Koniec ziemiaństwa na Kresach

Sowiecka okupacja Kresów była dramatem zarówno jednostek, jak i całych grup społecznych. Jedną z najbardziej dotkniętych represjami były szerokie grupy ziemiaństwa.

Sowieckie zdjęcie propagandowe z 1940 r. – białoruscy chłopi na zabranej polskim obszarnikom ziemi…

Ziemianie, a więc posiadacze majątków ziemskich, byli od dawna częścią krajobrazu Kresów. W znacznej mierze był oni potomkami lokalnej szlachty, zarówno rodów magnackich, jak i tych pomniejszych. Warstwa ta stanowiła ważny element trudnej układanki społeczno-narodowej na tym obszarze.  Była to grupa niejednorodna, ale patriotyczna i bardzo aktywna lokalnie. Jak szacuje prof. Krzysztof Jasiewicz, w 1939 r. we wschodnich województwach II Rzeczpospolitej było aż 7407 właścicieli posiadających powyżej 50 hektarów. Z rodzinami grupa ta liczyła ponad 33 tysiące ludzi.

W propagandzie komunistycznej ziemianie zaliczali się do grona „obszarników”. Mieli być jednymi z głównych wrogów „ludu pracującego” w walce klasowej, na równi z burżuazją odpowiedzialnymi za wyzysk biedoty.

Jeszcze przed inwazją ZSRR na Polskę, 14 września 1939 r. najważniejsza sowiecka gazeta „Prawda” donosiła:

Politykę narodowościową kół rządzących Polski cechuje ciemiężenie i ucisk mniejszości narodowych, a szczególnie Ukraińców i Białorusinów. Ukraina Zachodnia i Białoruś Zachodnia — tereny z przewagą ludności ukraińskiej i białoruskiej — są obiektem najbardziej brutalnej i bezwstydnej eksploatacji obszarników polskich.

Już po wkroczeniu do Polski, Sowieci kolportowali skierowane do żołnierzy polskich ulotki propagandowe informujące, że: Winowajcy tej rzezi krwawej są to obszarnicy–kapitaliści—mościckie, śmigłe–rydze, radziwiłowie, sapiedzy, sławoj–składkowskie — psy brutalne, które rzuciły naród polski do rzezi krwawej.

Jak wiele pojęć funkcjonujących w propagandzie komunistycznej, termin „obszarnik” był jednak  nieostry. Mógł on zarówno odnosić się do znaczącego posiadacza ziemskiego mieszkającego w pałacu, ziemianina posiadającego dworek, a nawet zamożniejszego chłopa. W początkowym okresie okupacji Kresów dochodziło do różnych absurdów, kiedy to władza komunistyczna rozparcelowywała grunty odebrane ziemianom i rozdawała chłopom, a później sama ponownie odbierała je obdarowanym, tłumacząc to ponownie walką z obszarnikami.

Gdy Armia Czerwona wkraczała w granicę Rzeczpospolitej, mimo rzucania na lewo i prawo frazesami propagandowymi, brak jej było spójnej polityki represyjnej względem ziemian. Niektórzy zostali wypędzeni z rodowych siedzib, ale wielu nadal trwało w swoich posiadłościach. Część z nich aresztowano, niektórych wypędzono z majątków, a innym pozwolono w nich egzystować aż do 1941 r. Czynnikiem wspólnym była jednak nacjonalizacja majątków, chociaż w wielu przypadkach początkowo nie wiązało się to z automatycznym wygnaniem. Ogromne represje spadły jednak na nich w ramach ogólnych zbrodni wobec Polaków, a więc m.in. wywózek na Sybir, czy mordzie polskich oficerów w Katyniu. Ziemiaństwo jako warstwa społeczna przetrwała w jakiejś mierze do wybuchu wojny między dwoma okupantami. Ten stan zawieszenia nie mógł jednak trwać długo i wkrótce nastąpił splot czynników, które znacznie pogorszyły jego sytuację, a ostatecznie doprowadziły do ostatecznego zniszczenia ziemiaństwa.

Dzielenie „pańskiej ziemi”, 1940 r.

Los posiadaczy ziemskich zaczął się zmieniać po 1941 roku, a więc po inwazji Niemców na ZSRR. III Rzesza nie zwróciła zabranych majątków. Często też pozwalała wywłaszczonym posiadaczom zarządzać odebranymi przez komunistów ziemiami. Korzyścią dla Niemców była możliwość stabilnej produkcji żywności, której potrzebowali do wyżywienia swojej armii. Tworzyło to jednak bardzo niebezpieczną dla Polaków sytuację, którą wykorzystywała propaganda komunistyczna. Chociaż ziemianie faktycznie działali w swoich majątkach, mogli być uznani za pracujących dla nazistów. Ten stan rzeczy  dokładał argumentów propagandzie komunistycznej, która szybko to wykorzystała. Co więcej, gdy naziści ujawnili światu sowiecką zbrodnię w Katyniu, nastąpiło pogorszenie stosunków polsko-radzieckich. Polska dyplomacja na uchodźstwie zerwała i tak kruche stosunki dyplomatyczne z Sowietami.

Co więcej, ogromnym zagrożeniem dla dworów stał się wkrótce ogromny rozwój partyzantki komunistycznej na tyłach niemieckich, która przy jednoczesnej walce z nazistami atakowała również Armię Krajową, która miała swoje ważne zaplecze w polskich dworach. Paradoksalnie, zdarzało się, że niektóre oddziały partyzantów sowieckich częściej napadały ziemian niż walczyły z nazistami.

Wtedy właśnie miała miejsce znaczna część napadów na polskie dwory. Przez wszystkie wymienione wcześniej czynniki, w propagandzie sowieckiej pojawił się dodatkowy stereotyp polskiego ziemianina „obszarnika”, który to teraz miał kolaborować z niemieckim najeźdźcą.

W dramatycznej sytuacji byli, podobnie do wielu innych Polaków, posiadacze ziemscy na Wołyniu. Nacjonaliści ukraińscy palili i grabili dworki i pałace. W czasie kontrofensywy sowieckiej polscy ziemianie byli w coraz gorszym położeniu. Stawali się jeszcze bardziej niewygodni, byli utożsamiani z Armią Krajową i kulturą polską na Kresach. Dla rozwijającego się komunistycznego imperium stanowili przeszkodę. Wkrótce dawny świat ziemian właściwie przestał istnieć. Zostało za to wiele opuszczonych dworów i pałaców, które o nim przypominają.

Michał Rastaszański

 

Projekt realizowany dzięki wsparciu Fundacji Lotto