Wielkiej urody Ostrobramska Madonna uśmiechała się promiennie w nietypowym ołtarzu z czarnego drewna. To był ulubiony obraz mojego dzieciństwa – w poewangelickiej świątyni wizerunek wyjątkowy – ale skąd się wziął w Słupsku? Kto go przywiózł z wileńskiego exodusu?
Matka Boża Ostrobramska w Wilnie – dzisiaj. Fot. Piotr Kościński
Matka Boska Bołszowiecka, Berdyczowska, Drohobycka, Mariampolska, Żółkiewska, Klewańska, Jazłowiecka, Swojczowska i – oczywiście – Ostrobramska oraz wiele, wiele innych świętych obrazów, których nazwy zupełnie nie pasują do miejsca, w którym te wizerunki są dziś czczone: do Wrocławia, do Krakowa i do Gdańska, do Warszawy, Bogdanowicz i do Świątnik, do Otwocka, Polanicy Zdroju czy Skwierzyny w ziemi Lubuskiej. Znajdziemy je w całym kraju, choć może najwięcej będzie ich na Ziemiach Zachodnich: tam, dokąd jechali Polacy wyrzuceni ze swej ziemi, ze swoich miast i wsi i ze swoich kościołów. Kiedy 17 września 1939 roku sowiecka agresja rozpoczęła nowy rozdział w polskich dziejach, nikt jeszcze nie przeczuwał, że to koniec kresowego świata. Ostatni etap przyszedł wtedy, kiedy II wojna światowa dobiegała końca, a zdrada jałtańska odsłaniała przed mieszkańcami dawnych wschodnich województw nowa straszliwą rzeczywistość: Polski już tutaj nie będzie.
– Ale jakże to? Zostawić naszą Matkę Boskę? Na zatracenie? Na zniszczenie? – pytali Polacy swoich duchownych, o ile jeszcze ich mieli. Zdesperowani nie wywozili ruchomości, ale to co było najcenniejszego: swoje święte obrazy, przy których się od wieków żenili, chrzcili, odprowadzali na wieczny odpoczynek. Zabierali swoje Matki Boskie ryzykując co najmniej utratą mienia i wolności. „Dzięki ofiarności repatriantów zostały uratowane skarby kultury wielkiej wartości” pisała prof. .Maria Pawłowiczowa, wybitna kresowianka, profesor Uniwersytetu Śląskiego analizując losy „wygnanych” wizerunków (na portalu Opoka.pl ).
Wokół nich przez lata gromadzili się w tej „nowej” Polsce wygnańcy, nazywani repatriantami, choć przecież znikąd się nie re-patriowali – byli ex-patriowani, wyrzucani ze swej ziemi. Gromadzili się w tajemnicy i tylko „swoi” wiedzieli, o co chodzi.
Matka Boża Swojczowska. Fot: strona parafii
Wiedzieli na przykład , że w Otwocku, w kościele św. Wincentego a Paulo, przed wizerunkiem Matki Bożej zbierają się 8 września dawni mieszkańcy Swojczowa na Wołyniu i żołnierze 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. Że otwocka Matka Boża to Wielka Pani Wołynia, która w lipcu i sierpniu 1943 r. widziała krwawe rzezie Polaków dokonane przez banderowców. Ze w maju 1944 roku ks. Stanisław Kobyłecki z Włodzimierza Wołyńskiego zdołał Ją ocalić i zabrać do siebie, skąd w sierpniu pojechała na Mazowsze. Od 1986 r. w parafii otwockiej obchodzony jest odpust ku czci Matki Boskiej Swojczowskiej, a w 1995 r. – w 77 rocznicę odzyskania niepodległości – odsłonięto tam obelisk z napisem „Nasza Pani Matka Boska Swojczowska z Wołynia obecna w tej świątyni, jako Patronka Otwocka sprawia, że tu ‘zbierają się nasze serca’ – Wołyniacy”.
