Na początku maja 2020 r. w Twerze zdemontowano tablice upamiętniające ofiary zbrodni katyńskiej. Informacje kto i dlaczego tego dokonał, są niejasne. W Polsce podniosły się protesty.
Zdejmowanie tablicy. Fot. Twitter
3 kwietnia 1940 r. władze sowieckie przystąpiły do systematycznej eksterminacji polskich jeńców z obozów w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku. Jednym z miejsc zbrodni był Twer, nazywający się wówczas Kalinin. Przy ul. Sowieckiej 2 znajdowała się siedziba Obwodowego Zarządu NKWD. Zamordowano tam ok. 6300 jeńców z obozu w Ostaszkowie, głównie policjantów i funkcjonariuszy KOP (w tym ponad 5,5 tys. szeregowych i podoficerów). Konwoje z obozu były organizowane od 4 kwietnia do 16 maja. Zwłoki ofiar mordu zakopano pod Kalininem w miejscowości Miednoje.
Jakiś czas temu jedna z miejskich komisji wydała opinię, w której stwierdziła, że tablice wiszą w niewłaściwym miejscu. Chodziło o zmianę numeracji sąsiadujących ze sobą kamienic (nr 2 i nr 4), należących do Twerskiego Państwowego Uniwersytetu Medycznego (TGMU). Na dodatek, lokalna prokuratura oświadczyła, że „nie ma dowodów, iż w tym miejscu mordowano Polaków”.
Według ustaleń historyków rosyjskiego stowarzyszenia „Memoriał”, organizacji badających zbrodnie stalinowskie, nie ma wątpliwości, iż to właśnie w piwnicach budynku należącego wówczas do NKWD mordowano polskich jeńców wojennych. Badania rosyjskich i polskich historyków oraz archeologów pozwoliły na zidentyfikowanie ofiar pochowanych w Miednoje.
Według szefa sekcji polskiej „Memoriału” Aleksandra Gurianowa, demontaż pamiątkowych tablic został przeprowadzony nielegalnie. Dokonały tego osoby związani z lokalną organizacją nacjonalistyczną – twerskim Narodowym Ruchem Wyzwoleńczym (NOD) – wraz z zastępcą rektora uniwersytetu do spraw bezpieczeństwa. – Prorektorowi od dawna już nie pasowały wizyty, czy składanie wieńców i kwiatów przy tablicach. Usiłował zablokować te wizyty i dokonali tego demontażu nie mając na to żadnej podstawy prawnej – mówił Gurianow. Portal Tvernews podał z kolei, że władze TGMU dowodzą, iż po prostu wypełniły polecenie prokuratury. Tak twierdzi Walerij Własow, zastępca naczelnika w rektoracie TGMU. A obecny podczas zdejmowania tablic działacz NOD wydał oświadczenie: „Ja (Maksym Kormuszkin) nie zdejmowałem tablic osobiście, to kłamstwo. Zdejmowała je organizacja wynajęta przez administrację dzielnicy centralnej”.
Maksym Kormuszkin. Fot. domena publiczna
Badający zbrodnie stalinowskie rosyjski historyk Nikita Pietrow uważa, że Kreml próbuje wymazywać z historii Rosji czarne plamy sowieckich przestępstw.
– To są bardzo smutne sprawy jeżeli chodzi o relacje polsko -rosyjskie. Tam była presja, by zdemontować tablicę, która mówi o sprawach oczywistych i prawdziwych – mówił w Polskim Radiu wicepremier Piotr Gliński. – To przykre i będziemy zdecydowanie protestować w tej sprawie – dodał. Także Instytut Pamięci Narodowej zaprotestował przeciwko zacieraniu przez władze Rosji śladów o zbrodni katyńskiej. Odnosząc się do sprawy demontażu w Twerze tablic poświęconych polskim ofiarom NKWD z 1940 r. IPN podkreślił, że działanie to wpisuje się w tradycje sowieckiego totalitaryzmu.
P.K.