Chcą uhonorować ułanów

Rzecz w polskich warunkach dość niezwykła: osadzeni w Zakładzie Karnym w bieszczadzkich Uhercach Mineralnych badają dzieje jednej z ostatnich szarży ułańskich we wrześniu 1939, w Bóbrce.

Pod koniec września żołnierze Grupy Operacyjnej Kawalerii usiłowali się przebić do granicy węgierskiej. 26 i 27 września doszło do starć w rejonie Władypola i Woli Sudkowskiej (między Mościskami i Samborem) z usiłującymi ich okrążyć oddziałami sowieckimi. Ponieważ szans na wygraną nie było, gen. Anders rozwiązał swoją jednostkę i nakazał przebijanie się ku granicy małymi grupami.

Z okrążenia wydostał się oddział płk. Ludwika Schweitzera, dowódcy 26 Pułku Ułanów. 45 kawalerzystów ruszyło przez Niżankowice w kierunku Leska. Podczas postoju w Sólcu koło Kalwarii Pacławskiej napadła ich grupa Ukraińców, zabijając 15 oficerów i żołnierzy. Potem ułani ruszyli w kierunku Uherców i Myczkowiec.

Płk. Ludwik Schweitzer. Zdjęcie z okresu po wrześniu 1939 r.

W Myczkowcach już stacjonowały jednostki Armii Czerwonej. Płk. Schweitzer ruszył więc polami na Orelec, wieś położoną między Uhercami Mineralnymi i Bóbrką. Tam, w stronę Bóbrki, dostrzeżono Sowietów.

By nie stracić momentu zaskoczenia, dałem natychmiast rozkaz do szarży – opisywał to pułkownik we wspomnieniach. – Galopowaliśmy drogą, by uniknąć niewidocznych w ciemnościach przeszkód. (…) Po 300 m wpadliśmy na konną czujkę – czterech kozaków. Jak huragan przejechaliśmy po nich. (…) Jeszcze było słychać jęki za nami, a już wpadliśmy na placówkę pod wsią. Obsługa biegła do karabinów maszynowych. Placówkę spotkał los czujki. Za nami słychać było znów jęki. We wsi powstało ogromne zamieszanie i bieganina. (…) Przejechaliśmy przez ten kotłujący się tłum jak lawina. Co nie położyło się od kul lub cięć, to kładło się pod kopytami koni.

Podczas szarży zginęło kilkunastu ułanów, a kilku zostało rannych. 23 ułanów dalej maszerowało ku granicy. 1 października dotarli na grzbiet Łopiennika. Podczas odpoczynku na połoninie, ułani dostrzegli Niemców. 2 października siedmiu ludzi – płk. Schweitzer, rtm. Józef Lichtarowicz, ppor. Leszek Zakrzewski i czwórka ułanów – dotarła do granicy polsko-węgierskiej i potem do miejscowości Ruska (węg. Zemplenoroszi, słow. Ruské). Dzień później dołączył do nich kpt. Zenon Kropiński. Ruska dziś już nie istnieje, a jej pozostałości leżą na terytorium Słowacji. Przed II wojną światową znajdowała się na terytorium Czechosłowacji, a potem Słowacji, ale fragment ziem słowackich został oddany Węgrom w kwietniu 1939 r. po wygranej przez nich, krótkotrwałej wojnie ze Słowakami. Płk. Schweitzer uciekł z obozu dla internowanych i przedostał się do Francji a później Wielkiej Brytanii. Po wojnie mieszkał w Londynie, gdzie zmarł w 1960 r.

Ułani z 26 Pułku. Zdjęcie przedwojenne, zapewne z manewrów

Tematem szarży ułańskiej zainteresował się Klub Żbik, działający w Zakładzie Karnym w Uhercach Mineralnych. Uherce to niewielka, bieszczadzka wieś z kilkoma zabytkami, w tym – interesującym kościołem parafialnym otoczonym murem obronnym i dworem obronnym Herbutów z XVI w., tyle, że ten ostatni jest w ciężkim stanie. Do Orelca jest 5 kilometrów, dalej, drogą, do Bóbrki – jeszcze 4 kilometry. Kiedyś, gdy nie istniał Zalew Soliński, te tereny wyglądały zupełnie inaczej.

Zakład karny w Uhercach Mineralnych – fot. Służba Więzienna

Osadzeni chcą, by w Bóbrce upamiętniono ułanów poległych i pojmanych podczas wrześniowej szarży. Mają wsparcie zarówno władz gminy oraz wsi, jak i IPN. Będziemy relacjonować ich działania – być może uda się doprowadzić do powstania pomnika.

Piotr Kościński