Polska przedwojenna prześladowała Białorusinów, ale na szczęście 17 września 1939 r. pozwolił na zjednoczenie Białorusi w jednym państwie. A od trzydziestu lat Polska usiłuje zająć zachodnią Białoruś. Tego uczą się studenci Białoruskiego Państwowego Uniwersytetu Technologicznego w Mińsku. Dowiadują się też, że pakt Ribbentrop-Mołotow – w rocznicę podpisania którego publikowany jest ten artykuł – był dla ZSRR koniecznym „manewrem politycznym”.
Siedziba BGTU w Mińsku
Artykuł „W walce o jedność narodu białoruskiego” autorstwa prof. Władimira Kozliakowa jest jasną wykładnią urzędowego stanowiska władz białoruskich wobec historii i wobec Polski.
Czytamy więc, jak dramatyczna była sytuacja Białorusinów w II Rzeczpospolitej. „Jako część państwa polskiego ziemie zachodniobiałoruskie były zacofanym dodatkiem rolno-surowcowym, rynkiem taniej siły roboczej. (…) W stosunku do Białorusinów i mniejszości narodowych rząd polski przy pomocy aparatu państwowego, placówek oświatowych, prasy, Kościoła katolickiego, prowadził politykę przymusowej polonizacji. (…) Władze administracyjne i policyjne prześladowały wszelką działalność obywatelską, sprzeciwy ideologiczne, manifestowanie tożsamości narodowej ludności zachodniobiałoruskiej poprzez grzywny, aresztowania, ekspedycje karne, pacyfikacje (…), procesy (…). Do więzień wtrącono tysiące komunistów, członków Komsomołu, bezpartyjnych działaczy robotniczych, chłopskich i postępowej inteligencji”.
Prof. Władimir Kozliakow
Faktem jest, że w II Rzeczpospolitej Białorusini nie byli traktowani dobrze. Niestety; północno-wschodnie tereny ówczesnej Polski były zacofane, a województwo poleskie z błotami pińskimi należało do najuboższych. Ciekawa jednak jest konkluzja tej części artykułu: „Bezprawie polityczne, narodowy ucisk ludności Zachodniej Białorusi, trudna sytuacja społeczno-gospodarcza stały się obiektywnymi warunkami rozwoju ruchu narodowowyzwoleńczego. Najpierw walką rewolucyjną kierowała Białoruska Partia Socjalistów-Rewolucjonistów, następnie Białoruska Organizacja Rewolucyjna, a od 1923 r. opozycyjno-demokratyczny ruch kierowała Komunistyczna Partia Zachodniej Białorusi (KPZB)”.
Istotnie, KPZB miała spore wpływy w północno-wschodnich województwach RP. Nie było to jednak największe ugrupowanie polityczne, reprezentujące Białorusinów. Autor całkowicie „zapomniał” o Białoruskim Zjednoczeniu Chrześcijańsko-Demokratycznym, późniejszym Białoruskim Zjednoczeniu Ludowym. BZChD miało nawet swoich posłów na Sejm. Ale to kłóci się z tezą, że Białorusinów organizowali i reprezentowali wyłącznie komuniści. Zresztą, nad czym autor ubolewa, „Komitet Wykonawczy Kominternu, na podstawie fałszywego oskarżenia, podjął w sierpniu 1938 r. błędną decyzję o rozwiązaniu Komunistycznej Partii Polski i jej części składowych – Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi i Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy. W ten sposób (…), zorganizowany ruch narodowowyzwoleńczy w przededniu września 1939 roku został praktycznie sparaliżowany, co przyczyniło się do narodowo-kulturowej asymilacji ludności Zachodniej Białorusi z Polską”. I znów pobrzmiewa teza, że gdy zabrakło partii komunistycznej – Białorusini zostali pozbawieni reprezentacji politycznej.
