Rankiem 24 lutego 1928 r. żołnierze Korpusu Ochrony Pogranicza ze zdziwieniem ujrzeli sowieckiego oficera na koniu, który przekroczył granicę i ruszył w ich kierunku. – Nie strzelajcie! Zabierzcie mnie do swojego dowódcy – zawołał. Po chwili „gość ze wschodu” usiadł przed komendantem polskiej strażnicy i złożył zeznania. Kim był ten tajemniczy uciekinier i co przyniósł na stronę polską?
Żołnierze KOP na granicy
Bogaty połów KOPistów
Przypadki przejścia żołnierzy sowieckich pograniczników na stronę polską w okresie międzywojennym były dość częste. Najczęściej chodziło o szeregowych czerwonoarmistów. Jednak w zimowy poranek w 1928 r. granicę między znakami granicznymi nr 1275 i 1276 przeszedł… porucznik, zastępca dowódcy 14. placówki, 4. komendantury komendanta, 18. żytkowickiego oddziału granicznego w NKWD Białoruskiej SSR Aleksander Timofiejewicz Demidow. W chwili ucieczki oficer miał zaledwie 23 lata.
W sztabie 5. Brygady KOP w Łachwie (dziś obwód łuniecki obwodu brzeskiego) sowieckiego pogranicznika przesłuchano. Okazało się, że porucznik nie przyszedł na stronę polską z pustymi rękami. Natychmiast wysłano telegramy do Lwowa i Warszawy. W jednym z nich odnotowano: „Rano 24 lutego br. sowiecki oficer przekroczył granicę na odcinku 18 batalionu KOP. Po przesłuchaniu na granicy zostanie oddany do dyspozycji V Ekspozytury II Oddziału Sztabu Generalnego”. W innej depeszy czytamy: „Oficer sowiecki przywiózł następujące materiały: 1. tymczasowy rozkład służby sowieckiej straży granicznej dla oddziałów OGPU na rok 1927. Numer 3481; 2. Harmonogram służby wewnętrznej wojsk OGPU na rok 1924; 3. Opis lekkiego karabinu maszynowego „Maxim-Tokariew” nr 2916; 4. książka „Studium doświadczeń ochrony granicy państwowej na terenie 14. placówki 4 komendantury w 1927 r.”; 4. różne tajne dokumenty 14. placówki, 4. komendantury, 18. oddziału granicznego za 1928 r. Łącznie 106 stron. Dokumenty te, a także rzeczy osobiste, wraz z Demidowem, a także jego oświadczenie o dobrowolnym przekroczeniu granicy z Polską i chęci pozostania na stałe w Polsce, przesyłam do dowództwa 17 batalionu KOP w Dawidgródku w celu przekazania deklaracji przedstawicielom sowieckim we wspólnej komisji do rozwiązywania problemów granicznych ”.
Sowieccy pogranicznicy
Dywersanci z Mińska
Przez cały ten czas młody oficer sowiecki był dokładnie przesłuchiwany, najwyraźniej obawiano się, że strona sowiecka zażąda jego powrotu. Podczas przesłuchań Demidow zachowywał się pewnie i odpowiadał na wszystkie pytania polskiego śledczego. Tak więc podczas jednej z „rozmów” porucznik powiedział, że wielokrotnie jeździł do Mińska na „staże” i według jego informacji w stolicy Białoruskiej SRR był specjalny wydział OGPU, który badał możliwość działań dywersyjnych na terenie Polski. We współpracę z tym wydziałem zaangażowani byli dezerterzy z Wojska Polskiego, którzy uciekli na teren BSRR. Trzon oddziałów dywersyjnych stanowili żołnierze Armii Czerwonej i oficerowie wywiadu sowieckiego, którzy mówili po polsku i dobrze znali teren. Podczas drugiego przesłuchania uciekinier poinformował o szczegółach funkcjonowania 18. oddziału granicznego. Mówiąc na przykład o dowódcy oddziału Iwanie Stabinie, porucznik podał szczegółowy opis wyglądu swojego byłego przełożonego, a także szczegóły jego pracy. „Stabin jest wymagający, ale sprawiedliwy. Przeprowadzając inspekcje, przyjeżdża do każdej placówki raz na cztery miesiące. Szef oddziału odwiedza biura komendanta raz na 2-3 miesiące. Jego żona jest Łotyszką, ma 25 lat. Oficerem dowodzącym tajną jednostką operacyjną jest Kress, na jego kołnierzu są dwa kwadraty (porucznik). Wcześniej pracował w punkcie kontrolnym. W nowych koszarach w Timkowiczach znajduje się siedziba 17. Oddziału. Budynki drewniane, pokryte deskami. Miasteczko wojskowe składa się z kilku budynków. Znajduje się tam dom dla oficerów i ich rodzin, drugi budynek to koszary czerwonoarmistów, trzeci to siedziba oddziału granicznego, czwarty to więzienie, piąty to stajnia. W folwarku Wyżna znajduje się siedziba 3 komendantury 17 oddziału granicznego. W budynku znajduje się generator. Numery telefonów zmieniają się co dwa tygodnie. Czternasta placówka osiemnastego oddziału granicznego znajduje się we wsi Głuszkiewicze w dawnym domu księdza. Na placówce znajduje się stajnia, magazyn, łaźnia i stołówka. W pobliżu placówki znajdują się okopy skierowane w stronę granicy. Radzieccy strażnicy graniczni są uzbrojeni w Mosiny, zwykle krasnoarmiejec ma 30 nabojów. W niektórych placówkach dowództwo wydaje szeregowcom po 60 pocisków. Każdy żołnierz ma dwie ładownice lub jedną ładownicę i torbę na naboje. Żołnierze Armii Czerwonej idący na patrole graniczne, otrzymują po jednym granacie obronnym wz. 1914. Dowódcy są uzbrojeni w rewolwery Nagant. Patrole piesze i konne są powszechnie używane do patrolowania granicy. Każda placówka ma własny plan ochrony granicy. Od końca 1926 r. dowódcy placówek muszą prowadzić księgę <Studium doświadczeń ochrony granicy>, w której funkcjonariusze spisują wszystkie szczegóły ochrony granicy w swoim sektorze. Szkolenie żołnierzy odbywa się w <batalionach szkoleniowych>. Na posterunkach znajdują się głównie karabiny maszynowe Maxim, ale są też francuskie Chacuchaty i amerykańskie Thompsony” – zaznaczono w raporcie z przesłuchania porucznika Demidowa.
