pożegnanie ze „złotym wrześniem””

Bez szans na skuteczną obronę

17 września 1939 r. oddziały Wojska Polskiego walczące z Niemcami i znajdujące się na zapleczu frontu liczyły około 650 tys. żołnierzy. I choć na Kresach Wschodnich było ich co prawda 200 tys., ale byli w stanie obronić kraju przed drugim, potężnym agresorem.

Żołnierze KOP na granicy z ZSRR

Więcej „Bez szans na skuteczną obronę”

Na uboczu czy w centrum frontu?

Gdy w 2019 r. wspólnie z redaktorem naczelnym „Kuriera Galicyjskiego” Mirosławem Rowickim postanowiliśmy zorganizować konferencję poświęconą wydarzeniom sprzed stu lat, nie mieliśmy świadomości, na ile naprawdę ważna była obrona Lwowa w 1920 r. Natomiast było dla nas oczywiste, jakim dramatem – i to w różnych wymiarach – okazała się klęska obrońców miasta w 1939 r.

Rozpoczęcie debaty – 5 listopada 2020 r.

Wydawało się, że nasze zamiary pokrzyżuje pandemia. I redakcja „Kuriera Galicyjskiego”, i Fundacja Joachima Lelewela, uznały, że szans na duże spotkanie we Lwowie już nie będzie. A potem główny inicjator pomysłu, Mirosław Rowicki – człowiek, bez którego organizacja takiego przedsięwzięcia wydawała się całkowicie niemożliwa.

Ale wbrew wszystkiemu możliwa się okazała. Także dlatego, by uczcić pamięć Mirka, który chciał doprowadzić do debaty na ważny nie tylko dla samego Lwowa temat z historii tego miasta. Pomogła Fundacja Pomoc Polakom na Wschodzie, a zamiast konferencji udało się zorganizować dyskusję – cztery osoby siedziały w przypominającej arkę sali w Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego, a dwie – z Ukrainy – dołączyły za pośrednictwem Internetu. I poza organizatorami i kilkoma dziennikarzami, którzy mogli usiąść na oddalonych od siebie krzesłach, całe przedsięwzięcie oglądano i słuchano jedynie w Internecie.

Więcej „Na uboczu czy w centrum frontu?”

Zapomniana mogiła na Hołosku

Jednym z najbardziej zapomnianych i niezwykle rzadko odwiedzanych miejsc związanych z obroną Lwowa w 1939 r. jest zbiorowa mogiła żołnierzy Wojska Polskiego na Hołosku. Skromne upamiętnienie położone jest pomiędzy ogródkami działkowymi przy ulicy Warszawskiej (niemalże na przedłużeniu Prospektu Czornowiła) pomiędzy stacją benzynową WOG a zalesionym wzgórzem, na którym znajduje się dawny cmentarz wsi Hołosko. Spoczywają w niej żołnierze 11 Karpackiej Dywizji Piechoty oraz innych jednostek, które pod dowództwem gen. Kazimierza Sosnkowskiego próbowały przebijać się do oblężonego Lwowa od strony Lasów Janowskich. Po bezskutecznych szturmach niemieckich pozycji w dniach 18-20 września, zdziesiątkowane jednostki zostały rozwiązane i trafiły do niewoli. Według różnych szacunków, na całym odcinku północnym od Hołoska po Zboiska poległo do tysiąca żołnierzy.

Dzisiejszy wygląd mogiły

Więcej „Zapomniana mogiła na Hołosku”

17 września w dwóch pamięciach: rana i ukłucie

Historycy i edukatorzy od co najmniej wieku zajmują się, prócz swego podstawowego zadania, jakim jest dociekanie prawdy o przeszłości i jej przekazywanie również próbami uzgadniania czy negocjowania poszczególnych, partykularnych pamięci lub może raczej – budowania i powiększania ich „części wspólnej”. Najczęściej pamięci takie definiowane są na fundamencie wspólnoty narodowej lub państwowej, choć bywają również „osobne”, węższe pamięci etniczne, ograniczone orientacją polityczną czy rodowodem społecznym.

Więcej „17 września w dwóch pamięciach: rana i ukłucie”

Obrona Lwowa – część 2

14 września 1939 r. wydzielona z odwodu 1 Dywizji Górskiej grupa kpt. Fleischmanna, dowódcy I batalionu 99 psg w sile półtora batalionu, opanowała Kozielniki i Sichów, okrążając Lwów od południa i południowego wschodu. Patrole przeciwnika docierały do Winnik, zagrażając komunikacji na szosie do Złoczowa. Natarcie III batalionu 1 pp grodz. na Dworzec Główny, podobnie jak uderzenie II i III batalionu 206 pp rez. pod Zboiskami, nie zakończyło się sukcesem. Siły polskie wzrosły do 20 batalionów piechoty, rozpoczęto formowanie czterech dalszych oraz do 65 dział, z tego 10 ciężkich. Podporządkowane gen. Langnerowi wojska znajdowały się w niemalże całkowicie otoczonym Lwowie, dostęp do którego był możliwy jedynie od wschodu szosą z Winnik. Rdzeniem załogi powinna stać się nadal niepełna 35 DP rez. (bez trzech batalionów), jednak była ona wykorzystywana mało skutecznie pojedynczymi batalionami, zamiast całością.

