Decyzja gen. Władysława Langnera o poddaniu we wrześniu 1939 r. Lwowa Sowietom przesądziła o losie prezydenta miasta, Stanisława Ostrowskiego. Późniejszy prezydent RP na emigracji trafił do aresztu, a potem na Syberię.
Prezydenta Lwowa Stanisław Ostrowski wita chlebem i solą gen. dyw. Tadeusza Kasprzyckiego po powrocie wojska z manewrów w 1939 r. Widoczni także wiceprezydent miasta Wiktor Chajes (pierwszy z lewej), inspektor armii Lwów gen. dyw. Kazimierz Fabrycy (pierwszy z prawej). Fot. NAC
Pierwsza strona „Krasnoj Zwiezdy” z 21 września 1939 r.
Jednym z ciekawszych zagadnień dotyczących września 1939 r. na wschodzie jest kwestia propagandowego naświetlania wydarzeń wojennych przez sowiecką prasę. Temat jest tym bardziej interesujący, iż w warunkach ówczesnego ZSRR wszelkie publikacje były ściśle kontrolowane i związane z aktualną polityką prowadzoną przez sowieckie kierownictwo. Stosowane przez najważniejsze redakcje nagłe zwroty linii politycznej i całkowita zmiana narracji były już co prawda doskonale znane we wcześniejszych latach, jednakże okres poprzedzający wybuch II wojny światowej doskonale odsłonił rządzące sowieckimi środkami masowego przekazu mechanizmy. W 1939 r. było to szczególnie widoczne w stosunku do nazistowskich Niemiec, o których we wszystkich artykułach aż do połowy sierpnia 1939 r. pisano jako o faszystach i germańskich zaborcach.
Wojenne losy Stanisława Lema stanowią doskonałą ilustrację dla modnej ostatnio narracji, która miast traktować okupację niemiecką i sowiecką rozłącznie, akcentuje fakt, iż w czasie wojny oraz bezpośrednio po jej zakończeniu większość Polaków doświadczyła obu – w związku z czym zetknęła się ze złem i nazizmu, i komunizmu.
Idącą po 17 września 1939 r. w kierunku Lwowa sowiecką 6 Armią dowodził Filipp Iwanowicz Golikow. W oficjalnych życiorysach ten przyszły marszałek ZSRR jest wychwalany, tymczasem jego życiorys jest pełen zagadek.
Komkor Filipp Golikow – zdjęcie podobno zrobione we Lwowie.
Gdy w 2019 r. wspólnie z redaktorem naczelnym „Kuriera Galicyjskiego” Mirosławem Rowickim postanowiliśmy zorganizować konferencję poświęconą wydarzeniom sprzed stu lat, nie mieliśmy świadomości, na ile naprawdę ważna była obrona Lwowa w 1920 r. Natomiast było dla nas oczywiste, jakim dramatem – i to w różnych wymiarach – okazała się klęska obrońców miasta w 1939 r.
Rozpoczęcie debaty – 5 listopada 2020 r.
Wydawało się, że nasze zamiary pokrzyżuje pandemia. I redakcja „Kuriera Galicyjskiego”, i Fundacja Joachima Lelewela, uznały, że szans na duże spotkanie we Lwowie już nie będzie. A potem główny inicjator pomysłu, Mirosław Rowicki – człowiek, bez którego organizacja takiego przedsięwzięcia wydawała się całkowicie niemożliwa.
Ale wbrew wszystkiemu możliwa się okazała. Także dlatego, by uczcić pamięć Mirka, który chciał doprowadzić do debaty na ważny nie tylko dla samego Lwowa temat z historii tego miasta. Pomogła Fundacja Pomoc Polakom na Wschodzie, a zamiast konferencji udało się zorganizować dyskusję – cztery osoby siedziały w przypominającej arkę sali w Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego, a dwie – z Ukrainy – dołączyły za pośrednictwem Internetu. I poza organizatorami i kilkoma dziennikarzami, którzy mogli usiąść na oddalonych od siebie krzesłach, całe przedsięwzięcie oglądano i słuchano jedynie w Internecie.
