Jesteś tutaj:

Kategoria: Aktualności

Obrona Wilna i Grodna w 1939 roku

Czesław Grzelak

Wydarzenia drugiej połowy września 1939 roku na Kresach Wschodnich związane z agresją Związku Sowieckiego na nasz kraj, które miały szczególnie dramatyczny przebieg, po dzień dzisiejszy budzą wiele emocji w społeczeństwie polskim. Dramatyczny przebieg tych wydarzeń związany był z wieloma aspektami. Pamiętać należy, iż w połowie września 1939 r. sytuacja militarna Polski była zła, ale nie beznadziejna. Dalsze prowadzenie wojny i jej pozytywny wynik zależał przynajmniej od dwóch elementów:

  • Ofensywy Sprzymierzonych na Zachodzie, która pierwotnie miała nastąpić 17 września, a przesunięta została (według informacji przekazanej 16 września polskim władzom przez szefa Francuskiej Misji Wojskowej gen. Louisa Faury`ego) na 21 września – mającej odciągnąć część sił niemieckich z frontu polskiego;
  • Możliwości zorganizowania dłuższego oporu na tzw. przedmościu rumuńskim, organizowanym od kilku dni na linii rzek Dniestr i Stryj.

Tymczasem polskie władze polityczno-wojskowe nie wiedziały, że 12 września w Abbeville podjęto decyzję o zaniechaniu ofensywy przeciwko Niemcom w 1939 r. na froncie zachodnim. Nie przyjmowały też do wiadomości sygnałów o możliwości uderzenia na Polskę sił zbrojnych Związku Sowieckiego. Wszystkie polskie związki taktyczno-operacyjne były praktycznie na froncie przeciwniemieckim i o możliwości przeciwstawienia ewentualnemu nowemu agresorowi jakichś sił chociażby w postaci jednej czy dwóch dywizji piechoty nie mogło być mowy.

Jednak wkraczającym oddziałom Armii Czerwonej stawiono opór. Pierwsi uczynili to żołnierze Korpusu Ochrony Pogranicza, nieliczne, znajdujące się na Kresach polskie jednostki wojskowe (nie wszystkie), oraz grupy polskiej samoobrony. Charakterystyczne dla próby obrony Kresów Wschodnich jest, że niejednokrotnie większy opór nowemu agresorowi stawiano na tych terenach, gdzie było stosunkowo najmniej polskich oddziałów. Takimi właśnie terenami (między innymi) był wąski pas północno-wschodniej Polski, począwszy od Dzisny i Mołodeczna, poprzez Wilno, Grodno i Puszczę Augustowską. Fenomenem tych walk była bardzo często ścisła współpraca polskiej ludności cywilnej z wojskiem, szczególnie młodzieży, ubranej niejednokrotnie w mundurki gimnazjalne, pocztowe, kolejowe, studenckie czapki, czy tylko noszących biało-czerwoną opaskę na rękawie. Tak było w Dziśnie, Wilnie, a przede wszystkim w Grodnie. Wspaniałe tradycje umiłowania wolności, najwyższego patriotyzmu, poświęcenia częstokroć młodego życia, jeszcze przecież nie objętego „poborem” do obrony Ojczyzny. Nie wiedząc jeszcze o tym, zostali nowymi „Orlętami”, którzy jak najlepiej próbowali wykonać niewykonalne zadanie.

* * *

Wilno i Grodno, chociaż nie były twierdzami, to przewidywano ich obronę w ramach umocnień tzw. obszarów warownych, których rozbudowę rozpoczęto jeszcze w czasach carskich i okresie I wojny światowej, a kontynuowano w drugiej połowie lat trzydziestych, w ramach rozbudowy fortyfikacji do planu operacyjnego „Wschód”.

Wokół samego Wilna wykonano wiele stanowisk dla broni maszynowej, przeważnie pod postacią schronów bojowych drewniano-ziemnych, osłaniających głównie miasto od północnego zachodu, północy i wschodu. Znaczną część nakładów finansowych pochłonęła budowa kolejki wąskotorowej, która miała zapewnić transport wewnątrz Obszaru Warownego, pomiędzy liniami schronów bojowych, magazynami amunicyjnymi, kompleksami koszar oraz składami wojskowymi. Dla osłony Wilna od strony wschodniej planowano wykorzystać linię umocnień poniemieckich z okresu I wojny światowej, niezależnie od projektu budowy polskich fortyfikacji.

Podobnie jak Wilno umacniano drugie duże miasto – Grodno. Przy czym większość umocnień w postaci drewniano-ziemnych schronów bojowych planowano rozbudować na kierunku północnym i zachodnim. Natomiast obronę przepraw przez Niemen pod Grodnem wyznaczono na linii dawnych fortyfikacji carskich.

Prace w systemie fortyfikacji polowych zarówno wokół Wilna jak i Grodna, w zasadzie prowadzono dosyć intensywnie dopiero w miesiącach letnich 1939 r. i po wybuchu wojny.

Obydwa miasta – Obszary Warowne były raczej nastawione na obronę przeciwko wojskom niemieckim, a w przypadku Wilna – również przeciwko ewentualnemu uderzeniu wojsk litewskich, które mogły wykorzystać trudną sytuację militarną Polski i pokusić się o przyłączenie Wileńszczyzny do Litwy. W 1939 r. nie nastawiano się na obronę przeciwko ewentualnemu uderzeniu Armii Czerwonej. Tymczasem obydwa miasta czekała właśnie walka z agresorem ze wschodu.

Sztab sowieckiego Frontu Białoruskiego (FB) zakładał od początku, że Wilno, jako silny ośrodek wojskowo-administracyjny będzie broniony znacznymi siłami opartymi o rozbudowane umocnienia na przedpolach miasta. We wczesnych godzinach rannych         18 września dowódca FB komandarm II rangi [gen. płk] Michaił Kowalow wydał rozkazy dotyczące opanowania Wilna. Wobec zarysowujących się problemów z zaopatrzeniem wojsk w paliwo, zdobywać miasto miały dwie grupy bojowe sformowane przez dowódców  3 (dowódca: komkor [gen. lejtn.] Wasilij Kuzniecow) i 11 (dowódca: komdiw [gen. mjr] Nikifor Miedwiediew) armii.

Z 3 armii wydzielono do zdobycia Wilna 24 Dywizję Kawalerii (DKaw.) kombriga [płk – gen. mjr] Piotra Achlustina wzmocnioną 22 Brygadą Pancerną (BPanc.) kombriga Łazariewa oraz 25 BPanc. płk. Arsenija Borzikowa, z zadaniem uderzenia na miasto z północnego wschodu. Grupa ta dysponowała około 500 pancernymi wozami bojowymi (czołgi i samochody pancerne).

36 DKaw. płk. Jefima Zybina z 11 armii, wzmocniona 6 BPanc.  płk. Nikołaja Bołotnikowa, dysponując około 300 pancernymi wozami bojowymi, otrzymała zadanie uderzenia na Wilno z południowego wschodu. Rozkaz dowódcy Frontu nakazywał opanowanie Wilna do wieczora 18 września.

Wskutek sporych odległości tych wojsk od Wilna (80 – 100 km) i zaznaczających się już trudności z dostawami paliwa oraz przesadzonymi ocenami możliwości obrony tego miasta, dowódcy obu armii meldowali o niemożliwości wykonania tego rozkazu w nakazanym terminie. Skorygowano go więc i wyznaczono nowy termin jego realizacji na rano 19 września.

Wcześniej utworzoną w ramach 11 armii Mińską Grupę Uderzeniową komdiwa Jakowa Czerewiczenki przegrupowano z kierunku Lidy na kierunek Wilna. Do pomocy       36 DKaw. oprócz  6 BPanc, Czerewiczenko przydzielił jeszcze organiczny pułk czołgów z    7 DKaw.

Problemy z łącznością spowodowały, że płk Zybin rozkaz uderzenia na Wilno otrzymał około godziny siódmej 18 września, natomiast kombrig Achluistin dopiero około godziny dwudziestej tego samego dnia.

