85 lat temu wybuchła druga wojna światowa. Wywołały ją Niemcy we współdziałaniu z ZSRR, nawet, jeśli Sowiety zaatakowały Polskę dopiero ponad dwa tygodnie później.
Do wojny doszło dzięki układowi niemiecko – sowieckiemu, znanemu jako pakt Ribbentrop – Mołotow
Gdyby nie pakt Ribbentrop – Mołotow, w którym Berlin i Moskwa podzieliły między siebie wschodnią Europę, do wojny mogłoby nie dojść. Dzięki temu układowi – a zwłaszcza dzięki jego tajnemu protokołowi – Hitler mógł być pewien, że z Polską zwycięży. Bo mogliśmy się opierać jednemu, znacznie od nas silniejszemu krajowi. Dwum nie dalibyśmy rady w żadnym przypadku.
Oczywiście, do dziś trwają spory w sprawie przebiegu wojny we wrześniu 1939 r. Czy nie mogliśmy mieć więcej lepszych samolotów? Czy nie mogliśmy mieć więcej czołgów i dział przeciwpancernych? Czy naczelny wódz, marszałek Edward Śmigły-Rydz, nie mógł dowodzić lepiej? Odpowiedź brzmi: tak! Co prawda i tak 1/3 budżetu państwa szła na zbrojenia, ale przy większym wysiłku bylibyśmy lepiej uzbrojeni – a dowództwo mogło działać skuteczniej. To wszystko nie przesłania faktu, że z sami z Niemcami i tak byśmy przegrali, tyle, że zadając im większe straty; przed Sowietami nie obroniłby nas nawet dodatkowy tysiąc najnowocześniejszych samolotów i drugi tysiąc pojazdów pancernych…
No to może postawiliśmy na „złego konia”, bo Francja i Wielka Brytania nie rozpoczęły spodziewanej ofensywy? Sęk w tym, że nie mieliśmy wyboru. Pomysł sojuszu z Niemcami był nierealny (nawet, jeśli są historycy, którzy twierdzą inaczej); najpierw wzięliby Gdańsk i autostradę przez Pomorze, a potem może i resztę Pomorza wraz ze Śląskiem… Oferując nam w zamian Ukrainę i Białoruś w razie wygranej z ZSRR…
Żołnierze francuscy w niemieckim mieście, wrzesień 1939 r. Gdyby ruszyli dalej, na wschód…
Zostawmy zresztą na boku tą political fiction – gdybanie, które niewiele nam daje. W 85 rocznicę tamtego Września warto pamiętać o kilku rzeczach. Po pierwsze, dzięki naszej dyplomacji (tak, dzięki szefowi MSZ Józefowi Beckowi!) wojna lokalna przerodziła się w europejską. Józef Piłsudski pozostawił kierunek działania: „balansujcie dopóki się da, a gdy się już nie da, podpalcie świat!”. No to świat został podpalony.
Po drugie, nasze wojsko walczyło dzielnie. Już stoczona 1 września bitwa pod Mokrą wykazała, że nasi ułani nie zamierzają szarżować na koniach na niemieckie czołgi – tylko użyją dział i karabinów przeciwpancernych. Mamy wiele przykładów skutecznej obrony, pod Mławą, nad Bzurą, nie mówiąc o Westerplatte czy Wiźnie.
Po trzecie, Wojsko Polskie walczyło i z Sowietami. Jeden dzień broniło się Wilno, trzy – Grodno. Zadaliśmy Armii Czerwonej duże straty pod Kodziowcami czy w boju pod Szackiem. O tym polskie społeczeństwo (nie mówiąc już o zagranicy) wie wciąż za mało.
Po czwarte, rząd polski nie „uciekł” do Rumunii. Mógł pozostać w Kutach i Kosowie, czekać na wejście Sowietów i dać się wymordować. Owszem, Śmigły powinien pozostać przynajmniej dwa dni dłużej po polskiej stronie granicy, bo Armia Czerwona nie dotarła do Kut 17 września. Ale gdyby pozostał w Polsce, jego los byłby przesądzony. No cóż, gdyby zginął z rąk Rosjan, zostałby zapewne bohaterem narodowym…
Po piąte wreszcie, jesteśmy bardzo słabi w przekazywaniu swojej narracji o 1939 r. zagranicy. To naprawdę dramat, że w zachodnich (amerykańskich, angielskich) filmach dokumentalnych fragmenty niemieckiego filmu propagandowego „Kampfgeschwader Lützow” z 1941 r. – w tym rzekoma szarża polskich ułanów na niemieckie samochody pancerne (grana przez słowackich żołnierzy…) – są pokazywane jako autentyczne. Bo fakt, że sowieckie filmy propagandowe, typu „Wyzwolenie” („Oswobożdnienije”) czy „Wiatr ze wchodu” („Wietier s wostoka”) z 1940 r. są dostępne na YouTube, wcale nie dziwi. Sęk w tym, że my niewiele możemy temu przeciwstawić.
Czeski samolot Avia B534 grający polskiego myśliwca w filmie „Kampfgeschwader Lützow”
Film „Wietier s wostoka”
Szykujmy się zwłaszcza na standardowe kłamstwa rosyjskie. Że to Polska podpisała jakiś tajny pakt z Niemcami – a że nie ma ani jednego potwierdzającego ten wymysł dokumentu, to drobiazg. Że to Polska wywołała II wojnę światową, biorąc udział w rozbiorze Czechosłowacji – a że upadek CSR ma się nijak do 1 września 1939 r., jest nieważne. Że 17 września 1939 r. nie było żadnej agresji, bo Wojsko Polskie nie walczyło – a że walczyło, można starannie ukryć. Że w ogóle najpierw polski rząd uciekł do Rumunii, a dopiero potem wkroczyły Sowiety – a że było odwrotnie, jest nieistotne. Że dzięki 17 września mieszkający na wschodnich obszarach RP Białorusini i Ukraińcy, Żydzi i Polacy przez półtora roku uniknęli niemieckiej okupacji – a że poddani byli okrutnym, sowieckim represjom, o tym się nie mówi.
Jak nie damy odporu wrogiej propagandzie, to wrzesień 1939 r. przegramy po raz drugi…
Piotr Kościński
Zdjęcia: Wikipedia, domena publiczna