Uhonorować obrońcę Grodna

We wrześniu 1939 r. nasi oficerowie, podoficerowie i żołnierze, a także urzędnicy państwowi, zdawali bardzo trudny egzamin. Niektórym się nie udało, ale inni zachowali się zdecydowanie lepiej, niż można by się spodziewać. Na przykład major Benedykt Serafin, dowódca obrony Grodna.

 Major Benedykt Serafin przed wojną

Gdy nastał 17 września, z Grodna pośpiesznie wyjechał prezydent miasta oraz starosta powiatowy. Jeśli pojawiali się generałowie czy pułkownicy, to również znikali. Pozostał wiceprezydent Roman Sawicki – i właśnie major Benedykt Serafin, którego gen. Józef Olszyna-Wilczyński wyznaczył na dowódcę obrony.

Major Serafin służył w jednostkach liniowych, ale od 1936 r. był komendantem Powiatowej Komendy Uzupełnień. Tak naprawdę – został urzędnikiem wojskowym. Mieszkał w wygodnym mieszkaniu, z żoną i córkami; rano szedł do pracy na ul. Dominikańską (dziś – Sawieckaja), po południu wracał. Nie dowodził żadnym oddziałem.

Ale we wrześniu 1939 r. właśnie on stanął na wysokości zadania. On i kilkunastu innych oficerów, którzy mieli świadomość, że do chwili sowieckiej agresji mieli szansę na odparcie wroga – ale później stało się to nierealne. Gdy 20 września na most nad Niemnem wjechały czołgi, nie wiedzieli, czy to Niemcy, czy Sowieci. Po prostu stawili opór. Fatalne dowodzenie sowieckimi oddziałami, problemy techniczne, brak benzyny spowodowały, że pierwsza grupa czołgów, która zaatakowała Grodno, nie była bardzo liczna. Ale w kolejnych dniach nadciągało coraz więcej czołgów, samochodów pancernych i piechoty.

Major Serafin wypełnił swój obowiązek, podobnie, jak kapitan Piotr Korzon, podporucznik Antoni Iglewski i inni. Niestety, nie mają w Grodnie swych pomników ani ulic – i szanse na to, że będą mieli, są skromne. Dlatego też Fundacja Joachima Lelewela chce uhonorowania Benedykta Serafina – po pierwsze, poprzez pośmiertny awans na stopień pułkownika, a po drugie, poprzez nadanie mu wysokiego odznaczenia państwowego. Niestety, na Virtuti Militari nie ma szans – ten order nadawany jest nie później, niż pięć lat po wojnie.

Podjęliśmy już stosowne działania, występując m.in. do Urzędu ds. Kombatantów – miejmy nadzieję, że nasze starania zostaną uwieńczone sukcesem. Chodzi o upamiętnienie nie tylko Benedykta Serafina, ale i wszystkich obrońców Grodna. To ważnie nie tylko dla nas, ale chyba przede wszystkim dla naszych rodaków, żyjących w tym mieście i na całej Białorusi.

 Grób Benedykta Serafina i jego rodziny we Wrocławiu

Piotr Kościński