To była sowiecka okupacja

Jakie znaczenie miały wydarzenia września 1939? Czym były dla Białorusinów? Wyzwoleniem Zachodniej Białorusi od „polskiego jarzma” i zjednoczeniem narodu czy stalinowsko-hitlerowską agresją na Polskę i sowiecką okupacją Zachodniej Białorusi?

Poniższy artykuł napisany został przez Aleksandra Milinkiewicza (na zdjęciu), znanego białoruskiego działacza społecznego i politycznego, b. opozycyjnego kandydata na prezydenta Białorusi.

Zjednoczenie ziem białoruskich, do którego doszło na początku wojny, było oczywiście pozytywnym i ważnym wydarzeniem w historycznych dziejach Białorusinów w XX wieku. Ale nie można go rozpatrywać w oderwaniu od wydarzeń z II wojny światowej i polityki władz moskiewskich na Białorusi.

Zarówno sowiecka, jak i dzisiejsza propaganda białoruska, zdołały przekonać wielu ludzi, że wojna nie zaczęła się we wrześniu 1939 roku, a w czerwcu 1941 roku, a jedynym agresorem były nazistowskie Niemcy; że Armia Czerwona jedynie wyzwalała Białorusinów i Ukraińców. Ale pamięć mieszkańców zachodniej Białorusi była silniejsza niż propaganda. Zapytani, kiedy zaczęła się wojna, starsi wiekiem mieszkańcy tych terenów dają odpowiedź: „we wrześniu 1939”.

Pytanie to powinno zostać postawione szerzej: jakie znaczenie wrzesień 1939 roku miał dla Europy i dla świata?

Nasza, białoruska historia – to tylko część historii europejskiej i światowej. Dla Białorusinów, tak jak dla całego świata, wrzesień 1939 r. to początek II wojny światowej, początek wielkiej tragedii.

Płomienie tego pożaru doszczętnie wypaliły ziemię białoruską. Dziś mówimy, że zginął niemal co trzeci jej mieszkaniec. I to nie tylko z rąk hitlerowców. Wydarzenia września 1939 r. były następstwem podpisanych w Moskwie w sierpniu tego roku tajnych protokołów Paktu Ribbentrop-Mołotow, w efekcie którego rozpoczęła się II wojna światowa. (Chciałem napisać, „ogólnie znanego paktu”, ale połowa obywateli naszego kraju o nim nie wie).

Hitler i Stalin podzielili Europę. Polska była pierwszą ich ofiarą. Przy czym zarówno Niemcy, jak i Związek Radziecki złamali podpisane wcześniej z Polską układy o nieagresji.

Oczywiście, białoruski naród miał prawo do zjednoczenia. I doszłoby do tego prędzej czy później. Tak jak doszło do zjednoczenia narodu polskiego, podzielonego w wyniku rozbiorów Polski w drugiej połowie XVIII wieku.

Radziecka propaganda wykorzystała ideę zjednoczenia, aby szerzyć stalinizm. I ta agitacja często działała. Na Zachodniej Białorusi było dużo ludzi, którzy ulegli propagandzie bolszewickiej. Ale Kreml nie zamierzał dać wolności narodowi białoruskiemu.

Powszechnie wiadomo, że państwowość Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej była fasadowa. W kraju panowała nędza, nad ludźmi wisiał cień Gułagu, przymusowo wcielano do kołchozów, niszczono inteligencję. To dotknęło większość naszych rodzin, moją także: babcia Wołga została deportowana do Kazachstanu i nigdy nie wróciła.

Wiemy bardzo dobrze, że nie należy idealizować stosunku międzywojennej Polski do Białorusinów. Naczelnik państwa Józef Piłsudski z początku szczerze obiecał im autonomię kulturalną i przemawiał na wiecu w Mińsku w dobrym języku białoruskim. U nas na Grodzieńszczyźnie powstał szeroki ruch odrodzenia, w większości wsi zostały stworzone struktury Towarzystwa Białoruskiej Szkoły. Ale wkrótce nastrój elity rządzącej w Warszawie się zmienił i zaczęto prowadzić politykę asymilacji. Przyczyniła się do tego Moskwa, która sprytnie zaczęła tworzyć organizacje komunistyczne korzystając z sieci TBSz.

Józef Piłsudski w Mińsku, 1919 r.

Pod koniec lat ‘30 roku na zachodniej Białorusi nie istniała już ani jedna szkoła białoruska, nie uznawano faktu istnienia białoruskich katolików. Ludność białoruska często odczuwała, że jest „obywatelami drugiej kategorii”.

Mój dziadek, który też nazywał się Aleksander Milinkiewicz, syn i wnuk represjonowanych przez carat powstańców 1863 roku, był jednym z działaczy białoruskiego ruchu w Grodnie w  latach ‘20 i siedział w polskim więzieniu za walkę o szkołę białoruską. Nie powinno dziwić, że niektórzy Białorusini odpowiedzieli na wezwania komunistów i uroczyście witali wejście Armii Czerwonej. Ale ta radość bardzo szybko została zastąpiona rozczarowaniem, a potem nadzieją, że bolszewicy przyszli na krótko.

Rzeczywiście, nowa władza zachowywała się jak okupanci. A jak inaczej interpretować zmiany, które przyniosła?

Rodzice, którzy żyli wówczas w Grodnie, często wspominali straszne noce, kiedy ludzie czekali na kolejne aresztowania i wieczorami na wszelki wypadek przygotowywali zawiniątka z najbardziej potrzebnymi rzeczami. Wiadomo, że w naszym mieście rozstrzeliwanie „wrogów ludu” miało miejsce na terenie aresztu miejskiego i w podmiejskim lesie Pyszki. Wiadomo też, że ofiarami padała głównie miejscowa ludność polska, ale represje spadły na wszystkich.

Ogłaszając „wyzwolenie Białorusinów”, władze radzieckie zniszczyły ostatni potężny białoruski ośrodek, działający w Wilnie. Potajemnie został aresztowany, a następnie zaginął w Gułagu „patriarcha” białoruskiego ruchu, Anton Łuckiewicz. Nacjonalizacja przemysłu i handlu przyniosła kolejki i brak prawie wszystkich rodzajów towarów oraz produktów. Wieś zduszono podatkami i eliminacją „kułaków”, wśród których był mój drugi dziadek Iwan Baran. Początkowo komitet biedoty wiejskiej postanowił rozstrzelać go razem ze starszymi synami jako „kontrrewolucjonistów”, ale potem ograniczył się do konfiskaty całego mienia. Ludzie, którzy przeżyli „pierwszego sowieta”, żartobliwie mówili, że był „dobry”, bo szybko zniknął.

Propagandowy plakat sowiecki z 1939 r.

Czy można dziś mówić o „wyzwoleniu”, o wielkich postępach w rozwoju gospodarki i kultury zachodniej Białorusi, a także o „pewnych kosztach systemu administracyjno-nakazowego”? Nie można. We wrześniu 1939 r. poszerzył się Związek Radziecki, a nie Białoruś.

Aleksander Milinkiewicz

 

*

Aleksander Milinkiewicz urodził się w 1947 roku w Grodnie. Przez wiele lat pracował na Uniwersytecie Janki  Kupały (1978-2000), był wiceprzewodniczący Komitetu Wykonawczego miasta Grodno (1990-96), prezesem klubu koszykarskiego „Grodno-93” (1996-1997). Kierował obwodowym stowarzyszeniem obywatelskim „Ratusza”, zlikwidowanym przez władze w 2003 r. W 2006 r. był kandydatem zjednoczonej opozycji na urząd prezydenta Białorusi.