„Orlęta”. Film, który trzeba zobaczyć

„Orlęta. Grodno ‘39” to film wciągający, poruszający, budzący emocje. Aktorzy – zwłaszcza Feliks Matecki grający młodego Leosia Rotmana – znakomici. Ale prawdziwego Grodna jest tu bardzo mało…

Leoś Rotman (z prawej) na barykadzie obrońców Grodna w filmie „Orlęta”

Z pewnością najprawdziwsze w tym filmie są sceny przedstawiające czerwonoarmistów, ich zachowanie, zwłaszcza po zajęciu miasta. Niektóre sceny są wstrząsające – ale też w Grodnie rzeczywiście działy się rzeczy straszne. Sowieci po prostu mordowali ludzi. Zabijali każdego, kogo podejrzewali o udział w obronie.

Już toczy się dyskusja, czy reżyser słusznie głównym bohaterem uczynił młodego, żydowskiego chłopca. Owszem, miał do wyboru prawdziwych bohaterów – na przykład Tadzika Jasińskiego, który zginął, przywiązany do sowieckiego czołgu. Na najważniejszą postaci w filmie nadaje się też faktyczny dowódca polskiej obrony, major Benedykt Serafin. Ale film fabularny to nie dokument, a autor i scenariusza i reżyser, Krzysztof Łukaszewicz, dokonał własnego wyboru. Zresztą, spora część filmu traktuje o okresie przedwojennym, o trudnych relacjach polsko – żydowskich w mieście położonym na wschodzie Polski. A w Grodnie Polacy stanowili 60 proc. mieszkańców, gdy Żydzi – 37 proc.

Dzielnica żydowska w Grodnie – film „Orlęta”

Żal natomiast, że twórcy filmu nie postarali się o stworzenie jakiegoś podobieństwo planu filmowego do Grodna. Na filmie widzimy co prawda miasto położone nad rzeką, przez którą przerzucony jest most – ale prawdziwe Grodno wygląda zupełnie inaczej. Oczywiście, robienie filmu na Białorusi było wykluczone. Ale w „Orlętach” nie ma nawet cienia zamku Stefana Batorego czy pomnika Orzeszkowej. Nie ma też ani jednej, prawdziwej postaci z tamtego okresu.

Jest też sporo dowolności w traktowaniu faktów historycznych. Jeszcze przed wojną po filmowym Grodnie maszerują bojówki ONR, zdelegalizowanego przecież w 1934 r. A policja znajduje ulotkę Komunistycznej Partii Polski, zlikwidowanej przez Moskwę ponad rok wcześniej (zresztą już jeżeli, to powinna być to raczej ulotka Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi, rozwiązanej zresztą razem z KPP). Są też potknięcia dla osób nie znających się na rzeczy niespecjalnie widoczne – np. na barykadzie obrońców Grodna stoi działo przeciwpancerne, którego oni wówczas nie mieli (widać je na zdjęciu barykady).

Tym niemniej film obejrzeć warto. Zwłaszcza, że zapewne nieprędko pojawi się inny, mówiący o polskiej obronie przed Sowietami we wrześniu 1939 r.

Piotr Kosciński

Zdjęcia: fotosy z filmu