W kolejnej części artykułu, autor w sposób typowy dla postsowieckiej historiografii broni paktu Ribbentrop-Mołotow. Jak twierdzi, „widząc całą dwulicowość polityki Zachodu, Związek Radziecki nie porzucił jednak wysiłków, by stworzyć prawdziwą barierę na drodze wielkiej wojny w Europie. Jednak rokowania angielsko-francusko-sowieckie, które odbyły się latem 1939 r., nie przyniosły pozytywnych rezultatów. Hitler za pośrednictwem swoich agentów w brytyjskich służbach specjalnych wiedział o postępach w tych negocjacjach. A kiedy negocjacje znalazły się w impasie, zaproponował ZSRR zawarcie paktu o nieagresji. Co miało zrobić sowieckie kierownictwo w tych warunkach? Odrzucić sugestie Hitlera? Ale to dałoby Niemcom powód do przyspieszenia przygotowań do ataku na Związek Radziecki. Niepowodzenie w stworzeniu zjednoczonej koalicji antyfaszystowskiej w Europie zmusiło kierownictwo sowieckie do wyrażenia zgody na podpisanie radziecko-niemieckiego paktu o nieagresji z 23 sierpnia 1939 roku. Manewr polityczny, który dał Związkowi Radzieckiemu prawie dwa dodatkowe lata na przygotowanie się do śmiertelnej bitwy z faszyzmem. (…) Do traktatu dołączono tajny protokół dodatkowy, który wyznaczał strefy wpływów” między ZSRR i Niemcami.
To całkowicie bałamutne i ahistoryczne uzasadnienie. Stalin zawarł sojusz z Niemcami, dzieląc Europę – obok Polski też Litwę, Łotwę, Estonię i część Rumunii. Sowiety dostały z Niemiec ogromne wsparcie gospodarcze, a także militarne – np. kadłub krążownika ciężkiego, który miał zostać dokończony pod nazwą „Tallin”. Sojusz sowiecko-niemiecki zaistniał zupełnie realnie. I Sowiety wcale nie przygotowywały się do obrony przed Niemcami – raczej do ataku na III Rzeszę, ale Hitler ich wyprzedził.
Autor uzasadnia też sowiecką agresję 17 września. Pisze nieprawdę, że „w krótkim czasie Niemcy zajęli prawie całe terytorium [Polski]. Opór polskiej armii okazał się dość słaby i rychło został przełamany”. Tymczasem w dniu sowieckiej agresji w polskich rękach była połowa kraju, w tym Wilno, Grodno, Łuck, Równe, Lwów, Stanisławów i Tarnopol – nie mówiąc o wciąż walczącej Warszawie, o walczącym Modlinie i Helu.
\
Białoruska SRR – mapa z 1940 r., na żółto ukazane zajęte tereny polskie
Ale okazuje się, że „kierownictwo sowieckie nie spieszyło się z realizacją porozumień radziecko-niemieckich. I dopiero gdy niemieckie czołgi pojawiły się w rejonie Brześcia i Lwowa, gdy zaistniała groźba zdobycia przez Niemców zachodniej Białorusi i zachodniej Ukrainy, sowieckie kierownictwo 17 września 1939 r. nakazało oddziałom Armii Czerwonej przekroczenie granicy radziecko-polskiej i zajęcie pod ich ochroną ludność Zachodniej Białorusi i Zachodniej Ukrainy. Lud pracujący Zachodniej Białorusi z radością i nadzieją powitał Armię Czerwoną. Jednak wśród ludności polskiej wyczuwało się poczucie wrogości wobec Sowietów. Do 25 września 1939 Armia Czerwona całkowicie wyzwoliła Zachodnią Białoruś”.
