Po wkroczeniu Sowietów, liczne oddziału Wojska Polskiego ewakuowały się, przechodząc przez granicę. Część z nich, w tym słynna 10 Brygada Kawalerii płk. Stanisława Maczka, dotarła na Węgry przechodząc przez Przełęcz Tatarską. Dziś to granica między ukraińskimi obwodami iwano-frankiwskim i zakarpackim, a śladów dawnej granicy zostało niewiele.
Te kamienne bloki to pozostałość polskiej granicy. Za nimi w 1939 r. były już Węgry.
Projekt filmu Lwów 1939 przedstawiony został podczas XI Polsko-Ukraińskich Spotkań w Jaremczu, w ukraińskich Karpatach. Doroczna konferencja organizowana jest przez „Kurier Galicyjski” i Uniwersytet Przykarpacki w Iwano-Frankiwsku.
Od lewej: prezes Fundacji Wolność i Demokracja Robert Czyżewski, szef „Kuriera Galicyjskiego” Mirosław Rowicki i prezes Fundacji Joachima Lelewela Piotr Kościński
W jaremczańskiej konferencji od ponad dziesięciu lat uczestniczą polscy i ukraińscy naukowcy, analitycy, dziennikarze, także przedstawiciele władz i dyplomaci. Teraz, podczas pierwszego dnia obrad obejrzeli prezentację poświęconą filmowi. Usłyszeli, czemu ten obraz jest potrzebny – i czego potrzeba, by mógł powstać. Na dziś, oprócz pieniędzy, szukamy także zdjęć i innych materiałów dokumentalnych z okresu 12-22 września 1939 r., a także okresu późniejszego – zwłaszcza polskiej kapitulacji, uwięzienia polskich oficerów i pierwszego okresu sowieckiej okupacji.
Usłyszeliśmy rady, jak szukać środków – i obietnice pomocy w znalezieniu fotografii i filmów z tamtego, lwowskiego Września.
Dzięki apelowi na stronie filmu „Lwów 1939” na Facebooku, dostaliśmy relację o losach państwa Witkowskich, mieszkańców Lwowa. O swoich dziadkach napisał p. Marcin Witkowski.
Przysposobienie Wojskowe Konne w Równem, wśród jadących – Paweł Witkowski, który do końca życia nosił te zdjęcie w portfelu, obok fotografii marszałka Józefa Piłsudskiego.
Przygotowania do filmu o obronie Lwowa w 1939 r. oznaczają m.in. konieczne dla napisania scenariusza przeprowadzenie dokumentacji na miejscu. Oto kilka refleksji po krótkiej wizycie w tym mieście.
Czortków to miasteczko na Podolu. To ludzie byli głównym bogactwem tej ziemi. Od zarania uprawiali ją i bronili jej przed wrogami. A gdy wróg zajął rodzinną ziemię, starali się przeciwdziałać mu wszelkimi sposobami. Mało znana jest historia takiego zrywu, do którego doszło w nocy z 21 na 22 stycznia 1940 roku w okupowanym przez sowietów Czortkowie. Jest to jedyny przypadek takiej akcji przeciwko Sowietom na terenach przez nich zajętych w 1939 roku.
39 r. dwaj groźni sąsiedzi II Rzeczpospolitej, Trzecia Rzesza i Związek Sowiecki, niespodziewanie zawarli pakt o nieagresji, tzw. pakt Ribbentrop-Mołotow. W skomplikowanej sytuacji międzynarodowej, w warunkach głębokiego kryzysu wersalskiego ładu pokojowego reakcje polskie na to porozumienie były zróżnicowane, ale w sumie dalekie od rozpoznania jego roli w nadchodzącej katastrofie. Wynikało to z nieznajomości towarzyszącego dokumentowi tajnego protokołu, przesądzającego iż z pozoru defensywny pakt stawał się zmową agresorów, zawczasu przesądzającą podział przyszłych łupów wojennych.