O godzinie 7.30 36 DKaw. ruszyła w kierunku Wilna. Jej organiczny 8 pułk czołgów (pcz) płk. Mirosznikowa miał do godziny 18.00 przełamać od południa obronę polską, oczyścić dojście do miasta, opanować jego południowy skraj i stworzyć warunki do natarcia jednostkom kawalerii rankiem 19 września w celu opanowania Wilna. Mirosznikowowi dodano 7 pcz (z 7 DKaw.), w związku z czym objął on dowództwo tej improwizowanej brygady, a dowództwo 8 pcz powierzono mjr. Wartanjanowi. Natomiast 6 BPanc. ruszyła znad Berezyny około godziny 13.00 i po godzinie 18.00 znalazła się w rejonie radiostacji wileńskiej na Lipówce. W południe 18 września rozkaz uderzenia na Wilno otrzymała także  7 DKaw. kombriga Fiodora Kamkowa z 11 armii.

W godzinach popołudniowych 18 września rejon obrony Wilna obsadzały następujące polskie pododdziały (dane nie zweryfikowane):

  • kierunek wschodni obsadziły trzy bataliony marszowe Ośrodka Zapasowego (OZ) 1 Dywizji Piechoty Legionów (DPLeg.) pod dowództwem ppłk. Jana Pawlika oraz spieszone pododdziały OZ Wileńskiej Brygady Kawalerii (BKaw.), rozmieszczone na Antokolu;
  • na Zarzeczu zajęły stanowiska niewielkie (bliżej nie ustalone) pododdziały piechoty wzmocnione ochotnikami z Przysposobienia Wojskowego (PW) i dwudziałowy pluton artylerii 75 mm z OZ artylerii lekkiej w Wilnie;
  • rejon Markucia i Rossy bronił baon Korpusu Ochrony Pogranicza (KOP) „Troki” (z pułku KOP „Wilno”) pod dowództwem mjr. Sylwestra Krasowskiego;
  • kierunek południowy obsadziły prawdopodobnie dwa bataliony (w tym wartowniczy) pod dowództwem ppłk. Stanisława Szyłeyki. W tym rejonie znajdowały się również ochotnicze drużyny PW; przeznaczono je do pełnienia wart przy magazynach wojskowych na Burbiszkach;
  • kierunek zachodni i północny ubezpieczały prawdopodobnie pozostałe baony pułku KOP „Wilno” pod dowództwem ppłk. Kazimierza Kardaszewicza;
  • w okolicach śródmieścia znajdowała się 20 bateria artylerii przeciwlotniczej (40 mm działka „Bofors”) ppor. Witolda Barancewicza. Druga placówka obrony przeciwlotniczej (4 cekaemy plot.) znajdowała się u północnego wylotu Mostu Zielonego na Wilii;
  • w Domu Akademickim na Górze Bouffałowej znajdował się słabo uzbrojony batalion studencki, którego część, złożona głównie z młodzieży wileńskiej, wczesnym popołudniem opuściła autobusami Wilno, kierując się w stronę granicy litewskiej;
  • w okolicach dworca kolejowego znajdowały się luźne pododdziały; między innymi kolejarskiego PW wraz z improwizowanym pociągiem pancernym (zbudowanym przez miejscowych kolejarzy) i niewielką grupą por. Józefa Świdy.

W sumie siły obrońców liczyły około dziesięciu batalionów przeliczeniowych piechoty (ponad 7000 uzbrojonych ludzi) z 14-16 działami (w tym połowa przeciwpancernych) oraz 4-6 armatkami artylerii plot. 40 mm i ponad setką karabinów maszynowych. Brak było moździerzy i granatów przeciwpancernych, które starano się zastąpić butelkami z mieszanką zapalającą. Znaczną część pododdziałów cechował słaby poziom uzbrojenia i wyszkolenia.

MapaWilno

Dowódcą Obszaru Warownego „Wilno” od 12 września 1939 r. został ppłk Tadeusz Podwysocki (jednocześnie komendant wileńskiego garnizonu), ale wydaje się, że przybyły do Wilna dwa dni później zastępca dowódcy Okręgu Korpusu (OK) III (Grodno) ds. OPL płk dypl. Jarosław Okulicz-Kozaryn przyjmował do wiadomości lub zatwierdzał wszystkie posunięcia ppłk. Podwysockiego oraz wydawał rozkazy także w swoim imieniu jako najstarszy stanowiskiem dowódca na tym terenie. Obaj byli przekonani, że miasto powinno stawić opór jednostkom Armii Czerwonej, gdy te nadciągną.

W godzinach południowych 18 września dowódca OK III gen. bryg. Józef Olszyna-Wilczyński przekazał juzem rozkaz płk. Okuliczowi-Kozarynowi, aby w razie nacisku na Wilno wojsk sowieckich wycofać się na Litwę. Rozkaz ten wywołał mieszane uczucia w dowództwie obrony Wilna i wprowadził pewien chaos w zamierzeniach obronnych, które właściwie zostały zaniechane, a obrona na przedpolach miasta częściowo zwinięta.

Pierwsze pod miasto w godzinach 16.00 – 17.00 podeszły czołgi 7 i 8 pcz. 8 pułk miał dotrzeć do Mostu Zielonego, a pułk 7 blokować miasto od strony zachodniej.

Czołówka 8 pułku czołgów pod dowództwem st. lejtn. Bodyla w okolicy ulic Krzywe Koło i Połockiej uwikłała się w walkę ogniową prawdopodobnie z dwoma działami 75 mm dowodzonymi przez pchor. rez. Juliana Koca i pchor. rez. Edwarda Wojciulę. Artylerzyści nie mieli pocisków przeciwpancernych, czołgistom zaś widocznie brakowało pocisków artyleryjskich, gdyż prowadzili tylko ogień z broni maszynowej. Nasze działa zniszczyły samochód pancerny, ale same poniosły straty w obsługach. Po prawie dwóch godzinach walki (z przerwami) czołgi się wycofały, a artylerzyści opuścili działa, do których zabrakło amunicji. Akcja 8 pcz została chwilowo zatrzymana.

Bataliony 6 BPanc. również nie odniosły sukcesu powstrzymane w rejonie wiaduktu kolejowego, wileńskiego lotniska i stacji kolejowej.

Również 7 pcz przy podejściach do zachodniego skraju miasta został zatrzymany ogniem artyleryjskim i broni maszynowej.

Próby podejścia do Mostu Zielonego wzdłuż rzeki Wilii ulicami Antokolską i Senatorską zakończyły się także niepowodzeniem za przyczyną 37 milimetrowej armatki przeciwpancernej (ppanc.) ustawionej przy koszarach kawaleryjskich po drugiej stronie rzeki.

Jeden z batalionów 6 BPanc. wieczorem 18 września wdarł się w polskie pozycje przy cmentarzu na Rossie, obsadzone przez niepełny baon KOP „Troki”, który się wycofał, chyba nieco przedwcześnie. Straty batalionu wyniosły kilkunastu poległych i rannych żołnierzy. Między innymi zginęli: kpr. Wincenty Salwiński, szer. Wacław Sawicki i szer. Piotr Stacirowicz – pochowani przez miejscowych Polaków w kwaterze żołnierzy polskich z    1920 r. Nazwiska tych trzech żołnierzy kojarzyły się z wartą honorową przy Grobie Matki i Serca Józefa Piłsudskiego na cmentarzu na Rossie. Prawda jest taka, że żołnierska warta honorowa została zwinięta 13 września i przekazana harcerzom oraz ochotnikom z PW. Wieczorem 18 września „młodzieżowa” warta została zdjęta ze służby. Nikt z niej nie poległ.

Czołgi 6 BPanc., które na lewym skrzydle obrony baonu KOP „Troki” przedarły się ulicą Beliny w kierunku centrum Wilna, napotkały słaby opór przy wiadukcie kolejowym obok skrzyżowania ulicy Targowej z ulicą Beliny, przedarły się przez tą zaporę, rozpraszając obrońców. Na ich drodze znalazła się teraz bateria artylerii plot. ppor. Barancewicza, broniąc do godziny 21.00 placu przy zbiegu ulic: Ostrobramskiej, Bazyliańskiej i Piwnej, po czym ze stratami (prawdopodobnie na rozkaz płk. Oziewicza lub płk. Okulicza-Kozaryna) wycofała się w kierunku granicy litewskiej.

