Twierdza Brzeska broniła się przed Niemcami do 17 września 1939 r. Ale jeden z fortów stawiał opór dużo dłużej, odpierając ataki sowieckie.
Niemcy oglądają polskie czołgi Renault FT-17 blokujące bramę Twierdzy Brzeskiej
11 września 1939 roku do Brześcia zbliżały się oddziały niemieckie. Komendant Twierdzy Brzeskiej gen. bryg. Konstanty Plisowski musiał szybko zorganizować obronę miasta i fortecy. To było bardzo trudne zadanie, ponieważ Polacy dysponowali zbyt małymi siłami. Jednak już w dniu, 14 września, obrońcy twierdzy odparli dwa silne uderzenia piechoty wspartej czołgami, z których kilka skutecznie wyeliminowali. Po nieudanych atakach artyleria i lotnictwo niemieckie nasiliły bombardowanie.
Gdy się okazało, że obrona twierdzy nie ma już znaczenia strategicznego, gen. Plisowski wydał swoim żołnierzom rozkaz opuszczenia fortyfikacji. Straciwszy około 40 proc. ludzi, po odparciu siedmiu ataków, w nocy z 16 na 17 września obrońcy po rozminowaniu mostu na Bugu w zwartym szyku opuścili twierdzę, by kontynuować walkę z Niemcami, a później z bolszewikami.
Gen. Konstanty Plisowski
W tym samym czasie, wschodnią granicę Rzeczypospolitej przekroczyli Sowieci. Kilka dni później spotkali się ze swymi niemieckimi sojusznikami w Brześciu. Świadkowie tych wydarzeń wspominali, iż wkrótce po wspólnej defiladzie sowiecko-niemieckiej do szpitala miejskiego zaczęli napływać rosyjscy ranni, a dół stał się masowym grobem sowieckich żołnierzy. Siostry przyniosły wiadomość, że to były ofiary walk z resztkami oddziałów polskich w okolicach Brześcia.
Jak się okazało, opór Sowietom stawili żołnierze z batalionu marszowego 82 pułku piechoty рod dowództwem kpt. Wacława Radziszewskiego. Oddział Radziszewskiego miał osłaniać odwrót głównych sił polskich opuszczających twierdzę.
Nie wiadomo, dlaczego batalion nie opuścił twierdzy pomimo, że otrzymał rozkaz jej opuszczenia. Zagadką pozostaje także, w którym forcie batalion prowadził walki obronne. Według relacji świadka batalion z twierdzy udał się do fortu „Sikorskiego” (inaczej Fort Grafa Berga). Większość historyków jednak twierdzi, że oddział wycofał się do fortu V.
Kpt. Wacław Radziszewski
W ciągu kilku dramatycznych dni, ciągle ostrzeliwani i atakowani przez wojska niemieckie i sowieckie, Polacy nie złożyli broni. Dopiero wieczorem, 26 września, kpt. Radziszewski nakazał żołnierzom opuszczenie fortu i, jeśli to możliwe, kontynuowanie walki. Sam jako jeden z ostatnich opuścił potajemnie fort. Przebrany w cywilne ubranie przedostał się do Brześcia, a następnie usiłował dotrzeć do Kobrynia, gdzie odnalazł swą żonę i córkę.
Jak pisał śp. Andrzej Przewoźnik (poległy w katastrofie pod Smoleńskiem sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa – red.) w artykule „Ostatni obrońca twierdzy Brześć”, Radziszewski został wkrótce pojmany przez skomunizowanych białoruskich chłopów i dotkliwie pobity. Później wydano go Sowietom. Do połowy października 1939 roku trzymano Radziszewskiego w więzieniu „Brygidki”. Potem wraz z kilkunastoosobową grupą jeńców polskich wywieziony został do obozu w Kozielsku. Wyruszył transportem z Kozielska prawdopodobnie 15 lub 16 kwietnia 1940 roku do Katynia.
Wacław Radziszewski urodził się 15 maja 1898 r. w Rudzie Guzowskiej w powiecie błońskim (woj. warszawskie). Od młodych lat brał czynny udział w polskim ruchu niepodległościowym. W 1916 roku pod pseudonimem Radwan wstąpił do Polskiej Organizacji Wojskowej (POW). W pamiętnym listopadzie 1918 roku brał udział w rozbrajaniu Niemców w Warszawie. Potem jako ochotnik wstąpił do tworzącego się Wojska Polskiego. Po ukończeniu Szkoły Podchorążych Piechoty w stopniu podporucznika wyruszył na wojnę z bolszewikami. Służył w 31 pułku strzelców kaniowskich. Wyróżnił się na froncie szczególnym męstwem, zwłaszcza podczas obrony Zamościa w sierpniu 1920 roku. We wniosku o nadanie Radziszewskiemu Krzyża Virtuti Militari 5 klasy jego przełożeni napisali: „W krytycznych dniach obrony Zamościa (31.08) ppor. Radziszewski osobistą odwagą i zimną krwią jako dowódca 2. plutonu kaemów dawał przykład swoim podwładnym”.
W 1922 r. Wacława Radziszewskiego przeniesiono do rezerwy. Jako weteran wojny polsko-bolszewickiej otrzymał folwark Worotynicze koło Kobrynia. W taki sposób zamieszkał stale na Polesiu. W roku 1932 powrócił do służby wojskowej. Został wówczas mianowany komendantem powiatowym Przysposobienia Wojskowego i Wychowania Fizycznego w Prużanie. Dwa lata później został awansowany na kapitana, a w roku 1936 objął stanowisko komendanta szkoły podoficerskiej, a później dowódcy kompanii w 82 pułku piechoty rozlokowanym w Twierdzy Brzeskiej. Spędził tam ostatnie przedwojenne lata.
W 2007 r. Wacław Radziszewski został pośmiertnie awansowany na stopień majora.
L.M.
Zdjęcia: domena publiczna
Opracowano na podstawie materiału:
Kapitan Wacław Radziszewski – niezłomny obrońca Twierdzy Brześć we wrześniu 1939 roku