Zła Polska, dobry Związek Sowiecki

Z polskim narodem Białorusinów łączy wielowiekowa historia – mówił w kwietniu 2021 r. Aleksander Łukaszenko. Oskarżył jednak Polskę o  „próby heroizacji bandytów i przestępców wojennych”. – Nigdy nie wspominaliśmy o okupowaniu przez Polskę znacznej części białoruskiego terytorium w latach 20. i 30. ub. wieku. Ale widocznie nadszedł czas, by powrócić do tego tematu i dokładnie go zbadać z udziałem historyków i politologów, co zresztą już zaczęliśmy robić – podkreślił.

Aleksander Łukaszenko, parada z okazji Dnia Zwycięstwa, Moskwa 2020 r. Fot. Wikipedia

Władze białoruskie już podjęły takie działania. Jak pisał w marcu 2020 r. na Twitterze działacz Związku Polaków na Białorusi Andrzej Poczobut (gdy ten artykuł pojawił się w Kresach 1939, Poczobut znajdował się w areszcie, oskarżony o „podżeganie do nienawiści”…), redaktor naczelny dziennika Administracji Prezydenta „Biełaruś siegodnia” oznajmił, że „Polska to hiena Europy” i „dokonywała ludobójstwa”. W tym samym czasie przed polską ambasadą w Mińsku demonstrowała grupka zwolenników Łukaszenki, z analogicznym hasłem o „hienie”.

Wszystko to oznacza, że sowieckie widzenie historii pozostaje w mocy, Polska w okresie międzywojennym była „okupantem Białorusi”, a 17 września 1939 r. nastąpiło jej „wyzwolenie” spod polskiej okupacji. W Grodnie dalej czczeni będą sowieccy agresorzy, a o polskich obrońcach miasta tamtego września będą pamiętać jedynie działacze represjonowanego obecnie przez władze Związku Polaków. A dzieci uczęszczające do białoruskich szkół będą się dalej uczyć, że „celem natarcia [Armii Czerwonej 17 września] było położenie kresu uciskowi pracujących Zachodniej Białorusi i Zachodniej Ukrainy i zapewnienie dla nich pełnego bezpieczeństwa, nie dopuszczając do ich ograbienia przez hitlerowskich najeźdźców”.

Jak podkreślał białoruski historyk prof. Hienadź Saganowicz, po 1994 r. „polityka historyczna obozu prezydenckiego Aleksandra Łukaszenki oparta została na antyzachodniej retoryce. Pozytywna ocena Polski kwalifikowana więc była jako <rusofobia>, <kult Zachodu> i wręcz fałszowanie historii. Jeden z autorów nowej polityki historycznej, Piotr Pietrikow, uważał prozachodnią orientację historyków obozu przeciwnego za <antybiałoruską>, zmierzającą wręcz do  <przyłączenia Białorusi do Polski>”. Skoro tak, przez pierwsze lata jego rządów „dogmatem stało się wręcz stwierdzenie o <wiecznym dążeniu Białorusinów do Rosji>. Powrócono do sowieckiej koncepcji historycznej, co doprowadziło do ​​zastosowania jej do edukacji historycznej”.

Igor Marzaliuk. Fot. Wikipedia

Są już historycy bardzo aktywnie prezentujący negatywną rolę Polski w historii Białorusi. Chyba najważniejszym wśród nich jest prof. Igor Marzaliuk,  deputowany do Izby Reprezentantów i przewodniczący komisji ds. edukacji, kultury i nauki, a wcześniej senator, czyli członek izby wyższej parlamentu, Rady Republiki. Jego zdaniem, mimo obietnic Józefa Piłsudskiego, „Białorusini w odrodzonej [w 1918 r.] Polsce niczego nie otrzymali” – a przeciwnie, byli usilnie polonizowani. Dowodzi więc, że Białorusini z radością przyjęli wkroczenie Armii Czerwonej 17 września 1939 r. I to mimo sowieckich represji, sugerując w ten sposób, że były one znacznie łagodniejsze niż działania polskich władz w okresie międzywojennym. Dodaje przy tym, że mimo wrogiej wobec Białorusinów postawy Polaków, na terytorium Białorusi nie doszło podczas wojny do dramatu w rodzaju rzezi wołyńskiej.

Marzaliuk jest zdania, że Polska powinna przeprosić za swą historię: „Wzywamy do elementarnej sprawiedliwości. Elementarnej. Trzeba powiedzieć: >Przebaczcie nam<”. Takie wezwania będą się z pewnością pojawiać – bo przecież Polska zawsze, od wieków, była zła, a Polacy byli gnębicielami narodu białoruskiego. Dobry był za to Związek Sowiecki i jemu należy się wdzięczna pamięć Białorusinów…

Piotr Kościński

 

Projekt funkcjonuje dzięki wsparciu Fundacji Lotto