Michael Jabara Carley, profesor historii na Université de Montréal, napisał artykuł o „winie Polski w rozpętaniu II wojny światowej”. Tyle tylko, że „zapomniał” o niektórych faktach i po prostu zniekształcił inne. Poniżej zamieszczamy fragmenty jego artykułu – i nasze komentarze na ich temat.
Sowiecki plakat o Armii Czerwonej niosącej „bratnią pomoc” Ukraińcom i Białorusinom 17 września 1939
Artykuł został opublikowany na portalu strategic-culture.org która należy do „Fundacji Kultury Strategicznej”. Portal uznawany jest przez wielu za narzędzie rosyjskiej propagandy. Tak pisała o nim znana strona „Media Bias / Fact Check”, a inne media wskazują, że wspomnianej „Fundacji Kultury Strategicznej” nigdzie nie można znaleźć, nie wiadomo, gdzie ma siedzibę i kto jest w jej władzach. Ale sam portal jest dość popularny na Zachodzie i nie należy go lekceważyć. Spróbujmy się więc przyjrzeć podstawowym tezom artykułu oskarżającego Polskę.
Państwo polskie zostało przywrócone pod koniec I wojny światowej; kierowali nim konserwatywni polscy nacjonaliści, którzy starali się odtworzyć Polskę jako wielką potęgę w jej granicach w 1772 r. Generał (później marszałek) Józef Piłsudski, od razu podjął działania, by zająć terytoria Ukrainy i Białorusi, doprowadzając do wojny z Rosją Sowiecką.
Po pierwsze, Józef Piłsudski nigdy nie był generałem. Po drugie, nigdy nie był konserwatywnym nacjonalistą – w przeszłości należał do Polskiej Partii Socjalistycznej. I to nie Polska rozpoczęła wojnę z Rosją Sowiecką – to Rosja Radziecka chciała doprowadzić do rewolucji bolszewickiej w całej Europie, w tym w Polsce.
Co więcej, Piłsudski chciał stworzyć federację Polski, Ukrainy, Białorusi i Litwy – a nie homogeniczne narodowościowo państwo polskie. I ściśle współpracował z władzami Ukraińskiej Republiki Ludowej z Semenem Petlurą na czele.
W 1933 r. (…) toczyły się rozmowy dyplomatów radzieckich i polskich, ale Polacy rozmawiali także z Niemcami. Radzieccy dyplomaci starali się przeciągnąć Polskę na swoją stronę, ale pojawiły się oznaki, że polski rząd woli rozmawiać z Berlinem. (…) Kilka miesięcy później, 26 stycznia 1934 r., Polacy podpisali pakt o nieagresji z nazistowskimi Niemcami.
Autor jest oburzony polską umową o nieagresji z Niemcami. Dlaczego nie zauważa paktu o nieagresji między Polską a ZSRR z 1932 r.? Marszałek Piłsudski chciał równowagi w stosunkach Polski z Niemcami i Sowietami, stąd też umowy o nieagresji z oboma krajami. I to podpisane w odstępnie zaledwie dwuletnim.
Litwinow [sowiecki ludowy komisarz spraw zagranicznych – red.] stwierdził, że polsko-radziecka współpraca przeciwko nazistowskim Niemcom jest bardzo trudna do osiągnięcia. W rzeczywistości było gorzej. Polska zaczęła wspierać nazistowskie Niemcy, aby zablokować radzieckie wysiłki na rzecz budowy systemu kolektywnego bezpieczeństwa w Europie.
A skąd autor wziął tezę, że Polska wraz z Niemcami blokowała „radzieckie starania o budowę systemu bezpieczeństwa zbiorowego w Europie”? Zreszta, te radzieckie wysiłki były bardzo wątpliwe, można wręcz uznać, że czynione wyłącznie w celach propagandowych – Sowiety starały się przecież pokazać jako wielki zwolennik pokoju. Polska już wcześniej była przekonana, że ZSRR ma agresywne zamiary. Celem sowieckiej Rosji w 1920 roku nie była obrona, ale przekształcenie Polski w kraj bolszewicki. Sowieci stworzyli nawet marionetkowy „Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski”, który miał być nowym, komunistycznym rządem Polski. Dzięki skutecznemu, polskiemu oporowi, „Komitet”, który dotarł do Wyszkowa, musiał uciekać do Moskwy. Polski rząd o tym wszystkim doskonale pamiętał.
