Wśród nielicznych wspomnień obrońców strażnic znajduje się relacja sierż. Władysława Zygadły, dowódcy strażnicy „Wardomicze” (2 kompania „Hnieździłów” batalionu KOP „Budsław”. Relacja, spisana zapewne już na początku 1942 r., przechowywana w archiwum Instytutu Historycznego im. gen. Władysława Sikorskiego w Londynie (B.I.96/E) stanowi cenny materiał do dziejów obrony wschodnich granic Rzeczypospolitej we wrześniu 1939 r.
Tak wyglądały strażnice KOP. Tu – w Korcu na Wołyniu. Fot. Wikipedia
Władysław Zygadło urodził się 8 lipca 1902 r. w Brzezinach. Od 1920 r. służył w Wojsku Polskim. Od 1925 r. był podoficerem KOP. Jak wspominał:
dnia 17.IX.1939 r. o godz. 4.10 załoga strażnicy „Wardomicze” została napadnięta przez oddziały pograniczne wojsk sowieckich, uzbrojone w broń, amunicję oraz dużą ilość granatów ręcznych. Sta n-pla: 5 oficerów, 50-ciu kilku szeregowych, uzbrojonych w 4 rkm i dużą ilość granatów. Stan strażnicy „Wardomicze” w dniu 17. IX. 1939 r. – 1+10, z czego w czasie napadu pozostało 1+6+1 woźnica, który przywiózł prowiant poprzedniego wieczoru.
Przebieg walki na strażnicy „Wardomicze”. Po oddaniu pierwszego strzału alarmowego przez wartownika alarmowego strażnicy, zarządziłem alarm załogi, lecz nie zdołałem jej doprowadzić do pełnej gotowości bojowej, gdyż nieprzyjaciel rozpoczął ogień z broni maszynowej z kierunków: płdn.-wschodniego, półn.-wschodniego i wschodniego oraz szturm na strażnicę z kierunku północnego i płnc.-wschodniego z użyciem dużej ilości granatów ręcznych i karabinowych. Obronę strażnicy zarządziłem wg „instrukcji w razie napadu na strażnicę”, tzn. 3 strzelców broniło wschodnią stronę strażnicy, a 1+3 z rkm płdn.-wschodniej i wschodniej. 1 strzelec na wieży obserwacyjnej miał rokaz bronić granatami ręcznymi północnej strony strażnicy. Po zabiciu 3 strzelców, broniących budynku od zachodu [chyba wschodu – przyp. mój], wycofałem się wraz z obsługą rkm do wnętrza strażnicy, gdzyż byłem otoczony ze wszystkich stron, a nie miałem możności przebicia się wobec przewagi n-pla. W czasie wbiegania na schody do korytarza celowniczy obsługi rkm został ranny 2 razy w pierś, a ja w nogę. Zabrałem rkm od celowniczego i postanowiłem bronić się w ten sposób, że ze świetlicy prowadziłem ogień w obydwa korytarze. W tym czasie celowniczy został raniony po raz 3-ci i zakończył swój żywot, ja zaś z amunicyjnym prowadziłem dalej walkę z nieprzyjacielem, który rzucał dużą ilość granatów we wszystkie pomieszczenia strażnicy. Podczas wybuchu jednego z granatów został zabity amunicyjny, ja zaś jako dowódca postanowiłem sobie zginąć na tym posteruynku, na którym pełniłem słuużbę i ranny toczyłem dalej walkę w myśl instrukcji i regulaminu służby polowej „walka w obronie”. Strzelałem do ostatniego naboju i ostatniego rzutu granatem. Potem zostałem tak ostrzelany i obrzucony granatami, że w budynku powypadały szyby ze wszystkich okien, a tynk obleciał całkiem z sufitu i ścian. Wreszcie kontuzjowany w lewą część głowy straciłem przytomność, toteż nie pamiętam ani wkroczenia n-pla do strażnicy, ani tego, że przebito mi bagnetem plecy pod lewą łopatką. Walka trwała około 1 godz. 40 min., a o godz. 6-tej n-pl opuścił miejsce walki i wycofał się za granicę ze stratami: 1 oficer ranny+10 strzelców, z czego prawdopodobnie 4 nie doszło do zastawy [tj. sowieckiej strażnicy – przyp. mój] (…).
Po przybyciu patrolu granicznego wraz z moim zastępcą wydałem rozkaz spalenia aktów tajnych i ksiąg kancelaryjnych oraz zabrania rkm i aparatu telefonicznego. Następnie rozkazałem włączyć się do linii telefonicznej, aby nadać meldunek d-cy kompanii i wycofać się do Budsławia, celem zameldowania się u d-cy baonu [mjr. Mieczysława Baczkowskiego – przyp. mój].
Ranny sierż. Władysław Zygadło trafił do szpitala, a potem do jednego z obozów jenieckich. Zwolniony w czerwcu 1940 r., już we wrześniu został ponownie aresztowany. Jako b. dowódca strażnicy KOP skazany na osiem lat łagrów, po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej (22 czerwca 1941) i podpisaniu umowy Sikorski-Majski (30 lipca) został uwolniony.
Wstąpił wówczas do Armii Polskiej w ZSSR, z którą w 1942 r. przeszedł do Iranu. Później w składzie 2 Korpusu Polskiego brał udział w kampanii włoskiej 1944-1945 m.in. uczestniczył w bitwie o Monte Cassino.
Po zakończeniu wojny i demobilizacji osiedlił się w Wlk. Brytanii, gdzie pracował jako kucharz. W latach 60. powrócił do Polski i zamieszkał w rodzinnych Brzezinach. Zmarł 6 stycznia 1981 r. i został pochowany na Cmentarzu Parafialnym w Brzezinach sektor B6.
Wardomicze znajdowały się w województwie wileńskim, w powiecie wilejskim – gmina Dołhinów.
Wiktor Cygan
Zdjęcie: Wikipedia