Przedwojenny Mińsk
Co dalej?
Młody sowiecki oficer uciekinier stał się prawdziwą kopalnią informacji dla polskiego wywiadu. Zaniepokoiło to sowieckie dowództwo graniczne. Tak zauważono w liście wysłanym w marcu 1928 r. z Łachwy do Warszawy: „Ucieczka Demidowa wywołała prawdziwe zamieszanie w 18. oddziale granicznym. Jego dowódca naciska na stronę polską, aby Demidow osobiście uczestniczył w pracach mieszanej komisji granicznej i w wybranym przez nich punkcie (na rzece Słucz) między przejściem granicznym Mikaszewicze-Żitkowicze. Ten punkt został już omówiony na posiedzeniu Komisji Mieszanej 2 marca. W celu uniknięcia ekscesów uważam, że osobisty udział Demidowa w pracach komisji nie jest wskazany. Czy można by upewnić się, że Demidow był reprezentowany w komisji, ale na terenie zupełnie innej brygady granicznej?” W liście z 12 marca 1928 r. podkreślono: „Posiedzenie komisji, na której będzie reprezentowany Demidow, powinno odbywać się na terenie Polski, a nie na granicy”. Proponuję Rokitno jako miejsce. Nie ma potrzeby iść na ustępstwa wobec bolszewików i innych kombinacji. Wszystkie wydatki finansowe pokrywa ekspozytura we Lwowie.”
Z dokumentów, które obecnie znajdują się w Centralnym Archiwum Wojskowym RP, można wywnioskować, że strona polska wysoko oceniła uciekiniera. „Poziom intelektualny tej osoby jest dość wysoki. Musimy wykorzystać ten moment” – zaznaczono w jednym z dokumentów. 27 marca 1928 r. do Szefa V Ekspozytury Sztabu Generalnego WP wysłano pilną depeszę: „Żądamy, aby wszystkie dokumenty przywiezione przez oficera sowieckiej straży granicznej Aleksandra Demidowa zostały przesłane jak najszybciej do II Oddziału Sztabu Generalnego (wywiadu). Jednocześnie rekomendujemy wysłanie tej osoby do Warszawy w celu wykorzystania przez instytucje centralne”.
Zagadkowa emigracja
Władzom sowieckim nie udało się ściągnąć Aleksandra Timofiejewicza Demidowa na terytorium BSRR. Już w kwietniu 1928 r. były pogranicznik otrzymał paszport polski nr 423145, z którym udał się do Konsulatu Argentyny w Warszawie. W rubryce „działalność zawodowa” wniosku o wydanie wizy argentyńskiej były sowiecki pogranicznik odnotował „chłop”. Cel wyjazdu za granicę brzmiał banalnie: „emigracja zarobkowa”. 18 kwietnia 1928 r. z Warszawy do Lwowa nadszedł telegram o treści: „Informuję, że 14 kwietnia Pan Aleksander Demidow wyjechał z Gdyni do Argentyny na pokładzie statku <Almanzora>”.
Zdjęcie SS „Almanazora” można znaleźć, Demidowa szukamy…
Nie są nam znane dalsze losy sowieckiego pogranicznika, który uciekł z „imperium stalinowskiego”. Być może zamienił się w zwykłego polskiego emigranta, a jego potomkowie do dziś nie wiedzą, jak ich przodek trafił do Ameryki Łacińskiej. Ucieczka porucznika Demidowa była natomiast dużym problemem dla władz sowieckich. Musiały dokonać istotnych zmian w funkcjonowaniu pograniczników na tym odcinku granicy radziecko-polskiej, którego pilnował 18. oddział graniczny. Nawiasem mówiąc, w tym samym czasie naczelnik oddziału Iwan Stabin został usunięty ze stanowiska i zastąpiony przez innego oficera.
Ihor Melnikau
dr nauk historycznych
Zdjęcia: Wikipedia, domena publiczna