Część sowieckich czołgów ruszyła ulicą Zawalną w kierunku śródmieścia i u zbiegu ulic Jagiellońskiej z Portową napotkała opór bliżej nieznanej grupy żołnierzy i uzbrojonej młodzieży.

Czołgi sowieckie z ulicy Zawalnej ruszyły ulicami Jagiellońską i Wileńską w kierunku Mostu Zielonego. Tutaj napotkały gęsty ogień placówki OPL (cekaemy przeciwlotnicze) oraz niewielkiego pododdziału żołnierzy i ochotników, wśród których walczył uczeń wileńskiego gimnazjum – Ryszard Andrys-Jankowski. Według jego relacji placówka uszkodziła 3 czołgi, z których jeden zatarasował jezdnię Mostu Zielonego, zniechęcając Sowietów do dalszych nocnych prób opanowania mostu.

Tymczasem szły naciski z dowództwa Frontu Białoruskiego na jak najszybsze zdobycie Wilna. Jednakże brak paliwa hamował intensyfikację działań. Kombrig Achlustin mógł sformować jedynie grupę pod dowództwem płk. Łomako złożoną z 10 pcz i batalionu rozpoznawczego 27 Dywizji Strzeleckiej (DS), którą o godzinie 22.30 wysłał w kierunku Wilna. 19 września o godzinie 5.30, ściągając paliwo skąd tylko mógł, wysłał w kierunku Wilna 700-osobową grupę żołnierzy kawalerzystów transportem samochodowym pod dowództwem mjr. Szachiriewa. 22 i 25 BPanc. ze względu na brak paliwa nie mogły się ruszyć ze Święcian. Dopiero 19 września po północy dowódca 25 BPanc. wziąwszy resztki paliwa z innych czołgów, wysłał w kierunku Wilna dwie grupy rozpoznawcze: pierwszą pod dowództwem st. politruka Zobowa składającą się z dwóch plutonów czołgów T – 26 i plutonu samochodów pancernych; drugą pod dowództwem dowódcy batalionu rozpoznawczego kpt. Morozowa w składzie plutonu samochodów pancernych i plutonu T – 26. Grupa pierwsza dotarła do Wilna po godzinie 3.00 (5.00 czasu moskiewskiego) od północnego wschodu, a grupa druga operowała na kierunku Podbrodzia. Całość sił 25 BPanc. przybyła do Wilna dopiero w godzinach popołudniowych 19 września.

22 BPanc. do Wilna wyruszyła dopiero 19 września po godzinie 10.00, osiągając miasto osiem godzin później.

Podobnie postąpił komdiw Czerewiczenko, który dopiero po godzinie 3.00 19 września, znajdując się w rejonie Oszmiana – Krewo, mógł sformować zmotoryzowany oddział wydzielony z 42 pułku kawalerii (pkaw.) pod dowództwem st. lejtn. Kisielowa, a cztery godziny później podobny oddział pod dowództwem st. lejtn. Radczenki. Grupy zmotoryzowanych kawalerzystów miały wesprzeć jednostki pancerne walczące w Wilnie.

O świcie 19 września do walki o Wilno ruszyły wszystkie siły pancerne wroga, ściągnięte pod to miasto. Po godzinie 3.30 do miasta weszła grupa płk. Łomako i uderzyła wzdłuż Wilii na Most Zielony, gdzie została ostrzelana i odparta, kierując się w kierunku mostu na Zwierzyńcu. Około godziny 4.00 do walki ruszyła 6 BPanc. kierując gros swych sił w kierunku obu mostów na Wilii (Zielonego i Zwierzynieckiego), które (według meldunków dowódcy brygady) zostały opanowane około godziny 4.30. Natomiast dowódca 36 DKaw. meldował, że o Most Zielony rozpoczął walkę o świcie 19 września 8 pułk czołgów i zdobył go do godziny 7.00. Z tego samego meldunku wynika, że walki ogniowe w Wilnie trwały do południa 19 września. Jeszcze o godzinie 14.00 w rejonie Mostu Zielonego Polacy mieli zniszczyć samochód pancerny BA-10, a idący z pomocą pluton czołgów lejtn. Chomicza przywitano ogniem broni przeciwpancernej, który zniszczył czołg.

Według źródeł sowieckich ich straty w walkach o Wilno wyniosły: 13 zabitych (w tym 3 oficerów starszych i 3 oficerów młodszych), 24 rannych, zniszczonych 5 czołgów  BT – 7 oraz samochód pancerny BA – 10, oraz 3 samochody pancerne uszkodzone. O uszkodzonych czołgach nie wspomniano.

Oceniając możliwości obrony Wilna należy stwierdzić, że ich nie wykorzystano. Posiadając te siły i środki, opierając się na umocnieniach Obszaru Warownego, istniała możliwość obrony miasta przez 2-3 dni. Niezbędne było jednak do realizacji tego zadania prężne dowództwo. W godzinach południowych 18 września, gdy do dowództwa Obszaru Warownego „Wilno” zaczęły nadchodzić telefoniczne meldunki o kierunkach podchodzenia wojsk sowieckich, było jeszcze wystarczająco dużo czasu, aby wzmocnić zagrożone odcinki odpowiednimi siłami, mogącymi się przeciwstawić sowieckim pododdziałom pancernym. Nie zrobiono nic aby podjąć tego typu działania. Paraliż dowodzenia będący wynikiem juzowej rozmowy gen. Olszyny-Wilczyńskiego z płk. Okuliczem-Kozarynem okazał się wyjątkowy. I chyba ma sporo racji płk Kazimierz Rybicki pisząc w swej relacji, że „Wilno zostało oddane haniebnie, zgodnie z rozkazem D-cy III Korpusu. Sytuacja oficerów dowodzących obroną płk. dypl. Okulicza i ppłk. Podwysockiego jest godna pożałowania, co im było nakazane z góry to i wykonali.”

Część obrońców Wilna rozproszyła się po rodzinnych domach, część przekroczyła granicę litewską, inni toczyli jeszcze walki  na pograniczu litewsko-polskim, przedostając się później na Litwę bądź dostając się do niewoli. Ale byli i tacy, którzy transportem kolejowym dotarli do Grodna, biorąc udział w jego obronie.

*   *   *

Biorąc pod uwagę doświadczenia walk o Wilno, które praktycznie zdobywały jednostki pancerne przy nikłym współudziale innych rodzajów broni, w podobny sposób dowództwo Frontu Białoruskiego planowało rozwiązać zdobycie Grodna. Przy czym dowództwo Frontu nie bardzo panowało nad zamierzeniami w tym zakresie. Na przykład      19 września o godzinie 13.00 rozkazem dowódcy 11 armii na Grodno miała uderzyć Grupa Zmechanizowana 16 Korpusu Strzeleckiego (KS) w składzie: samodzielny batalion rozpoznawczy (sbr) 2 DS., 100 batalion czołgów (bcz) i 365 bcz – pod dowództwem kombriga Rozanowa. Natomiast dowódca Grupy Konno-Zmechanizowanej (GKZ) FB komkor Iwan Bołdin wydał 19 września o godzinie 6.00 rozkaz, w którym polecił zająć Grodno do końca tegoż dnia 15 Korpusowi Pancernemu (KPanc.) komdiwa Michaiła Pietrowa wraz z oddziałami zmotoryzowanymi 4 i 13 DS (101 i 119 pułki strzeleckie [ps]. Tego też dnia zgodnie z rozkazem nr 02 dowódcy FB zadanie zdobycia Grodna otrzymał dowódca GKZ, ale siłami dywizji kawalerii. Do zdobycia Grodna przygotowywał się też komdiw Andriej Jeremienko (dowódca 6 KKaw.), tworząc grupę bojową z pułków czołgów swoich dywizji kawalerii.

