„Grodno miasto zapomniane”

Powiększ obrazKościół w Kopciówce. Fot: radzima.org

Relacja tę W. Dobrzeniewski napisał w Londynie w 1966 r. Autor oczekiwał, że po artykule Eugeniusza Remiszewskiego („Tydzień Polski” Londyn, 1965, 3 IV) inni grodnianie napiszą o dniach wrześniowych 1939 r. w ich mieście. Tak się nie stało, więc Dobrzeniewski podjął decyzję: „… choć nie rodowity Grodnianin, lecz będąc świadkiem zaistniałych wydarzeń pragnę opisać je, by nie uszły w zapomnienie”.

Tak powstał maszynopis, który trafił do zasobów Instytutu Polskiego i Muzeum Sikorskiego w Londynie[1].  Autor rozpoczął relację od hołdu złożonego młodzieży gimnazjalnej, która „… wykazała niezwykły hart ducha, odwagi i poświęcenia w krótkim zrywie przeciwko najeźdźcy wschodniemu”. Przypomniał, że Grodno było bombardowane od 1 września 1939 r. i poniosło „… dość duże straty wśród ludności cywilnej”. Nastroje grodnian poprawiły transporty żołnierzy zdążające na front, wzrosło przekonanie, że „… przeciwstawimy się godnie przeciw agresji”, toteż  „… wszelkie służby pomocnicze ludności cywilnej były wykonywane z wielkim poświęceniem i patriotyzmem”. Niestety, wkrótce prawdziwe okazały się wieści o postępach wojsk niemieckich, zaczęły się przygotowania do ewakuacji urzędów. Nie było jednak objawów paniki, krążyły wieści o obronie na linii Niemna, a „… pewien adwokat ze sztucerem w ręku namawiał młodych chłopców, by dołączali do walki w partyzantce przeciwko Niemcom w okolicznych lasach”. 17 września spadła wiadomość, jak grom z jasnego nieba, że Rosjanie przekroczyli granicę. „Nikt nie wiedział w jakim  charakterze przychodzą, przyjaciół czy wrogów. Ludzie gubili się w domysłach, lecz nikt nie mógł udzielić konkretnej informacji”. W tym miejscu Drzewiecki wyraził żal, że władze nie zareagowały na przekazane przez niego informacje z kręgów komunistycznych[2], że w razie inwazji niemieckiej „… Rosjanie zajmą wschodnią część Polski”.

„Tymczasem w terenie sytuacja przedstawiała się nieco gorzej. Miejscowi komuniści zaczęli obejmować władzę aresztując i osadzając w areszcie policję, oficerów i wszystkie osoby, zajmujące jakiekolwiek stanowiska. Chcąc się dowiedzieć o sytuacji w terenie dzwonię na posterunek policji, odpowiada mi w języku białoruskim osobnik, podając się za sekretarza rejonowego komitetu KPZB. Orientuję się w sytuacji i odpowiadam po rosyjsku wywołując w nim wrażenie, że jestem komisarzem przybyłej grupy Rosjan do Grodna. Podaje mi szczegóły ilu mają aresztowanych i że całkowicie opanowali sytuację. W kilka godzin po tym wysłana ekspedycja – pluton wojska i policji po kilkugodzinnej walce opanowali miasteczko uwalniając więźniów i zabierając z poczty milion złotych, które po zabiciu kapitana płatnika komuniści zrabowali i umieścili w urzędzie pocztowym.”[3]

19 września upłynął w Grodnie na gorączkowych debatach, większość ludności nie wiedziała co z sobą zrobić. W mieście nie było oddziałów liniowych, a także dowódcy garnizonu gen. bryg. Józefa Olszyny-Wilczyńskiego. Po zapadnięciu ciemności nocnych ponure wrażenie sprawiała południowo-wschodnia część Grodna pozbawiona oświetlenia. Przełożony wysłał więc W. Dobrzeniewskiego – miał on na ramieniu opaskę Straży Obywatelskiej –  z kolegą na rekonesans. Obaj przeszli koło fary na pl. Batorego, pobliskiego więzienia i skierowali się w stronę  torów kolejowych. Zatrzymał ich niespodziewanie żołnierz z karabinem.  Po chwili zbliżył się oficer, któremu Dobrzeniewski oświadczył, że jest z urzędu śledczego[4] i chce zbadać sytuację w tym rejonie miasta.