Jednym z najbardziej zapomnianych i niezwykle rzadko odwiedzanych miejsc związanych z obroną Lwowa w 1939 r. jest zbiorowa mogiła żołnierzy Wojska Polskiego na Hołosku. Skromne upamiętnienie położone jest pomiędzy ogródkami działkowymi przy ulicy Warszawskiej (niemalże na przedłużeniu Prospektu Czornowiła) pomiędzy stacją benzynową WOG a zalesionym wzgórzem, na którym znajduje się dawny cmentarz wsi Hołosko. Spoczywają w niej żołnierze 11 Karpackiej Dywizji Piechoty oraz innych jednostek, które pod dowództwem gen. Kazimierza Sosnkowskiego próbowały przebijać się do oblężonego Lwowa od strony Lasów Janowskich. Po bezskutecznych szturmach niemieckich pozycji w dniach 18-20 września, zdziesiątkowane jednostki zostały rozwiązane i trafiły do niewoli. Według różnych szacunków, na całym odcinku północnym od Hołoska po Zboiska poległo do tysiąca żołnierzy.
14 września 1939 r. wydzielona z odwodu 1 Dywizji Górskiej grupa kpt. Fleischmanna, dowódcy I batalionu 99 psg w sile półtora batalionu, opanowała Kozielniki i Sichów, okrążając Lwów od południa i południowego wschodu. Patrole przeciwnika docierały do Winnik, zagrażając komunikacji na szosie do Złoczowa. Natarcie III batalionu 1 pp grodz. na Dworzec Główny, podobnie jak uderzenie II i III batalionu 206 pp rez. pod Zboiskami, nie zakończyło się sukcesem. Siły polskie wzrosły do 20 batalionów piechoty, rozpoczęto formowanie czterech dalszych oraz do 65 dział, z tego 10 ciężkich. Podporządkowane gen. Langnerowi wojska znajdowały się w niemalże całkowicie otoczonym Lwowie, dostęp do którego był możliwy jedynie od wschodu szosą z Winnik. Rdzeniem załogi powinna stać się nadal niepełna 35 DP rez. (bez trzech batalionów), jednak była ona wykorzystywana mało skutecznie pojedynczymi batalionami, zamiast całością.
320 tysięczny Lwów w 1939 r. był stolicą województwa, ważnym centrum politycznym, komunikacyjnym i kulturalnym Małopolski Wschodniej oraz największym garnizonem Okręgu Korpusu nr VI, dowodzonego przez gen. bryg. Władysława Langnera. Plan operacyjny „Zachód” nie zakładał lądowej obrony miasta, położonego w znacznej odległości od granicy z Niemcami. Po zakończeniu mobilizacji, lwowskie pułki transportami kolejowymi odjechały na front, a po wybuchu wojny w mieście pozostały jedynie pododdziały wartownicze, Obrony Narodowej i przeciwlotnicze oraz Ośrodek Zapasowy 5 Dywizji Piechoty i Artylerii Lekkiej nr VI.
W Polsce mało znane są przedwojenne i wojenne dzieje losy polityków, którzy działali w największej ukraińskiej partii w II Rzeczpospolitej – UNDO. Z Ołehem Stecyszynem, ukraińskim dziennikarzem i historykiem, redaktorem gazety „Historia +”, autorem książek o historii wojskowej Ukrainy w XX wieku, rozmawiała na ten temat Anastazja Ołeksijenko
Wasyl Mudry, lider UNDO w 1939 r., wicemarszałek Sejmu. Fot. Wikipedia
Udostępnienie przez Archiwum Służby Bezpieczeństwa Ukrainy materiałów dotyczących sowieckich represji przeciwko obywatelom II Rzeczypospolitej pozwala rzucić nowe światło na skalę i rozmiar terroru indywidualnego, wymierzonego w zwykłych ludzi. Tysiące odtajnionych spraw karnych nie tylko ukazuje zbrodniczość sowieckiej, ale pozwala również odnaleźć informacje na temat wielu nieznanych do tej pory ofiar. Poniżej prezentujemy przykładową sprawę z „teczek osobowych” ofiar NKWD we Lwowie.