Fałszerze historii

W 1939 r. ZSRR chciał pokoju. II wojna światowa wybuchła ze względu na kunktatorską politykę Wielkiej Brytanii i Francji – dowodzili Sowieci w wydanej w 1948 r. w Moskwie broszurze „Fałszerze historii”.

Czytając tą broszurę można odnieść wrażenie, że mogłaby zostać wydana w rosyjskiej stolicy i dziś. Tyle, że – co może zaskakiwać – o Polsce jest w niej niewiele. Widać pomysł, że to Polska jest winna wybuchowi wojny nie przyszedł wówczas Sowietom do głowy…

Z broszury dowiadujemy się zupełnie nieznanych rzeczy. Oto bowiem na przełomie lat 1938 i 1939 tajne rozmowy z Niemcami mieli prowadzić Anglicy. I byli rzekomo bardzo blisko podpisania odpowiednika paktu „Ribbentrop-Mołotow” („Ribbentrop-Chamberlain”?), rozdzielającego strefy wpływów w Europie między Wielką Brytanię i Niemcy.

„W przypadku podpisania umowy angielsko-niemieckiej Brytyjczycy byli gotowi pozwolić Niemcom rozwiązać problem Gdańska i korytarza polskiego (Pomorza – red.) wyłącznie z Polską, zobowiązując się nie ingerować w to rozstrzygnięcie”. Czyli – nasz kraj zostałby pozostawiony sam na sam z Hitlerem. Co więcej, Brytyjczycy chcieli „oddać Polskę Hitlerowi jako jego zdobycz, w czasie, gdy atrament, którym podpisano gwarancje Wielkiej Brytanii dla Polski jeszcze nie wysechł”. Celem było oczywiście „przyspieszenie starcia między Niemcami a ZSRR”.

Dokumenty świadczące o rzekomych tajnych rozmowach Londyn – Belin odnaleziono podobno po zajęciu niemieckiej stolicy przez Armię Czerwoną w 1945 r. Tyle, że nigdy nie zostały opublikowane… Ale cały ten wywód staje się oczywisty, gdy przeczytamy, jakie były konsekwencje antysowieckiej polityki Londynu i Paryża:  „rząd radziecki został zmuszony do dokonania wyboru i zawarcia paktu o nieagresji z Niemcami. Wybór ten był mądrym i dalekowzrocznym aktem radzieckiej polityki zagranicznej”.

I oczywiście porozumienie to zostało wymuszone okolicznościami. „Byłoby rażącym oszczerstwem twierdzenie, że decyzja o pakcie z hitlerowcami był częścią planu polityki zagranicznej ZSRR. Wręcz przeciwnie, ZSRR cały czas dążył do porozumienia z Zachodem” celem przeciwstawienia się „niemieckim i włoskim agresorom”. To „ZSRR nalegał na porozumienie o zwalczaniu agresji, gdy Wielka Brytania i Francja systematycznie je odrzucały, woląc prowadzić politykę izolowania ZSRR, politykę ustępstw wobec agresorów, politykę kierowania [niemieckiej] agresji na wschód, przeciwko ZSRR”.

Stąd konkluzja: „podobnie jak w 1918 r., wobec wrogiej polityki mocarstw zachodnich, Związek Radziecki został zmuszony do zawarcia w Brześciu pokoju z Niemcami, w 1939 roku, dwadzieścia lat po pokoju brzeskim Związek Radziecki został zmuszony do zawarcia paktu z Niemcami ze względu na tą samą wrogą politykę”.

I oczywiście „w sierpniu 1939 roku Związek Sowiecki ani przez chwilę nie wątpił, że prędzej czy później Hitler go zaatakuje. Ta pewność opierała się na fundamentalnej polityce politycznej i wojskowej hitlerowców. (…) Dlatego pierwszym zadaniem rządu sowieckiego było stworzenie frontu <wschodniego> przeciwko agresji Hitlera, wybudowanie linii obrony wzdłuż zachodnich granic republik białoruskiej i ukraińskiej, a tym samym postawienie tamy aby zapobiec niezakłóconemu posuwaniu się wojsk niemieckich na wschód”.

Oczywiście więc sowieckie wkroczenie na terytorium Polski 17 września 1939 r. było po prostu nieuchronne. „Konieczne było ponowne zjednoczenie Zachodniej Białorusi i Zachodniej Ukrainy, które zajęła szlachecka Polska w 1920 r., z Radziecką Białorusią Radziecką Ukrainą oraz przeniesienie tam wojsk radzieckich. Ta sprawa stała się bardzo pilna, ponieważ słabo wyposażone wojska polskie okazały się nieskuteczne, polskie dowództwo i polski rząd uciekały [przed Niemcami], a wojska Hitlera, nie napotykając poważnych przeszkód, mogły zająć ziemie białoruskie i ukraińskie zanim dotarłyby tam wojska radzieckie. 17 września 1939 r. wojska radzieckie na rozkaz rządu ZSRR przekroczyły przedwojenną granicę radziecko-polską, zajęły Białoruś Zachodnią i Zachodnią Ukrainę i przystąpiły do budowy umocnień wzdłuż zachodniej granicy Ukrainy i Białorusi”. Jakie to proste: zajęcie połowy terytorium Polski było niezbędne, by móc skutecznie bronić ZSRR. Choć czerwiec 1941 r. pokazał, że ta obrona była bardzo słaba. Czyżby Stalin nie spodziewał się jednak niemieckiego ataku?…

Co stało się potem? „Kilka dni później rząd radziecki podpisał pakty o wzajemnej pomocy z państwami bałtyckimi, umożliwiające stacjonowanie garnizonów Armii Radzieckiej na terenie Estonii, Łotwy i Litwy”. Tak po prostu. A dzięki temu „położono podwaliny pod front <wschodni>”. Nierozsądna okazała się tylko Finlandia, nie chcąc „radzieckiej pomocy” i nie zgadzając się na oddanie kawałka terytorium koło Leningradu – Armia Czerwona zmuszona była interweniować. Ale oczywiście wyłącznie dla dobra Finów. I dla dobra światowego pokoju.

Dzisiejsza Rosja twórczo uzupełniła treść tej broszury. Co prawda nie wspomina się już o rzekomych rozmowach angielsko-niemieckich, ale prezydent Rosji Władimir Putin wprost dowodził, że jakieś „tajne protokoły” podobne go tego z paktu Ribbentrop-Mołotow mogą istnieć. Tyle, że na razie nikt ich nie znalazł… Oprócz Wielkiej Brytanii i Francji winna wojnie jest Polska, bo wspólnie z Hitlerem napadła w 1938 r. na Czechosłowację. ZSRR chciał tylko i wyłącznie pokoju. 17 września 1939 r. nie był agresją, ale ratunkiem dla ludności wschodnich terytoriów Rzeczpospolitej; Litwa, Łotwa i Estonia radośnie przyłączyły się do Sowietów i tylko dziś jacyś antyrosyjsko nastawieni politycy twierdzą, że była to sowiecka okupacja.

Rosyjscy propagandziści uczyli się, pilnie korzystając z doskonale przygotowanych sowieckich materiałów propagandowych. I twórczo je stosują. Warto więc poznać materiały sprzed lat, by zrozumieć, na czym polegała i polega główna linia historycznej propagandy Rosji.

Piotr Kościński