17. Września – wielki nieobecny polskiego kina

I znowu nadchodzi 17. września. Od 29 lat ta rocznica obchodzona jest w państwie suwerennym i niepodległym, w którym całe pokolenie zdążyło urodzić się, dorosnąć i w wielu wypadkach mieć już własne dzieci. I nadal nie powstał ani jeden film o wrześniowych walkach z Armią Czerwoną.

 

W filmie „Hubal” nie ma ani słowa o tym, że 110 pułk ułanów Hubala walczył we wrześniu 1939 r. z Armią Czerwoną

Przed 1989 r. agresja Rosji Sowieckiej na zmagającą się z wojsi III Rzeszy Polskę, agresji uprzednio z tą III Rzeszą zaplanowanej i uzgodnionej, była tematem tabu. Przez ponad 40 lat Polski Ludowej wyprodukowano wiele filmów i seriali fabularnych o najkrwawszej z wojen. W tych filmach agresor był zawsze tylko jeden. Związek Radziecki pojawiał się wyłącznie jako sojusznik – bo rzeczywiście formalnie był sojusznikiem od chwili podpisania układu Sikorski-Majski.

W kultowym serialu dla młodzieży „Czterej pancerni i pies” główny bohater ma w 1943 r. szesnaście lat. To znaczy, że miał 12, gdy znalazł się w ZSRR. Skąd i dlaczego się tam wziął – o tym oczywiście ani scenarzysta ani reżyser nawet nie próbowali wspomnieć.

Inny znany film wojenny, „Hubal” Bohdana Poręby, rozpoczyna sekwencja, w której do dowódcy 110 rezerwowego pułku ułanów, płk. Dąbrowskiego, przyjeżdża ranny ułan i melduje: „Szwadron rozbity”. Przez Rosjan, oczywiście, ale tego się z filmu nie dowiemy. Na pytanie pułkownika „Gdzie dowódca?” odpowiada: „Pan rotmistrz zabity. Mnie ranili na samym początku, jak oprzytomniałem, wokół były same trupy”. Pułkownik Dąbrowski rozwiązuje oddział, motywując to: „Z wojskowego punktu widzenia nasza sytuacja jest beznadziejna”. Oczywiście nie pada ani jedno słowo o tym, że jest ona wynikiem walk pułku z Armią Czerwoną. Takie były realia PRL. Trudno.

Scena z filmu „Katyń”

W III RP powstał „Katyń” Andrzeja Wajdy, sowieccy najeźdźcy pojawiają się w „Wołyniu” Wojciecha Smarzowskiego, o wrześniowej agresji wspomina się w kilku innych filmach. Niemal co roku producenci i dystrybutorzy inwestują w filmy o walce z komuną – jednak chodzi w nich o walkę z „władzą ludową” osadzoną w Polsce w wyniku Konferencji Jałtańskiej. Wraca się do tematów już podjętych w PRL, ale takich, w które nie dotyczą agresji sowieckiej – była już „Tajemnica Westerplatte”, podobno za dwa lata ma być „’Orzeł’ – ostatni patrol”. Tymczasem na sfilmowanie czeka obrona Grodna (pojawiająca się co prawda w filmie, ale tylko dokumentalnym – „Krew na bruku. Grodno 1939” z 2014 r.), Wilna czy Lwowa a także dziesiątki innych starć polskich oddziałów z bolszewikami, starć, do których dochodziło albo z powodu jawnie agresywnej postawy wkraczających Rosjan, albo, ponieważ nie do wszystkich dowódców dotarła wydana 17. września ok. godz. 22.00 dyrektywa Naczelnego Wodza: „Sowiety wkroczyły. Nakazuję ogólne wycofanie na Rumunię i Węgry najkrótszymi drogami. Z bolszewikami nie walczyć, chyba w razie natarcia z ich strony lub próby rozbrojenia oddziałów”.

Wrzesień 1939 r. w filmie „Wołyń”

Już niedługo, gdzieś w Polsce lub zagranicą, odejdzie na wieczną wartę jakiś ostatni żołnierz Września (pełnoletni w 1939 roku ma dzisiaj lat 97). Może warto, aby mógł – hipotetycznie – przed śmiercią zobaczyć film o swojej walce z sowieckim agresorem?

 

Oto zwiastun nakręconego m.in. przez Fundację Joachima Lelewela filmu dokumentalnego o obronie Grodna w 1939 r. O projekcie filmu o obronie Lwowa napiszemy oddzielnie.

Janusz Petelski