Wobec problemów z paliwem sztab Frontu Białoruskiego dyrektywą nr 11/OP z godzin rannych 20 września polecił opanowanie Grodna do końca tego dnia przez dywizję kawalerii z Grupy Konno-Zmechanizowanej. Tego też dnia o godzinie 4.00 dowódca 11 armii postawił zadanie zdobycia Grodna wspomnianej już Grupie Zmechanizowanej 16 KS, co było sprzeczne z dyrektywą sztabu Frontu.

Sztab FB przyjął do akceptującej wiadomości zamiar dowódcy GKZ – opanowania Grodna wydzielonymi siłami 15 KPanc. wzmocnionymi 101 i 119 ps. Dodatkowo przygotowano 4 DKaw. kombriga Iwana Muzyczenki, która pod koniec 21 września miała zająć rejon Grodna.

Lecz problem opanowania Grodna dalej tkwił w paliwie i „kulejącej” łączności. Baki czołgów 15 KPanc. były nadal puste. Dopiero interwencja przebywającego przy wojskach FB zastępcy ludowego komisarza obrony ZSRS marszałka Siemiona Budionnego spowodowała dostarczenie części paliwa dla korpusu samolotami transportowymi.

27 BPanc. (z 15 KPanc.) płk. Iwana Juszczuka, otrzymując zadanie zdobycia Grodna, mogła dla posiadanych aktualnie w linii 146 czołgów i 11 samochodów pancernych uzupełnić paliwo (kosztem innych czołgów brygady) w 63 czołgach, 2 samochodach pancernych i       8 pojazdach pomocniczych.

Batalion rozpoznawczy brygady pod dowództwem mjr. Bogdanowa wyruszył w stronę Grodna o godzinie 4.15 lewym brzegiem Niemna w składzie 11 czołgów, samochodu pancernego, samochodu sanitarnego i samochodu z radiostacją 5-AK. Po pokonaniu około 80 km, około godziny 8.00 wjechał do Grodna od strony południowej, bez osłony piechoty, wywołując pewne zaskoczenie wśród obrońców, którzy nie spodziewali się czerwonoarmistów z tej strony.

Zaimprowizowana obrona Grodna była dość słaba, nie posiadano artylerii przeciwpancernej ani polowej czy fortyfikacyjnej. Prawdopodobne linie obronne przed starciem z wojskami sowieckimi wyglądały następująco:

– od strony Skidla i Jezior linię dozorowania na dalekim przedpolu zajmowały pododdziały kawalerii rtm. Ryszarda Wiszowatego osłabione i częściowo rozproszone po ostatnich walkach w Skidlu;

– pas wzgórz ciągnących się od przystanku kolejowego Kaplica poprzez wschodni skraj lasku Sekret aż do majątku Rubanówek obsadzały pododdziały rezerwowe między innymi z OZ 19 Dywizji Piechoty (DP) w Lidzie pod ogólnym dowództwem ppłk. Izydora Blumskiego. W odwodzie na południowym skraju lasku Sekret ppłk Blumski umieścił kompanię piechoty i kompanię policyjną;

– zadanie zamknięcia szosy na Jeziory powierzono placówce oficerskiej w sile plutonu;

– obronę linii Niemna w rejonie Zamku Królewskiego, Zespołu Szkół Zawodowych oraz koszar 81 pułku piechoty (pp) wraz z mostem drogowym objęli żołnierze dwóch batalionów: 31 (wartowniczy) mjr. Benedykta Serafina i OZ 29 DP kpt. Piotra Korzona, w których było wielu grodnieńskich harcerzy;

– koszar baonu pancernego bronili junacy z Dywizyjnego Kursu Szkoły Podchorążych Rezerwy OZ 19 DP;

– mostu kolejowego – pododdział wartowniczy por. Tadzika z 5 pułku lotniczego;

– wiaduktu kolejowego nad Szosą Skidelską –  pluton por. Władysława Eysmonta z kompanii kpt. Grzywacza;

– w pobliżu dworu Poniemuń okopały się pododdziałki sformowane z nadwyżek 76 pp;

– odcinek Myśliwska Górka – Rubanówek obsadził pododdział ppor. rez. Antoniego Iglewskiego (późniejszego cichociemnego);

– odcinki dróg: Hoża – Grodno i Grodno – Sopoćkinie ubezpieczał baon KOP „Sejny” ppłk. Michała Osmoli.

Ponadto w Grodnie znajdowała się jeszcze dwudziałowa 94 bateria artylerii przeciwlotniczej ppor. Józefa Musiała, posiadająca 40 mm armaty Bofors. Za broń przeciwpancerną służyły głównie butelki z mieszanką zapalającą.

W sumie siły obrońców szacunkowo liczyły 2000 – 2500 ludzi pod bronią.

Grodno

Od 12 września dowódcą Obszaru Warownego Grodno został płk w stanie spoczynku  Bronisław Adamowicz, który – nastawiony na ewakuację – nie przejawiał chęci obrony miasta. Po nim obroną Grodna dowodził płk Siedlecki. Zarówno jeden jak i drugi nie bardzo wierzyli w możliwości obrony miasta posiadanymi siłami i środkami, ale też nie byli w defetystycznych nastrojach.

Tak płk Adamowicz, jak i płk Siedlecki nie posiadali cech „rasowego” dowódcy, zdolnego kierować walką w tak specyficznych warunkach. Nie potrafili (czy też nie zdążyli?) zorganizować z luźnych pododdziałów żołnierzy różnych rodzajów służb i broni oraz ochotników sprężyście dowodzonych batalionów, co znacznie ułatwiłoby kierowanie walką i mogłoby przynieść znacznie lepsze efekty bojowe.

Dwóch ludzi stanowiło mózg i duszę obrońców miasta. Pierwszym z nich był wiceprezydent Grodna Roman Sawicki, a drugim komendant miejscowej Rejonowej Komendy Uzupełnień (RKU) mjr Benedykt Serafin. Obaj mieli silne poparcie patriotycznie nastawionej ludności polskiej. Rozbudowali i wzmocnili obronę organizując kopanie rowów i wznoszenie zapór przeciwczołgowych, a także szkolenie ochotników i służb pomocniczych.

Czołgi batalionu rozpoznawczego 27 BPanc. zaskoczyły całkowicie obrońców. Po prostu nie spodziewano się ich od strony Białegostoku! Czołowe wozy przedostały się przez niepełną linię zapór na moście i wjechały do miasta. Po chwilowym wstrząsie psychicznym obrońcy odpowiedzieli ogniem i butelkami ze środkami zapalającymi. Kilka czołgów spłonęło lub zostało uszkodzonych. Spłonął też samochód Gaz – A z radiostacją 5-AK, co spowodowało przerwanie łączności z dowództwem. Pozostałe czołgi wycofano na południowy skraj Grodna poniżej mostu kolejowego. Wkrótce dołączył do nich 2 batalion czołgów (bcz) mjr. Połukarowa z  27 BPanc., próbując dalszych ataków na miasto – z niewielkim skutkiem. Do walki włączały się stopniowo dalsze pododdziały bragady, między innymi 1 bcz mjr. Kwitko, a na rozpoznanie sytuacji w mieście wyruszył nawet szef sztabu i komisarz 27 BPanc. W różnych porach dnia (20.9.) w walkach o miasto w różnych jego punktach brało udział około 70 czołgów i samochodów pancernych brygady. Stwierdzano trudne warunki boju w mieście oraz umiejętność prowadzenia walki ze strony obrońców.

Około godziny 18.00 przybył z Wołkowyska transportem samochodowym 2 batalion 119 ps z dowódcą pułku mjr. Wwiedeńskim, który włączył się do walki, przeprawiając się przez Niemen w rejonie mostu kolejowego i cmentarza – organizując obronę na północnym brzegu rzeki, ponieważ wszystkie czołgi 27 BPanc. zostały z miasta wycofane bojąc się nocnych ataków obrońców. Do walki zaczęły włączać się podwiezione samochodami pozostałe bataliony 119 ps. Zacięta walka toczyła się o cmentarz w południowej części miasta, gdzie walczył między innymi pluton harcerski Brunona Hlebowicza oraz kilkunastoosobowy oddział ochotników pchor. Henryka Nosala, w którym znajdował się młody pocztowiec z Landwarowa koło Wilna – Mieczysław Wołodźko. W walce zginął dowódca 2 batalionu 119 ps st. lejtn. Jakowienko i kilku żołnierzy. Sowiecka artyleria nie żałowała amunicji. Polacy zostali zmuszeni do opuszczenia pozycji przy cmentarzach.

