Przez cztery dni – od 14 do 17 września 1939 r. – Kuty nad Czeremoszem stały się siedzibą rządu RP, w tym Ministerstwa Spraw Zagranicznych. MSZ podzielił los innych urzędów II Rzeczpospolitej.
Rynek w Kutach – zdjęcie przedwojenne
Wcześniej, ministerstwo i korpus dyplomatyczny znajdowali się w Krzemieńcu, który jednak został zbombardowany przez Niemców. Podjęta została decyzja o przeniesieniu się na południowy wschód. Zaleszczyki były za blisko granicy sowieckej, wybrano więc Kuty, gdzie znajdowało się wygodne połączenie z Rumunią.
Część MSZ ulokowała się m.in. w pomieszczeniach Sądu Grodzkiego, gdzie zaczął funkcjonować dział paszportowy, kierowany przez Władysława Skarżyńskiego, kierownika Referatu Komunikacji. Sztab Ścisły Ministra umieszczono w dwóch pokojach budynku Zarządu Gminnego w Starych Kutach, sam minister Beck zamieszkał w położonej niedaleko willi. Urzędnicy Wydziału Prasowego znaleźli miejsce w lokalu Dyrekcji Lasów.
Władysław Pobóg-Malinowski tak opisał pracę centrali: „U nas, wewnątrz ministerstwa, coraz większy, niestety rozkład, coraz większa dezorganizacja, coraz jaskrawszy upadek dyscypliny. Nie przestaje z tym walczyć energiczny, ruchliwy i – jak zawsze – niezmordowany dyrektor [Wiktor] Drymmer. […] O jakiejkolwiek sensownej pracy mowy właściwie nie ma. Pracuje w gruncie rzeczy tylko minister wraz z najbliższym swoim sztabem. Dział paszportowy, znacznie powiększony, oblężony przez tłum, od świtu do nocy wystawia paszporty zagraniczne i wizy wyjazdowe dla tych, którzy muszą, czy chcą wyjechać do Rumunii, lub dalej na zachód”. Drymmer polecił pracownikom wystawiać paszporty bez zbędnego formalizowania, gdy skończyły się książeczki paszportowe wydawano poświadczenia tożsamości na drukach MSZ, dodając pieczęcie urzędowe.
Wkrótce sytuacja stała się dramatyczna. „Ludność cywilną, uchodźców i urzędników zgromadzonych w Kutach i Kosowie ogarnęło przerażenie i panika. Sąd Grodzki został wkrótce otoczony tłumem biednych, zrozpaczonych ludzi. Domagano się pomocy, paszportów, pieniędzy”. Z frontu docierały niepomyślne wieści, wraz z nimi coraz wyraźniej rysował się plan opuszczenia Polski. 16 września minister Beck wezwał do siebie na konferencję naczelnika Wydziału Prawnego Władysława Kulskiego i kierownika Referatu Polityczno-Prawnego Michała Potulickiego w sprawie prawnego przygotowania ewentualnego przejścia rządu przez granicę rumuńską. W celu opracowania tego zagadnienia Potulicki wyjechał do nieodległych Czerniowiec.
Czerwniowce – w 1939 r. w Rumunii, potem zajęte przez ZSRR
W Kutach, u Drymmera „jednym z pierwszych interesantów na nowym miejscu postoju był Władysław Pobóg-Malinowski, kierownik referatu archiwalno-historycznego. „Prosił o zwolnienie go z Ministerstwa. Jako oficer rezerwy chciał iść do wojska. Rozumiem go, ale mam w stosunku do niego inne propozycje, z którymi chcę się z nim podzielić” – wspominał później Drymmer. Miał pracować na rzecz tajnej organizacji wojskowo-politycznej na terenie okupowanego kraju, najpierw jako skrzynka kontaktowa dla osób wysyłanych do Polski. „Po dłuższym zastanawianiu się Malinowski decyduje się na powrót do centrum kraju. Daje mi nazwiska i adresy. Na poczekaniu wymyśla pseudonim. Ze swej strony daję mu nazwiska i pseuda oraz adresy ludzi, którzy już tam powrócili, względnie nie opuszczali Polski. Daję mu ponadto mały znak rozpoznawczy, skrawek białego jedwabiu z wyciśniętą na nim małą pieczątką MSZ i cyfrą K.7., oraz moją parafą. Uścisnęliśmy sobie dłonie”. „K.7.” – to skrót od „Komitet siedmiu” – ośrodka powstałego w 1935 r., złożonego z trzech oficerów sztabu i trzech urzędników MSZ, z Drymmerem jako prezesem na czele. Organizacja obejmowała wszystkie obszary z mniejszością polską w państwach sąsiednich. Do organizacji należała młodzież, szkolona na specjalnych kursach. Celem głównym było wsparcie akcji odzyskania Zaolzia, później przygotowanie sieci polityczno-wojskowej na wypadek wojny.
Wiktor Tomir Drymmer zarządził odprawę pracowników, wszystkich starał się podzielić na trzy grupy na wypadek ewentualnej ewakuacji do Rumunii. Pierwsza miała pozostać nadal do dyspozycji MSZ, druga skupiała osoby pragnące powrócić do Warszawy, trzecia – tych, którzy na własną odpowiedzialność chcieli wyjechać do Rumunii. W szeregach MSZ mieli pozostać nieliczni, z dużego Departamentu Administracyjnego wyznaczono tylko 7–9 osób. Decyzje z jednej strony opierały się na wyborze przełożonych, z drugiej ważne były deklaracje samych urzędników. 16 września podsekretarz stanu Jan Szembek spotkał się z naczelnikiem Wydziału Prasowego Wiktorem Skiwskim, by przejrzeć listę jego urzędników i zastanowić się, kogo spośród nich należałoby zabrać do Rumunii. Następnego dnia sprawa stała się nieaktualna.
