Przed II wojną światową przywódcy sowieccy dowodzili, że Polska jest „faszystowska”. I napadli na nasz kraj, działając w sojuszu z nazistowskimi Niemcami. A w lutym 2022 r. Rosja napadła na Ukrainę twierdząc, iż kraj ten jest „nazistowski” i trzeba przeprowadzić jego „denazyfikację”. Polska też ma być „nazistowska”…
Gazeta polska, ale bolszewicka – pisała o „faszystowskiej Polsce”
Czytając przedwojenne, sowieckie gazety, zauważymy, że faszyzm nie był strojem jasno sprecyzowanym i słowo to niewiele miało wspólnego z realnie istniejącym faszyzmem włoskim, tym bardziej, że mianem tym określano także nazizm czyli hitleryzm, jednak od faszyzmu Mussoliniego zdecydowanie się odróżniający. Faszyzm stał się synonimem odrażającej, antyludowej, burżuazyjno-obszarniczej i militarystycznej dyktatury.
Sowieckie gazety donosiły o „faszyzowaniu całego życia państwowego. Rydz-Śmigły i pułkownik Sławek wzywali do gotowości walczenia zbrojnego o <wielkość> i <mocarstwowość> Polski oraz z wrogiem <wewnętrznym>. Istotnym zaś sensem tego jest wzywanie o spotęgowanie teroru faszystowskiego przeciwko robotnikom i chłopom Polski i przygotowań zbrojnych przeciwko Związkowi Radzieckiemu” (cytat z polskojęzycznej „Marchlewszczyzny Radzieckiej”.
Długi czas ideowymi wrogami bolszewików byli naziści. Ale w sierpniu 1939 r., po podpisaniu paktu Ribbentrop-Mołotow, z wrogów stali się sojusznikami. Tyle, że dziś w Rosji nikt nie chce o tym pamiętać. Dziś nazizm znów jest złem, równie nieokreślonym, jak niegdyś był faszyzm. W rosyjskiej propagandzie „nazizm” ma być zresztą od „faszyzmu” zdecydowanie gorszy, bo stanowić ma zjawisko wprost wywodzące się z ideologii panującej w hitlerowskich Niemczech. Ponadto jest to pojęcie bardzo pojemne i umożliwia wyprowadzenie dość pokrętnych, ale propagandowo skutecznych objaśnień. Jeśli bowiem głównym krajem walczącym z hitlerowską III Rzeszą był Związek Radziecki, to każdy krytykujący ZSRR może zostać uznany za faktycznego sojusznika Niemiec. A więc, w domyśle, jest to nazista. Czyli wróg.
Takimi wrogami są dziś dla Rosjan Ukraińcy. To prawda, przed II wojną światową i podczas niej istniały organizacje kierujące się skrajnym nacjonalizmem, jak Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów. Tyle, że dziś ugrupowania nacjonalistyczne są marginesem ukraińskiej polityki. Stawianie pomników Stepanowi Banderze nie oznacza przejmowania przez państwo polityki OUN, podobnie jak nazywanie ulic imieniem UPA (choć dla Polaków bardzo niemiłe) nie oznacza gloryfikacji rzezi wołyńskiej (jest raczej dowodem na próbę jej wymazania z historii).
Ale rosyjscy ideolodzy dowodzą też, że i Polacy są nazistami. Byliśmy nimi rzekomo zawsze; ba, Armia Krajowa była „nazistowska”. A że walczyła z Niemcami? Cóż, „jedni naziści walczyli z drugimi”. Tym bardziej trzeba przypominać pakt Ribbentrop-Mołotow, sowiecką agresję 17 września 1939 r. i zbrodnie dokonane na ziemiach wschodnich II RP – wywózki, areszty, morderstwa, Katyń. Przypoinać współpracę niemiecko-sowiecką; do czerwca 1941 r. Niemcy otrzymały od ZSRR ponad 3 mln ton ziarna, 300 tys. ton bawełny, 3 mln ton produktór naftowych. ZSRR dostał natomiast krążownik „Lützow” (później przemianowany na „Tallin”). A Gestapo współpracowało z NKWD.
O tym trzeba stale mówić.
Piotr Kościński