Niemcy na ul. Gródeckiej

Więcej „Obrona Lwowa – część 2”

Obrona Lwowa – część 1

320 tysięczny Lwów w 1939 r. był stolicą województwa, ważnym centrum politycznym, komunikacyjnym i kulturalnym Małopolski Wschodniej oraz największym garnizonem Okręgu Korpusu nr VI, dowodzonego przez gen. bryg. Władysława Langnera. Plan operacyjny „Zachód” nie zakładał lądowej obrony miasta, położonego w znacznej odległości od granicy z Niemcami. Po zakończeniu mobilizacji, lwowskie pułki transportami kolejowymi odjechały na front, a po wybuchu wojny w mieście pozostały jedynie pododdziały wartownicze, Obrony Narodowej i przeciwlotnicze oraz Ośrodek Zapasowy 5 Dywizji Piechoty i Artylerii Lekkiej nr VI.

Lwów, zdjęcie przedwojenne

Więcej „Obrona Lwowa – część 1”

Zwiastun filmu Lwów 1939

Filmu jeszcze nie ma, ale jest jego zwiastun. Lwów 1939 zaistniał, choć ma na razie zaledwie cztery minuty.

(to poprawiona wersja naszego małego filmiku)

W rolę gen. Władysława Langnera wcielił się znany aktor Robert Moskwa, a oficerów grają m.in. członkowie Grupy Historycznej „Niepodległość”. Sceny rekonstrukcyjne kręcone były w prywatnym mieszkaniu na warszawskiej Ochocie. Ponadto, komentarz historyczny w filmie przedstawia prof. Wojciech Włodarkiewicz, autor m.in. książki „Lwów 1939”, wypowiada się też Wasyl Rasewycz, lwowski publicysta i historyk. O filmie mówią – redaktor naczelny „Kuriera Galicyjskiego” Mirosław Rowicki i prezes Fundacji Joachima Lelewela Piotr Kościński.

Powstanie filmu uzależnione jest od zebrania środków, a potrzeba kilkaset tysięcy złotych. Oczywiście, sceny rekonstrukcyjne, które widzimy w zwiastunie, będą musiały powstać od nowa – nie w mieszkaniu, a w pomieszczeniu przypominającym gabinet gen. Langnera i salę narad w Dowództwie Okręgu Korpusu VI we Lwowie. Planowane jest nakręcenie co najmniej kilku innych scen, a to wszystko wymaga nie tylko środków, ale i sporego nakładu pracy. Już mamy wybrane niektóre plenery – zarówno „siedzibę DOK VI” jak i m.in. „drogę do Winnik”, podlwowskiego miasteczka, do którego 22 września 1939 r. dotarli polscy oficerowie. I z tamtąd, zamiast spodziewanego przejazdu na Węgry czy do Rumunii, wysłani zostali do Starobielska…

Ta ulica może zagrać drogę ze Lwowa do Winnik…

…a to może być gabinet gen. Langnera

Wszystkich zainteresowanych pomocą i współpracą zachęcamy do kontaktu – biuro@fundacjalelewela.pl Już zgłosiło się wielu rekonstruktorów – bardzo się cieszymy, potrzebni są i żołnierze polscy, i niemieccy, i sowieccy. Dziękujemy osobom, które proponowały rozmaite miejsca do nakręcenia zdjęć – bo przecież Lwów, choć nie został zniszczony podczas wojny, wygląda dziś inaczej niż we wrześniu 1939 r. Na dawnej ulicy Gródeckiej, dziś Horodockiej, tam, gdzie stały polskie działa i bronili się żołnierze, dziś znajdują się domy. Szukamy więc brukowanych ulic, zarówno zabudowanych (Przemyśl?), jak i o niskiej, rzadkiej zabudowie.

A przede wszystkim szukamy pieniędzy. Niestety, wszyscy nasz projekt popierają, ale poza uśmiechami i uściskami dłoni udało się dotąd uzyskać niewiele. Będziemy składać wnioski do instytucji państwowych, ale poszukujemy też możliwości wsparcia ze strony prywatnego biznesu. Bo przecież film będzie oglądany, a więc i logo naszych sponsorów będzie widziane przez tysiące ludzi! Przeprowadzimy też kolejną zbiórkę poprzez crowdfunding.

Musi się udać!

P.K.

Do góry