Wieczorem do miasta weszły trzy pułki (101, 102 ułanów i 103 szwoleżerów) Brygady Kawalerii Rezerwowej „Wołkowysk”, dowodzonej przez płk. dypl. Edmunda Helduta-Tarnasiewicza, przy której znajdował się gen. bryg. w st. spocz. Wacław Przeździecki. On też przejął dowództwo obrony Grodna. Ułani dokonali wypadów, niszcząc niektóre placówki wojsk sowieckich na obrzeżach miasta.

Rankiem 21 września pod Grodno podszedł jeden batalion 20 Brygady Zmotoryzowanej 15 KPanc. i wsparł pododdziały 27 BPanc. i 119 pułku strzeleckiego. Po przygotowaniu artyleryjskim pododdziały piechoty i czołgów uderzyły na miasto głównie z południa i południowego wschodu. Polacy i tym razem nie ograniczali się do obrony, ale przeprowadzali ataki wyprzedzające lub kontrataki. Między innymi groźba zniszczenia przez atak Polaków zawisła nad kompanią karabinów maszynowych i stanowiskiem dowodzenia 1 batalionu 119 ps, a także nad całym pułkiem. Sytuację uratowała podchodząca w tym czasie z kierunku wschodniego Grupa Zmechanizowana 16 KS kombriga Rozanowa, która uderzyła na pododdziały OZ 19 DP broniące wzgórz od wschodu i po około dwóch godzinach walki zepchnęła je z pozycji.

W mieście stopniowo czołgi i piechota spychały bądź niszczyły polskich obrońców. Do Grodna zdążał także 101 ps oraz 4 DKaw., by wesprzeć walczące oddziały 15 KPanc. i 16 KS.

Wczesnym popołudniem 21 września przybył na czele 31 pułku czołgów 4 Dywizji Kawalerii dowódca 6 Korpusu Kawalerii komdiw Jeremienko, prowadząc osobiście natarcie niedoświadczonych czołgistów. Wydostawał się z dwóch uszkodzonych czołgów, w trzecim został ranny. Pod miasto podeszły również niektóre pododdziały 2 Brygady Pancernej z  15 KPanc.

Pod koniec dnia 21 września Grodno w zasadzie zostało zdobyte, chociaż w mieście broniły się jeszcze odosobnione punkty oporu, jak Zamek Królewski czy koszary 81 pułku piechoty.

Polskie pododdziały rozpoczęły wycofywanie z miasta w kierunku granicy litewskiej. Część z nich wzięła udział w dalszych walkach w rejonie Sopoćkiń i w Puszczy Augustowskiej. Dowództwo sowieckie na noc wycofało wszystkie wozy bojowe z miasta ze względu na brak paliwa, a tym samym utrudnione możliwości manewru w razie ataku Polaków, czego obawiał się dowódca 15 KPanc., tym bardziej, że brakowało mu odpowiedniej liczby żołnierzy piechoty do ich osłony i obrony.

22 września przed południem do miasta weszły wszystkie będące w podporządkowaniu dowódcy GKZ komkora Bołdina jednostki, które zebrały się na przedmieściach Grodna, a więc: większość jednostek 15 KPanc., 4 DKaw., 101 i 119 ps, Grupa Zmechanizowana 16 KS. W czasie zajmowania miasta dochodziło jeszcze do wymiany ognia z małymi grupami obrońców, w wyniku którego rannych zostało 7 żołnierzy 101 ps.

Dowództwo sowieckie swoje straty w Grodnie oceniło na 53 zabitych, 161 rannych, 19 czołgów i 3 samochody pancerne wyeliminowane z walki. Innego rodzaju sprzętu i broni nie policzono. Chcąc zamazać obraz swoich strat podano, że wzięto do niewoli około 1000 obrońców, a duża liczba obrońców została rozjechana przez czołgi na wschodnim skraju miasta. Negatywnie oceniono działania oddziału rozpoznawczego sztabu 15 KPanc. W wyniku złego rozeznania i planowania działań, większość obrońców Grodna opuściła miasto, o czym sztab 15 KPanc. nie wiedział, planując na 22 września atak wszystkimi posiadanymi siłami i środkami.

Grodno było jedynym polskim miastem na terytorium przyznanym Związkowi Sowieckiemu tajnym protokołem z 23 sierpnia 1939 r., które tak długo opierało się regularnym jednostkom Armii Czerwonej. Za swą bohaterską postawę zapłaciło dużą daninę krwi w rannych i poległych mieszkańcach tego przepięknego grodu. To jednak można zrozumieć, gdyż każda walka niesie ofiary. Trudno jednak zrozumieć okrutny mord, jaki popełniono na schwytanych obrońcach miasta: podchorążych, ochotnikach a nawet ludności cywilnej. Według relacji świadków, w dniach 21 i 22 września w Grodnie rozstrzelano około 300 obrońców i mieszkańców miasta (w tym również kilkunastoletnich chłopców). Część obrońców miasta została rozstrzelana na miejscu walki, jak na przykład obrońcy Pohulanki (kombrig Rozanow przyznał w meldunku, że rozstrzelano 29 oficerów) czy kilkunastu policjantów biorących udział w obronie koszar 81 pułku piechoty.

Obrona Wilna i Grodna w 1939 r. przeciwko jednostkom Armii Czerwonej przeszła do historii. Mimo stosunkowo niewielkiego jej znaczenia w skali operacyjnej całej kampanii polskiej , w skali oporu przeciwko agresorowi ze wschodu zajmuje poczesne miejsce. Czy jednak wykorzystano wszystkie możliwości obrony tych miast? Na pewno nie. O niektórych dotyczących Wilna wspomniano wcześniej. Dodać należy jeszcze jedną. Otóż wielu historyków przyjmowało wcześniej (za relacjami niektórych wyższych dowódców z 1939 r.), że jednym z podstawowych elementów braku większego oporu przeciwko Armii Czerwonej był niedostatek broni dla żołnierzy na wschodnim terytorium RP. Temu przeczą meldunki sowieckie o zdobyczach. W Wilnie, którego mogło bronić 700 – 1000 obrońców (dokładnej liczby nie ustalimy nigdy), jednostki sowieckie (te które wykazały) zdobyły między innymi 4766 karabinów, 1680 karabinków (kawaleryjskich – C.G), 295 karabinków małokalibrowych, 508 pistoletów i rewolwerów, 34 erkaemy, 42 cekaemy, 10 dział, 4 działa plot., 3530 granatów ręcznych, 285 naboi artyleryjskich, 613 000 naboi karabinowych. Tej broni rzekomo nie było dla tych, którzy jej potrzebowali. Biorąc pod uwagę oddziały polskie wycofane wcześniej z bronią w kierunku granicy litewskiej, realne możliwości obrony Wilna były kilkakrotnie wyższe niż te, które zaprezentowano.

W przeciwieństwie do Wilna, obrona Grodna świadczy o właściwym wykorzystaniu posiadanych sił i środków (chociaż ze względu na szczupłość sił nie wykorzystano istniejących umocnień Obszaru Warownego) oraz wystawia dobre świadectwo (mimo dużej improwizacji) kierującym walką. W bardzo złej sytuacji operacyjnej w skali kraju i taktycznej w skali prowadzonych przez nich działań, wykazali się dojrzałością podejmowanych decyzji, a przede wszystkim wolą walki, wiedząc z góry, iż będzie ona w ostateczności skazana na niepowodzenie. Jednak nowy agresor przynajmniej w mikroskali odczuł siłę polskiego oporu, angażując do jego likwidacji znaczne siły, które tym samym nie mogły zrealizować ambitnych zadań dziennych – marszu w kierunku Warszawy !