17 września „między 5 a 6 rano zbudzono [Janusza] Zembrzuskiego i wezwano go do Gminy. Po trzech kwadransach wrócił ze straszną wiadomością, że wojska sowieckie przekroczyły na całej długości granicę polską i idą na Zachód. Kazałem natychmiast zawiadomić o powyższym dyr. Drymmera, amb. Lipskiego i dyr. Potockiego. Po czym pojechałem z nim do Gminy, gdzie mi min. Schaetzel wiadomość tę w pełni potwierdził”. Informację o agresji ZSRR Beck przekazał telefonogramem do Konsulatu RP w Czerniowcach, ten dalej clarisem do placówek w Paryżu, Londynie, Rzymie, Waszyngtonie, Tokio i Bukareszcie. Podsekretarz stanu Szembek otrzymał polecenie udania się do Budapesztu na rozmowy z rządem węgierskim w sprawie ułatwień dla oddziałów wojskowych przekraczających granicę.
Po południu 17 września Drymmer rozmawiał z Beckiem i prosił go o zwolnienie z MSZ, by mógł włączyć się w konspirację. Minister odpowiedział: „Właśnie na maszynie jest mój okólnik do placówek, informujący je, że po opuszczeniu granic RP pozostawię w jednej ze stolic na Bałkanach – Ekspozyturę MSZ z Tadeuszem Schaetzlem na czele (wicemarszałek sejmu) do spraw politycznych, a z Tobą jako jego zastępcą do spraw pracy na kraj i w kraju”. Nieliczni urzędnicy pozostający na służbie zajmowali się wystawianiem dokumentów podróży lub przedłużaniem ważności paszportów dyplomatycznych i służbowych.
Wszyscy zastanawiali się nad tym, co robić dalej, jeśli ewakuować się do Rumunii, to w jaki sposób? Nawet dosyć wysokiej rangi urzędnicy jak naczelnicy nie mieli zagwarantowanego transportu. Władysław Pobóg-Malinowski napisał: „Miejsca dla siebie w żadnym z odjeżdżających już stąd aut znaleźć nie mogę – wszystkie przepełnione są ponad miarę. Szczęśliwie jednak zjawia się pan [Stanisław] Kajetanowicz, kierownik techniczny naszej służby radiotelegraficznej. W wozie jego – dużej ciężarówce ze sprzętem – jest sporo wolnego miejsca, ale muszę się spieszyć – wóz stoi na podwórzu szkoły w Kutach i ruszy najdalej za pół godziny”.
Na szosie wiodącej do Kut
Podczas kolacji, o godz. 20.15, Beck odebrał telefon od premiera z informacją, że oddziały radzieckie były 30 km od Kut. Zarządzono wyjazd do Rumunii: „na czele samochód Pana Prezydenta ze świtą, po czym Rząd i ścisły sztab Ministerstwa Spraw Zagranicznych. […] Granicę na moście pod Wyżnicą na Czeremoszu, przekroczyliśmy 17 września 1939 roku około godziny 11 wieczorem”.
Urzędnicy MSZ przez całą noc przekraczali granicę państwa i kierowali się w stronę Konsulatu RP w Czerniowcach. W Czerniowcach minister Beck zamieszkał w pałacu gubernatorskim, urzędnicy zostali rozlokowani w Domu Polskim, w Polskim Dom Młodzieżowym, Gimnazjum Polskim oraz wielu prywatnych kwaterach. Drymmer urzędował w Konsulacie RP przy strada Dimitrie Petrino 4.
18 września o godz. 12.00 odbyło się spotkanie ministrów Becka i Sławoj-Składkowskiego u prezydenta. Minister spraw zagranicznych przekazał prośby Rumunów o jak najszybszy przejazd władz polskich przez kraj, byli bowiem pod stałym naciskiem Niemców, by internować wszystkich. Ale niewiele później do tego internowania doszło. 30 września 1939 r. premier Felicjan Sławoj – Składkowski zgłosił na ręce nowego prezydenta RP Władysława Raczkiewicza dymisję swojego gabinetu.
Beck zmarł 5 czerwca 1944 r. we wsi Stănești. Jan Szembek zmarł 9 lipca 1945 r. w Estoril w Portugalii. Wiktor Drymmer po wojnie trafił do Kanady, gdzie pracował jako tapicer – zmarł w Ottawie 27 lipca 1975 r. Władysław Kulski od 1940 był ministrem pełnomocnym w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, potem pracował naukowo – jako profesor na University of Alabama, Syracuse University i Duke University. Władysław Pobóg Malinowski w 1944 – 45 współtworzył sekcji polskiej Radia Francuskiego, zmarł w Genewie 21 listopada 1962 r.
Jan Wielicki
zdjęcia: domena publiczna
opracowane m.in. na podstawie: Paweł Ceranka, URZĄD MINISTERSTWA SPRAW ZAGRANICZNYCH RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ 1939–1945, Warszawa 2021