Rola Polski w anglo-francuskiej zdradzie Czechosłowacji nieuchronnie zaprowadziła politykę, prowadzoną według wskazań Piłsudskiego, w ślepy zaułek. W 1938 r. Polska była nazistowskim sojusznikiem i wspólnikiem, a nazistowską ofiarą stała się w 1939 r.
W 1935 r. Piłsudski przed swoją śmiercią przekazał instrukcje polskiemu ministrowi spraw zagranicznych Józefowi Beckowi. Uważał, że dobre stosunki z Niemcami i Sowietami powinny być utrzymywane tak długo, jak będzie to możliwe. Istotna dla Polski było trwałość sojuszu z Francją i próba zaangażowania w ten sojusz Wielkiej Brytanii. Po 1935 r. Beck realizował te cele – i jak wiemy, skutecznie. Ostatecznie, w 1939 r. Polska miała silnych sojuszników w postaci i Francji, i Wielkiej Brytanii. Inna rzecz, że sojusznicy nie wypełnili później swoich zobowiązań.
W przypadku Czechosłowacji polski rząd miał swoje własne zamiary. Chciał odzyskać terytorium zajęte przez Czechów siłą w 1919 r., czyli Zaolzie. Działanie równoległe z zajęciem przez Niemcy tzw. Kraju Sudeckiego było poważnym błędem politycznym i mogło sprawiać wrażenie, że Polska współpracuje z Niemcami w sprawie rozbioru Czechosłowacji. Ale nie – to była niezależna akcja władz w Warszawie.
Polska miała ostatnią szansę na uratowanie się w 1939 r. Trwały wówczas negocjacje między Wielką Brytanią, Francją i Związkiem Radzieckim w celu zorganizowania oporu przeciwko dalszej agresji hitlerowskiej. Radziecka oferta była aktualna, gdyby tylko Polska chciałaby z niej skorzystać. Niestety, polski rząd odmówił udziału w jakiejkolwiek organizacji wzajemnej pomocy, w której uczestniczyłby Związek Radziecki. Na początku maja [1939 r.] Wiaczesław Mołotow, który zastąpił Litwinowa jako komisarz spraw zagranicznych, zaoferował sowiecką pomoc przeciwko nazistowskim Niemcom. Nie, dziękujemy – taka była polska odpowiedź.
W 1936 r. Związek Radziecki deportował 100 tys. Polaków z Ukraińskiej SRR do Kazachstanu, gdzie przez lata żyli w tragicznych warunkach. W 1937 r. w ZSRR przeprowadzono tzw. polską operację NKWD, podczas której zamordowano 111 000 Polaków. Gdyby polski rząd zgodził się na marsz armii radzieckiej przez swoje terytorium, byłaby to po prostu decyzja o polskim samobójstwie. Żołnierze radzieccy wkroczyliby do Polski – ale nie po to, aby walczyć z Niemcami, ale po to, by ją zająć. Zresztą, niemiecko-sowieckie rozmowy w sprawie współpracy zaczęły się już w kwietniu 1939 r. I to te rozmowy doprowadziły do podpisania tragicznego dla całej Europy paktu Ribbentrop-Mołotow w końcu sierpnia 1939 r. Sowieci wybrali to, co im się bardziej opłacało, czyli sojusz z Hitlerem.
Nazistowsko-radziecki pakt o nieagresji był bezpośrednim wynikiem polityki brytyjskiej, francuskiej i polskiej, a zwłaszcza porozumień monachijskich, które oznaczały sprzedanie Czechosłowacji [Niemcom].
Nazistowsko-sowiecki pakt o nieagresji był wynikiem strategicznej decyzji Stalina. Cel był prosty: skorzystanie z niemieckiego ataku na Polskę i przejęcie połowy jej terytorium, a także zajęcie Łotwy, Estonii i rumuńskiej Besarabii. Później, pod koniec września 1939 r., Sowieci wymienili Lubelszczyznę (zabrali ją Niemcy) na Litwę (później przez nich okupowaną).
Autor nie zauważył, że w 1939 i 1940 r. agresorami byli i Niemcy, i Sowieci. Co ostatni zajmowali uzgodnione z Hitlerem terytoria, a potem zaprowadzali tam swój „porządek”, aresztując, mordując, deportując i niszcząc. Ale to nie pasuje do tezy, że wybuchowi II wojny światowej winni są Niemcy i Polska.
Piotr Kościński