Umocnienia obydwu obszarów warownych nie zostały wykorzystane do obrony przeciwko agresorowi ze wschodu. W przypadku Wilna winą należy obarczyć dowódcę Okręgu Korpusu III Grodno gen. bryg. Józefa Olszynę-Wilczyńskiego, który na swój sposób zinterpretował niezbyt precyzyjną dyrektywę marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego z godzin wieczornych 17 września, dotyczącą zachowania się wojsk polskich wobec wkraczających oddziałów Armii Czerwonej. W przypadku Grodna brak sił i środków oraz samo usytuowanie czynnych umocnień możliwości te wyeliminowały.

 

Znacznie szerzej powyższa tematyka potraktowana została w autorskiej książce pt: Kresy w czerwieni 1939, edytorstwa Oficyny Wydawniczej RYTM oraz Kresy w ogniu – Wydawnictwo BELLONA.

 

Projekt jest współfinansowany ze środków otrzymanych od Stowarzyszenia Odra-Niemen i Ministerstwa Spraw Zagranicznych

Pomnik dla agresora

Jest w Grodnie , tuż przy moście przez Niemen, niewielki pomniczek. To wspomnienie starszego politruka Grigorija Aleksandrowicza Gornowycha, który jako jeden z pierwszych zginął podczas ataku na polskie pozycje. Pochodził z Uralu, z Wierchniego Ufaleja koło Czelabińska – z domu do Grodna miał 2700 kilometrów!…

Gornowych  Pomniczek Gornowycha (fot. Internet)

Oto jak opisuje pomnik Administracja Rejonu Oktiabrskiego m. Grodna (http://aor.by/news/1079.html):

„17 września 1939 roku Robotniczo-Chłopska Armia Czerwona weszła na terytorium Polski z celem oswobodzenia ziem białoruskich, oderwanych od BSRR i USRR zgodnie z warunkami ryskiego traktatu pokojowego, w efekcie którego doszło do podziału narodu białoruskiego i ukraińskiego na dwie części. To był akt historycznej sprawiedliwości, jednoczący sztucznie podzielony naród białoruski w jednym organizmie państwowym – Białoruskiej Socjalistycznej Republice Radzieckiej – co stało się jeszcze jednym ważnym krokiem na drodze do niepodległości i suwerennego rozwoju Białorusi.

Najostrzejsze walki o oswobodzenie terytoriów Zachodnie Białorusi i Ukrainy miały miejsce 20-21 września w Grodnie. Podczas walk o miasto 15. Radziecki Korpus Czołgów stracił 12 czołgów, zabito 47 osób, a 156 zostało rannych. Ogólne straty Frontu Białoruskiego w czasie jesiennej kampanii 1939 roku wyniosły 996 zabitych i 2002 rannych. W bojach o Grodno szczególnie wyróżniła się kompania strzelecka pod dowództwem starszego politruka G.A. Gornowych i batalion czołgów pod dowództwem majora F. I. Kwitko. W bojach o Grodno G.A. Gornowych i F. I. Kwitko zginęli., Ich nazwiskami nazwane zostały ulice miasta”.

Józef Stalin, który rozkazał napaść na Polskę, zapewne zdziwiłby się, że 17 września uczynił krok ku niepodległości Białorusi. Ale ten krótki opis pokazuje oficjalne stanowisko władz białoruskich wobec wydarzeń sprzed ponad 75 lat – to nie agresja, a „oswobodzicielski pochód Robotniczo-Chłopskiej Armii Czerwonej”, jak to określano w czasach ZSRR. A pomniki i ulice mają nie obrońcy Grodna, a agresorzy, jak „sekretarz biura jednostki czołgów” Gornowych i dowódca czołgowego batalionu Kwitko…

Warszawa, Wrocław, Białystok – upamiętnienie obrońców Grodna

W co najmniej trzech miastach Polski – Warszawie, Wrocławiu i Białymstoku – są już ulice, których nazwy upamiętniają obronę Grodna w 1939 r. przed Sowietami.

POL_Warszawa_Aleja_Obrońców_Grodna_01

Aleja Obrońców Grodna w Warszawie (za Wikipedią)

W Warszawie, Aleja Obrońców Grodna znajduje się na terenie dzielnic Bemowo, Wola i Żoliborz i jest fragmentem Trasy Powązki-Konotopa, czyli drogi ekspresowej S8  oraz trasy europejskiej E67. Nazwę Alei Obrońców Grodna nosi odcinek od ronda Ofiar Zbrodni Katyńskiej (czyli ulic Powązkowskiej i gen. Maczka) do granicy miasta.

Aleja Obrońców Grodna nosi swoją nazwę od 5 stycznia 2012 r. na podstawie uchwały Rady m. st. Warszawy. Zespól Nazewnictwa Miejsckiego początkowo zaproponował nadać jej nazwę Obrońców Grodna 1939 roku. Ostatecznie jednak radni podjęli inną decyzję.

We Wrocławiu nazwa Rondo Obrońców Grodna – zbieg ulic Monte Cassino, Edwarda Dembowskiego i Spółdzielczej na Biskupinie – pojawiła się w czerwcu 2013 r. To inicjatywa mieszkańców Wrocławia, którzy zbierali podpisy pod wnioskiem w tej sprawie. Przypomnijmy jednak, że już od 2006 r. istnieje we Wrocławiu Bulwar Tadka Jasińskiego, noszący nazwisko słynnego trzynastoletniego obrońcy Grodna.

W Białymstoku podobna propozycja dyskutowana była od dawna – przecież od tego miasta do Grodna jest zdecydowanie bliżej niż z Wrocławia czy z Warszawy. Decyzję o nadaniu jednej z ulic nazwy Orląt Grodnieńskich uchwaliła 23 lutego Rada Miasta Białystok. Ulica połączy ul. Transportową z ul. Kazimierza Pułaskiego. Pierwotnie proponowano upamiętnić bohaterstwo grodnian w nazwie brzmiącej bardziej ogólnie – „Obrońców Grodna”. Przed decydującym posiedzeniem Rady Miasta postanowiono jednak szczególnie uwzględnić ofiarę i patriotyzm najmłodszych mieszkańców przedwojennego Grodna. Tę myśl radni zawarli w uzasadnieniu: „Jednym z najbardziej wzruszających elementów polskiej tradycji patriotycznej jest umiłowanie wolności i bohaterstwo najmłodszych obrońców Ojczyzny. Poczesne miejsce w symbolice narodowej zyskały Orlęta Lwowskie i Mali Powstańcy Warszawscy. W cieniu zapomnienia pozostają jednak ich rówieśnicy, uczestniczący w desperackiej obronie Grodna przed sowieckimi agresorami w roku 1939. Orlęta Grodzieńskie wciąż czekają na godne upamiętnienie swojego poświęcenia”.

Czekamy na kolejne miasta…

 

Sawicki, Serafin – kim byli?

Organizatorami obrony Grodna we wrześniu 1939 r. byli major Benedykt Serafin i wiceprezydent Grodna Roman Sawicki. Wiemy o nich niewiele.

prez i maj Serafin i Sawicki w filmie „Krew na bruku. Grodno 1939”

O Serafinie wiadomo, że urodził się 08.04.1893, a więc miał 46 lat. W 1928 r. był w 81 pułku piechoty. Jak został komendantem Rejonowej Komendy Uzupełnień w Grodnie – nie wiadomo. Do niedawna przypuszczaliśmy, że zginął, najprawdopodobniej przedzierając się na Litwę. Jednak wg. prof. Czesława Grzelaka z AON, autora wielu publikacji o walkach na Kresach Północnowschodnich we wrześniu 1939 r. wiemy, że są informacje, że dotarł do Wielkiej Brytanii. Co się z nim później stało?

Roman Sawicki urodził się w 10 lutego 1888 w Grodnie. Ukończył studia na Wydziale Matematyki Uniwersytetu Petersburskiego. W 1918 brał udział w Samoobronie Ziemi Grodzieńskiej. W latach 1919–1920 -nauczyciel matematyki w grodzieńskich szkołach. W 1919 radny miejski z ramienia PPS. Od 1934 – wiceprezydent Grodna. O nim wiemy tyle, że zdołał sie wydostać z miasta, ale później (juz podczas okupacji niemieckiej?) do niego wrócił. Został w 1942 r. rozstrzelany w Grodnie przez Niemców.