„To jest fenomen, skupienie się dawnych i nowych wiernych wokół cudownego wizerunku przywiezionego niegdyś z Kresów. Funkcje integracyjne zaznaczają się zwłaszcza w dniach odpustów i pielgrzymek. Obecnie, gdy już można jeździć na Wschód, usiłują dawni parafianie odbudować zniszczone tam kościoły, dbają o ich wyposażenie, przywożą kopie cudownych obrazów. Odnawiają cmentarze, gdzie są groby przodków” – pisała prof.Maria Pawłowiczowa (1923-2016).
Matka Boża z Mariampola. Fot. Wikipedia
Wizerunek z Mariampola na Podolu, Matki Bożej Zwycięskiej lub Hetmańskiej, który towarzyszył polskim rycerzom pod Wiedniem w 1683 roku(!) był po 1945 roku przechowywany w kościele parafialnym hen pod nową granicą w Głubczycach, dokąd przywiózł go ks. dr Mikołaj Witkowski, ostatni proboszcz mariampolski. Jego poprzednik ks. Marcin Bosak, był tam proboszczem od 1910 roku i cieszył się sławą wybitnego społecznika – został zamordowany przez banderowców już w 1941 roku. Zostawił po sobie nie tylko piękną kartę życia, ale wizerunek Matki Bożej po konserwacji!
Na początku lat pięćdziesiątych okryty cicha sławą obraz został przeniesiony do Wrocławia do kościoła sióstr nazaretanek, a w 1965 r. na ramionach czterech biskupów, w tym Bolesława Kominka, kardynała Stefana Wyszyńskiego oraz Karola Wojtyły „poszedł” do kościoła NMP na Piasku we Wrocławiu. W każdą drugą niedzielę września do Wrocławia przybywają mariampolanie i nie tylko. Bo Wrocław – wiadomo: Lwow i Podole!
Ale prawdziwy koniec tej historii jest jeszcze inny: oto w 2001 r. w kościele Podwyższenia Krzyża Świętego w Mariampolu została umieszczona kopia cudownego obrazu, podarowana przez dawnych mieszkańców tego miasta. Teraz Matka Boża Zwycięska – jak pisze Anna Małgorzata Budzińska na portalu Towarzystwa Miłośników Kultury Kresowej – „pomogła ludziom zwyciężyć, a raczej przezwyciężyć obustronne uprzedzenia, zapiekły gniew i chęć odwetu. Trudne pojednanie dokonywało się powoli. Jest to pojednanie tych, którzy z trwogą w sercu, niepewni o swoją przyszłość, sprzed z górą siedemdziesięciu laty porzucali wszystko- domy, ziemię, dobytek całych pokoleń, a także mogiły przodków – udając się na tułaczkę na zachód, z tymi którzy obecnie w Mariampolu zamieszkują. To pojednanie zakwalifikowano jako kolejny cud, który za pośrednictwem wizerunku Matki Boskiej Zwycięskiej się wydarzył”.
Matka Boża Kazimierzecka, Fot: Fundacja Dziedzictwa Kulturowego
I nie jest to jedyny przykład „powrotu” Matki Boskiej w „rodzinne” strony. Fundacja Dziedzictwa Kulturowego po kilku latach starań przygotowała kopię wizerunku Matki Bożej Kazimierzeckiej, Pani Wołynia, którą przekazała w 2016 roku biskupowi Witalijowi Skomarowskiemu z Łucka, aby umieścił ją w rekonstruowanej przez te fundację kolegiacie Świętej Trójcy w Ołyce.
– Przed II wojną światową na Wołyniu działało ponad 200 kościołów – dziś jest ich tylko 20. I ani jednego sanktuarium maryjnego. Teraz wreszcie może się to zmienić – powiedział wtedy łucki biskup.
A Matka Boża Ostrobramska? Gości nie tylko w Kościele Mariackim w Słupsku, jest obecna w wielu, wielu kościołach i kaplicach. W Skarżysku-Kamiennej na nawet swoją Ostrą Bramę, identyczną z Wileńską – wybudowaną z inicjatywy bp. Edwarda Materskiego (1923-2012), rodem z Wilna, który w 1988 roku postanowił zrealizować swoje i wielu wypędzonych marzenie: aby Ostrobramska Madonna zawsze była dla Polaków dostępna, bez wiz i paszportów. Aby żaden Ribbentrop-Mołotow nie zabronił nam do Niej dostępu.
Barbara Sułek-Kowalska