„Bardzo ucieszony z naszego przybycia oficer rezerwista mówi: „Panie, postawili mnie tu z kilkunastu żołnierzami, by bronić mostku ponad torem kolejowym u zbiegu ulic Brygidzkiej i Skidelskiej, gdyż rzekomo mają nadejść czołgi sowieckie z tej strony. Nie mam, mówi, żadnej z nikim łączności, ani odpowiednich dyrektyw co robić. Sytuacja powiada jest niepewna, gdyś nie wiem, co się dzieje na moich tyłach w mieście zaciemnionym. Ponadto niedawno posterunek na mostku spostrzegł zbliżających się osobników, gdy ich zatrzymał okrzykiem, odpowiedzieli akcentem rosyjskim i biegiem przeskoczyli mostek. Żołnierz oddał  kilka strzałów w ich kierunku i pędząc za nimi w kierunku ulicy Brygidzkiej rzucił granat ręczny, lecz osobnicy ci zniknęli w ciemnościach. Skutki strzałów i rzuconego granatu nie zostały sprawdzone, gdyż obawiał się zapuszczać w głąb ciemnej ulicy. Prosi mnie, by zbadać jego zaplecze. Udaję się z zachowaniem ostrożności w kierunku, gdzie rzekomo miał być rzucony granat. Rzeczywiście po ujściu kilkunastu metrów od mostku widać na chodniku odpryski szkła z okien, w pobliżu zaś znajduję skrzynkę amunicji do karabinu maszynowego i toporek saperski. Był to niezbity dowód, że ktoś dostał się do miasta. Wczesnym rankiem sytuacja się wyjaśniła, gdy zaczęto kopać przed mostkiem rowy przeciwczołgowe. Z rogowego budynku zasypano ich serią strzałów z karabinu maszynowego czyniąc poważne spustoszenia wśród pracujących.”[5]

Autor relacji dokończył patrolowanie miasta nie napotykając nikogo. Po powrocie do Urzędu Śledczego dowiedział się, że telefonicznie nadeszła informacja o pojawieniu się czołgów sowieckich we wsi Kopciówka, odległej 14 km od Grodna[6]. „Miejscowi komuniści witają bojców kwiatami. Przy okazji rozprawiają się z miejscową władzą rozstrzeliwując sekretarzy gminy i będącego w patrolu policjanta z miejscowego posterunku. W ogóle było wiele wypadków rozstrzeliwań pojedynczych policjantów znajdujących się w tym czasie w terenie oraz innych osób zajmujących stanowiska w administracji i miejscowych obywateli i osadników”[7].

Część druga relacji opatrzona śródtytułem „Grodno wita moskali w polskim stylu” traktuje o walkach w mieście, nie wnosi nowych faktów, ale uściśla kilka wydarzeń: zniszczenie pierwszego czołgu, który „usadowił się na ulicy Orzeszkowej, róg Pocztowej i Placu Wolności”, przygotowywanie „Cocktaili Mołotowa” (autor proponuje zmianę nazwy na „bękarty Mołotowa”). Dobrzeniewski akcentował rolę grodzieńskich służb policyjnych w tych dramatycznych dniach września 1939 r.

Podał: Adam Cz. Dobroński

[1] IPiMS, sygn.. B I 70/D, s. 3 dużego formatu.

[2] Informacja „… od rezydenta KPZB, przekazana mu przez członka Centralnego Komitetu KPP, przybył ego z Warszawy”.  Formalnie Komunistyczna Partia Polski  została rozwiązana 16 VIII 1938 r., zatem mogła to być informacja przekazana wcześniej, lub od byłego członka KC KPP rezydentowi Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi, też rozwiązanej w 1938 r..

[3] Autor nie wymienił nazwy miejscowości. Prawdopodobnie, że chodziło o Skidel lub Ostrynę, gdzie do przywracania porządku włączyły się również przechodzące oddziały kawalerii polskiej.

[4] Dobrzeniewski nie ujawnił swego stanowiska. Z dalszej części relacji wynika, że urzędował w komendzie Policji Państwowej (tu i Urząd Śledczy),  miał znajomych z II Oddziału SG (wywiad i kontrwywiad).

[5] W. Dobrzyniewski, Relacja, IPiMS…, s. 2. Nie spotkałem się wcześniej z informacją o tym konkretnym incydencie. Pojawiały się natomiast sugestie, że przed 20 IX do Grodna docierali dywersanci sowieccy.

[6]Przy szosie do Indury, na płd. od Grodna, znana z tradycji patriotycznych.

[7] Po takiej informacji pojawia się pytanie dlaczego pojawienie się czołgów sowieckich rankiem 20 IX zaskoczyło obrońców.

 

Projekt jest współfinansowany ze środków otrzymanych od Stowarzyszenia Odra-Niemen i Ministerstwa Spraw Zagranicznych