Szukamy informacji o Benedykcie Serafinie i Romanie Sawickim. Prosimy o kontakt: biuro@fundacjalelewela.pl

Nasze zamierzenia

km+kamera  zdjęcie z kręcenia filmu „Krew na bruku…”

Film „Krew na bruku. Grodno 1939” to tylko początek. Mamy duże plany, a ich wykonanie zależy w sporej mierze od tego, czy uda się znaleźć chętnych do współpracy oraz konieczne środki.

Oto nasze plany:

  • Rozwijanie portalu informacyjno-historycznego „Grodno 1939” jako głównego miejsca publikacji materiałów o historii obrony Grodna, a także Wilna oraz bitwy pod Kodziowcami we wrześniu 1939 r.; także miejsca informacji o działaniach grup rekonstrukcyjnych i przygotowaniach do produkcji filmu fabularnego o tej tematyce.
  • Spotkanie przedstawicieli polskich grup rekonstrukcji historycznej i GRH Białorusini w Wojsku Polskim. GRH Białorusini w Wojsku Polskim działa na Białorusi i jest – z polskiego punktu widzenia – prawdziwym ewenementem (chyba nie ma takiej grupy w innym kraju…); takie spotkanie pozwoliłoby na rozpropagowaniu ich działań w Polsce i wsparciu ze strony polskich grup.
  • Przygotowania do wyprodukowania filmu fabularnego pod roboczym tytułem „Grodno 1939”. Film, 1,5 godzinny, pokazywałby obronę Grodna w sposób szczególnie atrakcyjny dla młodzieży i osób niekoniecznie interesujących się historią. Termin realizacji: wrzesień 2019. W ramach przygotowań powstałby – możliwie szybko – scenariusz.
  • Zorganizowanie rekonstrukcji obrony Grodna w 1939 r. przez grupy rekonstrukcyjne (Warszawa? inne miasta?).

Zachęcamy wszystkich zainteresowanych do współpracy – biuro@fundacjalelewela.pl

Raport rtm. Ryszarda Wiszowatego: Skidel-Grodno

Wiszowaty

(fragmenty – nadesłał Ryszard Wiszowaty)

Dnia 15. IX. 39 o godzinie 21-szej otrzymałem rozkaz od Dowódcy obrony rejonu Wołkowysk generała Przeździeckiego objęcia dowództwa nad 5 szwadronami marszowymi ośrodka kaw. Białystok plus bateria art. konnej jako szwadron 6-ty, gdyż sprzętu nie posiadała. (…)

 Dnia 16 IX wieczorem, kiedy pułk był już w marszu a patrole osiągnęły linię rzeki Płaski (25 km od Białegostoku), otrzymałem przez łącznika motocyklistę nowy rozkaz, który mi nakazywał marsz powrotny natychmiast przez Wołkowysk do Zaniemańska, gdzie nastąpi koncentracja wszystkich oddziałów kawalerii grupy obrony Rej. Wołkowysk (101 p. uł, 102 i 110). Natychmiast zarządziłem odwrót i nad ranem dnia 19 IX osiągnąłem Zaniemeńsk (…).

Połączyłem się z Wołkowyskiem, tam urzędował już miejscowy komitet bolszewicki. Dzwonię na Lidy – powiedziano mi na poczcie, że cały garnizon Lidzki został zdemobilizowany i wojska żadnego tam nie ma. Nie chciało mi się w to wierzyć, lecz po południu tego samego dnia przekonałem się, że mówiono mi prawdę: masy żołnierzy bez broni zaczęły przechodzić most w Zaniemeńsku w kierunku Lidy. Zatrzymywałem, pytałem – wszyscy w jeden głos twierdzili, że zostali zwolnieni do domu, że ich dowódcy mówili, że wojny już nie ma, niektórzy byli już nawet zaopatrzeni w karty zwolnienia (…).

Tego samego dnia udało mi się połączyć z Grodnem o godzinie 15-tej. Płk. Adamowicz Kom. [endant] miasta poinformował mnie, że wszystkie oddziały ściągają do Grodna dokąd przybył już gen. Przeździecki i że Grodno będzie bronione, powiedział mi przy tym, że wieś Dubno (po drodze do Grodna) zajęta przez bolszewików, a w Skidlu (na trakcie Zaniemeńsk Grodno) znajduje się kilkunastu naszych oficerów na czele z płk. Szafranowskim, więzionych przez miejscowy Komitet bolszewicki i że Skidel obsadzony przez miejscowe bandy dywersantów.

O godz. 17-tej byłem już w marszu na Skidel. Jeszcze w Zaniemeńsku zabrałem ze sobą tabory (około 800 wozów) kwatery Głównej Dok. III pod dowództwem mjr. Korczyńskiego który prosił o wzięcie go pod opiekę. 6 km od Zaniemeńska we wsi Dubno dostałem ognia z kb. Szwadron straży przedniej zlikwidował ten incydent bardzo szybko. Bez dalszych przeszkód osiągnąłem Skidel o godz, 1-szej dnia 20 IX. Środek miasta był spalony, kilka domów w dalszych punktach było jeszcze w ogniu. Dowiedziałem się od ludności, że dnia poprzedniego wieczorem był tu jakiś oddział piechoty, odebrał uwięzionych oficerów, podpalił miasto i odszedł w niewiadomym kierunku. Zakwaterowałem pułk w najbliższych wsiach, sam z dwoma szwadronami stanąłem w Skidlu. Udałem się na centralę telefoniczną, by połączyć się z Grodnem, dostałem połączenie ze sztabem grupy, który stacjonował na dworcu kolejowym; nakazano mi maszerować do Grodna, Udałem się na kwaterę, by przygotować odpowiednie rozkazy, gdy o godzinie 4-ej zostałem wezwany do telefonu.

Mosty zawiadomiły mnie, że w Wołkowysku i Mostach są już oddziały bolszewickie – piechota i dużo czołgów, które mają natychmiast wyruszyć na Grodno. Zawiadomiłem dowództwo grupy w Grodnie, na co dostałem rozkaz utrzymania Skidla jak najdłużej, by dać czas na zorganizowanie Grodna. Prosiłem, by mi przysłano pomoc w postaci chociażby jednego działa, benzyny i amunicji p-panc, której miałem niewiele. Odpowiedział mi oficer sztabu grupy rtm. dypl. Łubiański, że wszystko to natychmiast wysyłają. Wydałem rozkazy do obrony około godz. 7-ej, gdy szwadrony zajęły wyznaczone im stanowiska rozległy się strzały w mieście.

Por. Wasilewski, który był przeznaczony do utrzymania porządku w mieście, zameldował mi, że strzela ludność cywilna do naszych żołnierzy – nakazałem wyłapywać takich i strzelać na miejscu. W ten sposób miasto zostało opanowane i porządek utrzymany. Około godz. 10-ej pokazały się czołgi bolszewickie w liczbie 14-cie – 6 dużych i 8 mniejszych, za nimi pokazał [się] nieduży oddział piechoty w sile około jednego plutonu. Zaczęła się walka, która trwała do godz. 18-tej. Czołgi wedrzeć się do miasta nie mogły, gdyż mostki na rzece przed miastem zostały podpalone – jedyne przejście było szosą z prawego skrzydła, którego broniła bateria dywizjonu artylerii konnej (szwadron 6-ty).

Piechota nie ruszała się wcale. Czołgi, co podchodziły bliżej, obrzucane granatami cofały się, powtarzając ten manewr po kilkadziesiąt razy, dwa czołgi mniejsze zostały na polu unieruchomione. Dopiero około godz.14-ej pękło mi prawe skrzydło, gdyż por. Liszewski został zabity, a szwadron jego pozostawił pole walki zupełnie. Czołgi wdarły się do miasta, za nimi piechota i dużo osób cywilnych z karabinami (Żydzi i chłopi), wycofałem się również do miasta, gdzie zaczęła się walka uliczna.

