Jest wiedzą powszechną, że w trzech obozach NKWD: Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie od jesieni 1939 do wiosny 1940 r. Sowieci przetrzymywali ok. 14,5 tysiąca polskich oficerów. Jednak dość często w katyńskiej publicystyce historycznej okres ten traktowany jest pobieżnie i bezkontekstowo. Tymczasem pozostaje on kluczowy dla właściwego zrozumienia podjętej przez Stalina decyzji o zagładzie.
Monaster w Kozielsku – miejsce przetrzymywania jeńców polskich zamordowanych w Katyniu
Na początku października 1939 roku w niewoli Armii Czerwonej i NKWD – wbrew twierdzeniom sowieckiej propagandy mówiącym o 0,3 miliona – znajdowało się faktycznie ok. 230-250 tys. żołnierzy Września. Liczby te znajdują pokrycie w rosyjskich meldunkach. Wiadomo z kolei, że w ramach zbrodni katyńskiej zamordowano mniej więcej jedną dziesiątą tej liczby. Pytanie pierwsze brzmi zatem: co stało się z pozostałymi? Ich los jednostkowy w dużej mierze pozostaje nieznany, ale nie oznacza to, że historiografia nie jest w stanie opisać niektórych prawideł dotyczących ich jako grupy, a w rzeczywistości kliku odrębnych grup.
Pierwszy problem stanowi rozziew między wspomnianą liczbą jeńców a prawie dwa razy mniejszą grupą (125 803 os.) przekazaną do dyspozycji NKWD. Nie należy zakładać, jakoby w pierwszych dniach okupacji brakująca połowa została in extenso zwolniona do domów. W prawno-logiczną kolizję z powyższym przypuszczeniem wchodzą dwa artykuły regulaminu postępowania z jeńcami wojennymi przyjętego 19 IX 1939 r. Po pierwsze art. 1: „za jeńców wojennych uważa się osoby pozostające w stanie wojny z ZSRR, wzięte do niewoli w toku działań wojennych, a także obywateli innych państw internowanych na terenie ZSRR”. Po wtóre art. 2 stanowiący, iż zadaniem Zarządu do Spraw Jeńców Wojennych NKWD jest „przejmowanie jeńców wojennych od Dowództwa Polowego RKKA”.
Pustelnia Niłowo-Stołobieńska w Ostaszkowie – miejsce przetrzymywania jeńców polskich zamordowanych w Kalininie
Co prawda szeregowcy i podoficerowie niepolskiej narodowości byli zwalniani, ale nie w takiej liczbie i dopiero po przejściu przez weryfikację NKWD. Nie można oczywiście wykluczyć, że Armia Czerwona nie wywiązywała się sumiennie ze nałożonego na nią obowiązku. Zostają zestawienia liczbowe. Jeśli 19 XI 1939 r. szef Zarządu do Spraw Jeńców Wojennych meldował, iż w owym czasie „ogółem przetrzymywanych we wszystkich obozach NKWD” przebywa 39 600, to znaczy, że biorąc pod uwagę „ubytek” spowodowany mordem katyńskim, liczba ta wiosną 1940 roku spadła do 18 tys. Przybywa jednak ok. 5 tys. jeńców polskich aresztowanych w republikach bałtyckich, razem ok. 23 tys. ludzi, a więc niemal tyle, ile z obozów jenieckich trafiło do Armii Andersa. To zatem ślepa uliczka.
Niektórych żołnierzy mordowano w miejscu schwytania: rzecz ta jest w literaturze dobrze opisana. Trzeba jednak jeszcze w kontekście „ubywania” jeńców przywołać rozkaz samego Stalina z 3 X 1939: „nadać Radom Wojennym frontów Ukraińskiego i Białoruskiego prawo zatwierdzania […] wyroków najwyższego wymiaru kary za przestępstwa kontrrewolucyjne osób cywilnych […] oraz byłych żołnierzy armii polskiej”. Wynika stąd, że faktycznie nie wszyscy wojskowi trafili do obozów stricte jenieckich, ale również do zwykłych więzień (np. Anders we Lwowie), gdzie za wiedzą NKWD, ale nie ujęci w powyższych rejestr sądzeni byli przez wspomniane Rady Wojenne. W taki oto sposób, w owych więzieniach dokonywał się Katyń avant la lettre. Jednocześnie jednak ci, którzy przeżyli, w chwili tzw. amnestii pojawili się jak gdyby spoza NKWD-owskiej dokumentacji.
Matka Boska Kozielska, płaskorzeźba wykonana przez Henryka Witolda Gorzechowskiego zgładzonego w Katyniu
Oczywiście NKWD zaczęło też pozbywać się osób uważanych za „zbędne” lub „niegroźne” – te jednak odejmować należy już od wspomnianej kwoty 125 803. Najpierw, w dniach 7-18 X zwolniono 42 500 szeregowców i podoficerów zamieszkujących tzw. zachodnią Ukrainę i Białoruś; nie miała tego szczęścia należąca do niniejszej kategorii grupa ok. 37 000 osób skierowanych na roboty. Następnie, między 24 X a 23 XI przekazano III Rzeszy 42 492 jeńców z województw centralnych II RP – i chociaż nie sposób powiedzieć, że zostali oswobodzeni, sowiecka niewola dobiegła dla nich końca.
Dominik Szczęsny-Kostanecki
Projekt realizowany dzięki wsparciu Fundacji Lotto
Jedna myśl na temat “Żołnierze Września w niewoli sowieckiej (część I)”
Możliwość komentowania jest wyłączona