Historyk, prof. Władimir Kozliakow, nie zauważa, że 17 września rząd RP pozostawał w kraju, a Wojsko Polskie walczyło z Niemcami. Widać napaść na sąsiedni kraj jest dla niego czymś zupełnie normalnym i wytłumaczalnym. I w żadnym przypadku nie jest to agresja…
Jak wskazuje, „w dniach 28-30 października 1939 r. w Białymstoku odbyło się Zgromadzenie Ludowe Zachodniej Białorusi. Przyjęła Deklarację o ustanowieniu Władzy Radzieckiej w całej Zachodniej Białorusi. Delegaci jednogłośnie opowiedzieli się za wejściem Zachodniej Białorusi do BSRR. (…) Dzień 17 września można słusznie uznać za Dzień Jedności Narodu Białoruskiego”. Tyle, że ten naród został zjednoczony w ramach ZSRR, a nie jakiegoś niepodległego, samodzielnego państwa białoruskiego. No ale skoro ZSRR był w światowej historii najlepszym, co się kiedykolwiek wydarzyło, to przecież trudno uważać inaczej…
Zresztą, Białoruska SRR i jej ziemie zachodnie (przypomnijmy, że stolicą Zachodniej Białorusi był „czysto białoruski” Białystok) odniosła wielki sukces. „Po zjednoczeniu nastąpiły radykalne przemiany społeczno-gospodarcze w zachodnich regionach BSRR. Dokonano nacjonalizacji nie tylko dużych, średnich, ale także małych fabryk i zakładów, banków. Rozpoczęto odbudowę techniczną starych i budowę nowych przedsiębiorstw. Wielkość produkcji przemysłowej brutto zachodnich regionów republiki pod koniec 1940 roku podwoiła się w porównaniu z rokiem 1938. Na początku 1941 roku bezrobocie zostało praktycznie wyeliminowane. Po nacjonalizacji gospodarstw ziemiańskich ponad milion hektarów ziemi przekazano chłopom bezrolnym i ubogim”. Trudno się więc dziwić, że „zjednoczenie Zachodniej Białorusi z BSRR było aktem sprawiedliwości historycznej, wzmocniło integralność terytorialną Białorusi i przyczyniło się do dalszej konsolidacji narodu białoruskiego”. Autor nie zauważa represji, jakie dotknęły żyjących na tych terenach Polaków, ale i Białorusinów – w tym działaczy wspomnianego wyżej Białoruskiego Zjednoczenia Ludowego. Tysiące ludzi trafiło do aresztów, a potem do więzień i łagrów. Tysiące deportowano. Ale dla prof. Kozliakowa to najwyraźniej nieistotne. Bo przecież ZSRR był największym osiągnięciem ludzkości…
Niestety, jego zdaniem po 1989 r. Polska znów stała się niebezpieczna dla Białorusinów. „Po rozpadzie ZSRR środowiska polskie podjęły niejedną próbę destabilizacji zachodnich regionów BSRR. Na początku lat 90-tych XX wieku chciano zainicjować <referendum> w zachodniej Białorusi w sprawie przyłączenia [do Polski] „Kresów Wschodnich>. W niektórych zachodniobiałoruskich miastach podejmowano nawet próby zorganizowania <wieców> wspierających tę akcję. (…) Nie można nie zauważyć pojawienia się pewnych organizacji propolskich, które wyraźnie demonstrują opozycyjną orientację wobec oficjalnych władz białoruskich. Zdecydowana większość ludności zachodniobiałoruskich regionów jest jednak zdecydowanie przeciwna takim tendencjom. Naród białoruski zapłacił bardzo wysoką cenę za osiągnięcie jedności terytorialnej”.
Otóż – jest to kłamstwo. Nikt nigdy nie inicjował żadnego referendum w sprawie przyłączenia zachodniej Białorusi do Polski. To wymysł prof. Kozliakowa. Nigdy nie organizowano żadnych wieców w tej sprawie. A „propolskie organizacje” jeśli wykazują niechęć do „oficjalnych władz białoruskich”, to wyłącznie z powodu ich radykalnie antypolskiej postawy i niszczenia polskiej kultury oraz szkolnictwa.
Prof. Władimir Kozliakow wspiął się na wyżyny działalności naukowej, łącząc przemilczenia i kłamstwa w sprawie historii z nieprawdą w kwestii współczesności. Trzeba tylko współczuć studentom – czego on ich uczy?…
Piotr Kościński
Zdjęcia: Wikipedia, domena publiczna
Oryginalny artykuł:
https://www.belstu.by/universitet/about/history/vossoedinenie-zapadnoj-belarusi-s-bssr.html