Żołnierze nie wytrzymują i zaczynają uciekać, gdyż ogień mają ze wszystkich stron z działek k.[arabinów] m.[aszynowych] i k.b., zostaje zabity ppor. Lisowski z 10 pułku. Por. Wasilewskiemu rannemu w nogę kazałem jeszcze przedtem się wycofać do Grodna. Ułanów zabitych liczę już ze 20-tu. Poszczególni dowódcy meldują brak amunicji – każę im wycofywać się.

W końcowej fazie walki zostaje zabity por. Krygier z 10 pułku i ciężko ranny por.Młynarski z 3 pułku (zmarł).

Na rynku w mieście pozostały 4 czołgi unieruchomione. Około godz. 18-ej pozostaje przy mnie 18-tu ludzi wraz z oficerami (ppor. Kretkowski z 2 pułku. ppor. Henoch z 21 pułku, pchor. Skolimowski z 10 pułku) i podoficerami. Zabierając rannych opuszczamy Skidel. Obiecana pomoc z Grodna nie nadeszła. Sam zostałem lekko ranny w rękę i nogę. O godz. 4-ej dnia 21. IX. Dotarłem do Grodna i zameldowałem się u dowódcy grupy gen. Przeździeckiego, który mi kazał pozbierać swój oddział i odejść do wsi Grandzicze na odpoczynek.

Przy dworcu kolejowym znalazłem koniowodnych szw. 1 pułku i 2 Pułku, ludzie ciągle dochodzili. […]

Grodno przeładowane wojskiem i policją: oddziały maszerują ulicami w różnych kierunkach. Zaczynają padać strzały z okien i dachów. Na ulicy Orzechowej odezwał się z któregoś dachu karabin maszynowy…

(RAPORT   RTM.   RYSZARDA  WISZOWATEGO Z WALK DOWODZONEJ PRZEZ NIEGO GRUPY KAWALERII WE WRZEŚNIU 1939 R.)

Film o obronie Grodna – w Biełsacie 10.01.2015

Fundacja Joachima Lelewela uprzejmie informuje, że w sobotę 10 stycznia br. o godzinie 20.20 czasu białoruskiego (18.20 polskiego) telewizja Biełsat pokaże film KREW NA BRUKU. GRODNO 1939 – także w transmisji online – w białoruskiej wersji  językowej.
[Субота, 10 студзеня, 20.20 – Невядомая Беларусь: „Кроў на Брук. Горадня 1939 „, дак. фільм, рэж. Робэрт Менкус (Robert Miękus), 2014 г., Польшча]
 Film opowiada o obronie Grodna przed Sowietami we wrześniu 1939 r. Podczas trzydniowych, dramatycznych zmagań, obrońcom miasta udało się skutecznie odpierać ataki wroga i zniszczyć kilkadziesiąt pojazdów pancernych. Była to największa bitwa obronna podczas sowieckiego najazdu.
Obok Fundacji Joachima Lelewela producentem filmu jest firma LunarSix, a wspierał nas Związek Polaków na Białorusi. Autorem scenariusza i reżyserem jest Robert Miękus.
Film wyświetlany był na kilku pokazach, m.in. w Warszawie i Białymstoku; trwają rozmowy w sprawie emisji w jednej z polskich stacji telewizyjnych.
W razie zainteresowania prosimy o kontakt:
pkoscinsk@gmail.com lub tel 603 055 941
Pozdrowienia,
Piotr Kościński
Prezes Fundacji Joachima Lelewela

Zasady organizowania pokazów filmu „Krew na bruku. Grodno 1939″

Zgodnie z zapowiedzią, przedstawiamy zasady organizowania pokazów naszego filmu.
– dla instytucji/organizacji biznesowych czy jednostek budżetowych – licencja odpłatna (możliwe wyjątki), cenę ustala LunarSix.
– dla organizacji społecznych – bezpłatnie; darowizny dla Fundacji Joachima Lelewela mile widziane.
– obecność przedstawicieli Fundacji Joachima Lelewela, LunarSix czy innych organizatorów filmu możliwa po opłaceniu przejazdu i ew. noclegu; wyjątki możliwe w szczególnych przypadkach.
– zgłoszenia zainteresowanych do Fundacji Joachima Lelewela lub LunarSix.

Kontakt z Fundacją Lelewela: http://fundacjalelewela.pl/ – mail – biuro@fundacjalelewela.pl

Kontakt z LunarSix: http://lunarsix.com/ – mail – info@lunarsix.com 

Pokazy filmu, portal i zbieranie materiałów

Ruszył Program Grodno 1939 Fundacji Joachima Lelewela. W kolejnych miastach odbywają się pokazy filmu „Krew na bruku. Grodno 1939″ wraz z dyskusją; budujemy też nasz portal internetowy i zbieramy materiały historyczne.

Kodziowce Miejsce bitwy pod Kodziowcami (foto MSZ)

Nasz film był 8 listopada pokazany w Grajewie; w spotkaniu uczestniczyli występujący w nim członkowie GRH 8 Pułku Strzelców Konnych. 19 listopada miał miejsce kolejny, w Przystanku Historia IPN w Białymstoku. Blisko sto osób obejrzało film, a potem żywo, bardzo emocjonalnie dyskutowało. Obecny był II reżyser „Krwi na bruku”, Janusz Petelski. Mamy zaproszenia z Krakowa, Lublina i Świnoujścia – w najbliższym czasie przedstawimy szczegółowe informacje, jak organizować takie pokazy (nie wszędzie mogą być obecni twórcy filmu czy przedstawiciele Fundacji Joachima Lelewela).

Pracujemy też nad portalem „Grodno 1939″, który będzie zawierał zarówno dotychczas opublikowane informacje i artykuły z tego fanpage’a, jak i zupełnie nowe opracowania. Powinien ruszyć wkrótce – wtedy też zaprosimy naszych Czytelników do przeniesienia się z „Klubu Przyjaciół…” w nowe miejsce.

Do Fundacji zgłosiło się kilka osób zainteresowanych współpracą, w tym także studenci, chcący pracować jako wolontariusze. Każdy jest mile widziany. Zgłoszenia prosimy przesyłać na adres:  biuro@fundacjalelewela.pl

Zachęcamy też do dzielenia się z nami informacjami na temat walk we Wrześniu 1939 r. na Kresach północno-wschodnich – dzisiejszych terenach Litwy i Białorusi. Obrona Wilna, Grodna, bitwa pod Kodziowcami (na zdjęciu – dzisiejszy widok miejsca bitwy) – to wszystko jest mało znane. Spróbujmy zebrać materiały, zdjęcia archiwalne, relacje. Zapraszamy do współpracy!

Powstaje Program Grodno 1939

Fundacja Joachima Lelewela tworzy Program Grodno 1939.

Tak, jak zapowiadaliśmy. film „Krew na bruku. Grodno 1939″ nie jest jednorazowym przedsięwzięciem, ale elementem większego programu, który ma na celu zbadanie i upamiętnienie walk, prowadzonych z Sowietami we wrześniu 1939 r. Na północno-wschodnich obszarach II Rzeczypospolitej była to krótkotrwała obrona Wilna, trzydniowe walki o Grodno i bitwa pod Kodziowcami. I tym zajmiemy się przede wszystkim, choć warto byłoby przyjrzeć się i dramatycznymi wydarzeniami bardziej na południe – np. bitwą pod Szackiem czy działaniami SGO Polesie.

Do zespołu który będzie prowadził prace zapraszamy wszystkich zainteresowanych. Prosimy o maile pod adres:  biuro@fundacjalelewela.pl Chodzi m.in. o przekształcenie tej strony – Klubu Przyjaciół Filmu Grodno 1939 – w portal informujący o naszych pracach, przedstawiający materiały historyczne, analizy i dyskusje. Tak, jak już wielokrotnie pisaliśmy, chcemy doprowadzić do powstania filmu fabularnego, w którym przedstawione zostaną dzieje obrony Grodna. Na to jednak potrzebne są bardzo duże środki, o wiele większe, niż na film dokumentalny.

Nasz program obliczony jest na wiele lat. Wiedza o Wrześniu 1939 na wschód od Niemna i Bugu jest skromna nie tylko na Białorusi czy Ukrainie, ale przede wszystkim w Polsce. Jeśli uda nam się choć trochę to zmienić, uznamy to za sukces.

Do góry