Przyjaciele 1939

 Z dr Piotrem Szopą, naczelnikiem Oddziałowego Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN Rzeszów, rozmawia Andrzej Klimczak

To niepublikowane zdjęcie pokazuje spotkanie na ternach Rzeczpospolitej Polskiej braterskich wojsk sowieckich i niemieckich w roku 1939 na skrzyżowaniu dróg wiodących do Drohobycza, Stryja, Słońska i Stebnika. Ze zdjęcia można wnioskować, że Sowieci przybyli od strony Stryja konno (o czym świadczą przypięte do butów ostrogi). Witający ich Niemcy przyjechali najprawdopodobniej od strony Drohobycza. W tej okolicy to był najprawdopodobniej pierwszy kontakt działających w porozumieniu armii okupantów. Co dla mieszkańców Drohobycza i roponośnych okolic tego miasta oznaczało wkroczenie Sowietów?

To był szok dla mieszkańców. Najpierw do Drohobycza weszli Niemcy i tutaj w relacjach pojawiają się Ukraińcy, witający ich chlebem i solą. Oczywiście szok był tym większy, że spotęgowany klęską polskiej armii. Ale wtedy pierwsze na co zwrócili uwagę miejscowi to niemiecki porządek, czystość i schludność strojów. Kiedy zgodnie z porozumieniem sowiecko-niemieckim od 20 września 1939 r. Wehrmacht rozpoczął wycofywanie się z tych terenów, a 24 września do Drohobycza i Borysławia   wkroczyli Sowieci, to często pojawia się we wspomnieniach taki obraz, że wjechali oni na wymizerowanych koniach bez siodeł, brudni, karabiny mieli zawieszone na paskach lub sznurkach.

Trzeba pamiętać, że wraz z wejściem Sowietów rozpoczęły się aresztowania Polaków. Działali oni bardzo szybko. Już w październiku 1939 r. rozpoczęły się wybory do Zgromadzeń Ludowych a następnie „wybrane” w ten sposób – naturalnie pod osłoną NKWD – Zgromadzenie Ludowe Zachodniej Ukrainy przegłosowało rezolucję o przyłączeniu do ZSRR. Oczywiście Rada Najwyższa ZSRR zaakceptowała ten wniosek i od 1 listopada 1939 r. była to już oficjalnie część sowietów.

Przez cały czas trwały aresztowania urzędników, oficerów oraz księży. Doskonale ten czas przedstawił we wspomnieniach gen. Anders: – Szerzyło się donosicielstwo, ale też od początku dokonywano rabunków sklepów oraz prywatnych mieszkań. Szybko pojawił się głód. Zaczęli działać spekulanci, którzy za odpowiednią stawkę sprzedawali dosłownie wszystko. Polacy, aby jakoś przeżyć, wyzbywali się różnych rzeczy.

Do Drohobycza przybywali  Polacy z różnych stron, np. z odległego o 9 kilometrów Borysławia, aby na ryku sprzedać „swój towar”- najczęściej były to cenne rodzinne pamiątki.

W czasie oczekiwania na sowieckich nabywców wymieniano między sobą informacje: te krzepiące o wiadomościach z frontu zachodniego, ale także te o kolejnych aresztowaniach i wywózkach na Syberię. Wielu mieszkańców Drohobycza i okolic wspomina, że wielkim powodzeniem wśród żołnierzy sowieckich i ich rodzin cieszyła się  odzież, zwłaszcza damska. Major Adam Żarski, autor m.in. „Okupacyjnych wspomnień z Borysławia” przypominał jak bardzo ucieszył żonę oficera Armii Czerwonej zakup koszuli nocnej, którą ona uznała za suknię balową.

Drohobycz był ważny dla Sowietów od początków okupacji, bowiem tutaj stworzono jeden z pierwszych komitetów obwodowych partii komunistycznej. Dlaczego?

Drohobycz a właściwie Zagłębie Borysławsko-Drohobyckie stanowiło wyznacznik ważności tego terenu dla okupantów. Złoża ropy naftowej były przyczyną tego, że Sowieci utworzyli tu siedzibę władz obwodowych. Pozostałe rady obwodowe znalazły się w byłych już wówczas miastach wojewódzkich.

W pewnym sensie Sowieci liczyli też na to, że w związku z rozwiniętym przemysłem naftowym znajdą tu przychylną sobie „klasę robotniczą”. Częściowo liczyli także na pracujących tu przedwojennych komunistów.

Przedwojenny Drohobycz

Jak postępowały represje Sowietów w Drohobyczu i jego rejonie w pierwszych dniach po 24 września 1939?

Po odejściu Niemców i wkroczeniu Sowietów bardzo szybko rozpoczęły się aresztowania. Wiele osób aresztowanych przez NKWD trafiło do cel przedwojennego aresztu w Drohobyczu przy ul. Stryjskiej. Po sąsiedzku, w budynku sądu grodzkiego, zainstalowało się NKWD. Przez cały okres pierwszej okupacji sowieckiej więzienie to było przepełnione. Trzeba podkreślić, że takich więzień w obwodzie drohobyckim było cztery. Szacuje się, że w momencie ataku III Rzeszy na Związek Sowiecki, tylko w Drohobyczu osadzonych było około czterystu więźniów. Liczba ta wzrosła prawie dwukrotnie kiedy po niemieckim ataku przystąpiono do aresztowania tzw. „osób podejrzanych”.  Masowe deportacje rozpoczęły się w lutym 1940 r. Tak jak i wszędzie na Kresach, związane były często ze zbrodnią katyńską. W czerwcu 1941 r., realizując rozkaz Berii, w więzieniu przy ul. Stryjskiej rozstrzelano setki więźniów – w większości Polaków.

Ci, którzy nie zostali aresztowani żyli w ciągłym strachu o siebie a przede wszystkim o bliskich – bo wywózki dotyczyły całych rodzin. W dzień trwała nieustanna agitacja polityczna  a w nocy aresztowania i wywózki. Szerzyły się skryte morderstwa. Już po odejściu sowietów w 1941 r. odkryto liczne, masowe groby. Warto tu także powiedzieć o zbrodni w pobliskim Dobromilu, który wówczas znajdował się w obwodzie drohobyckim. Podobnie jak w innych miejscach, po rozpoczęciu wojny niemiecko-sowieckiej w 1941 r., NKWD rozpoczęło masowe rozstrzeliwania. Część więźniów została zamordowana na terenie aresztu a część obok nieczynnego szybu kopalni soli na pograniczu Dobromila i Lacka. W bestialski sposób (przy użyciu młotów kowalskich) zabito ponad tysiąc osób. Zbrodnia ta była wstrząsająca.

Dziś, gdy wiemy jaki wielki był ogrom cierpień ofiar mordowanych przez sowietów i po tym jak Polaków wysiedlono z tych ziem, tym bardziej musimy pamiętać o tych ludziach. To oni budowali Rzeczpospolitą i w konsekwencji za to też zostali w bestialski sposób zamordowani.

 

Fot. domena publiczna