Rosyjskie pismo „Moskwicz” opublikowało artykuł o pakcie Ribbentrop – Mołotow w 85. rocznicę jego podpisania. Artykuł dość dokładnie przedstawia rosyjską wersje tamtych wydarzeń, w niewielkim tylko stopniu odbiegającą od tej prezentowanej przez historiografię sowiecką.
Podstawowe założenie artykułu widać wyraźnie: Związek Radziecki był w okresie międzywojennym „jedynym sprawiedliwym” – i za to cierpiał. Wszyscy bowiem na Sowiety tylko czyhali. „Od 1917 roku Europa była podzielona na przyjaciół i wrogów. Za ten drugi uznawano jedynie ZSRR. Atak Hitlera na Stalina wydawał się Europejczykom nie tylko logiczny, ale i pożądany” – czytamy. Dowód: pakty o nieagresji, zawierane z Niemcami przez Polskę, Wielką Brytanię czy Francję. To oczywiście kompletny bezsens; Polska zawarła podobny układ także z ZSRR – ale o tym w artykule nie ma ani słowa.
Czytamy dalej, że „Anglia i Francja niechętnie rozpoczęły w marcu 1939 roku negocjacje z ZSRR w sprawie wspólnego przeciwdziałaniu Niemcom, lecz rząd Chamberlaina faktycznie sabotował ideę utworzenia wojskowej koalicji antyhitlerowskiej. (…) Stalin doskonale rozumiał, że Europejczycy kłamali i popychali Hitlera w stronę wojny z ZSRR”. Te stwierdzenia zawierają co prawda logiczną sprzeczność (bo jak, Francuzi i Anglicy bali się Niemców czy też chcieli z nimi napaść na Sowiety?), ale autorów artykułu ten problem nie niepokoi.
Tymczasem niespodziewanie „rankiem 23 sierpnia niemiecki minister spraw zagranicznych Ribbentrop poleciał do Moskwy. Były pewne kłopoty – jego samolot został omyłkowo ostrzelany przez [sowiecką] obronę przeciwlotniczą. Według pogłosek, flagi ze swastykami na spotkanie ministra trzeba było wziąć z Mosfilmu, gdzie kręcono filmy antyfaszystowskie”. Tymczasem doskonale wiadomo, że rozmowy sowiecko – niemieckie rozpoczęły się już w kwietniu 1939 r., a przyjazd niemieckiego ministra nie był dla Sowietów aż tak wielkim zaskoczeniem.
Podpisanie paktu Ribbentrop – Mołotow
Potem doszło do rozmów, w których Ribbentrop oświadczył, że „nie ma takiego problemu między Morzem Bałtyckim a Morzem Czarnym, którego oba nasze kraje nie mogłyby rozwiązać”. A „w nocy 24 sierpnia podpisano umowę datowaną na dzień poprzedni. (…) W tajnym protokole wskazano strefy interesów stron: ZSRR przejmował Polskę aż do Narwi, Wisły i Sanu, państwa bałtyckie (bez Litwy), Finlandię i Besarabię (część Rumunii – red.)”. Dla autorów artykułu pomysł podziału Europy między Niemcy i ZSRR nie był niczym szokującym; to coś zupełnie normalnego, że Moskwa i Berlin podzieliły się tysiącami kilometrów kwadratowych innych krajów.
Nie; autorzy stwierdzają jedynie, że „pakt Ribbentrop-Mołotow przyniósł zarówno korzyści, jak i szkody”. Korzyści – to zajęcie połowy Polski oraz państw bałtyckich przez ZSRR oraz swoboda dla Sowietów podczas napaści na Finlandię. Korzyść dodatkowa, wskazywana co najmniej od 1945 r. przez Sowiety, to „opóźnienie rozpoczęcie wojny o dwa lata, (…) przesunięcie granic ZSRR od stolicy o kilkaset kilometrów i umożliwienie kontynuacji przezbrajania wojsk”. Konsekwencje negatywne – to fakt, że po siedmiu latach antyhitlerowskiej propagandy nagle zapanowała przyjaźń między Sowietami i Rzeszą. „Ludzie nie zrozumieli paktu, chociaż milczeli. Zachodni komuniści i socjaldemokraci również nie rozumieli Stalina”.
Śmierć tysięcy obywateli Polski, deportacje i aresztowania na wschodnich terytoriach II RP, a także na Litwie, Łotwie, w Estonii, a także w Besarabii, a także tysiące ofiar podczas wojny sowiecko – fińskiej do negatywnych konsekwencji wcale nie należą. Skoro bowiem Rosja jest następcą Związku Radzieckiego, a Władimir Putin twierdzi, że nigdy nie była agresorem, to pakt Ribbentrop – Mołotow nie był agresywny, a 17 września 1939 r. nie doszło do żadnej agresji…
Jan Szczedrzyński
Zdjęcia: domena publiczna
Link do artykułu https://moskvichmag.ru/lyudi/rovno-85-let-nazad-v-moskve-byl-zaklyuchen-pakt-o-nenapadenii-molotova-ribbentropa/