Rehabilitacja po latach

Na stronie Kresy 1939 piszemy głównie o wydarzeniach z 17 września 1939 r. i ich następstwach. Ale tak naprawdę, wielka, skierowana przeciwko Polakom akcja w ZSRR – tzw. operacja polska NKWD – zaczęła się kilka lat wcześniej, a jej następstwa trwały wiele lat po wojnie.

 Rozkaz Ludowego Komisarza Spraw Wewnętrznych ZSRR nr 00485 z dnia 11.8.1937 dotyczący operacji polskiej

W kwietniu 1961 r. do prokuratury Białoruskiego Okręgu Wojskowego wpłynęło pismo, które zostało przesłane z Taszkientu, z Prokuratury Uzbeckiej SRR. W korespondencji znalazła się wypowiedź sowieckiej obywatelki Wandy Krotowej (z domu – Jaźwińskiej) z prośbą o rehabilitację w sprawie z 1938 roku, w której została oskarżona o szpiegostwo na rzecz Polski, za co odsiedziała w obozach 5 lat. Należy zauważyć, że czas na takie listy był korzystny. W Związku Radzieckim trwała cicha fala rehabilitacji ofiar represji stalinowskich.

KGB vs. NKWD

Sześć dni później, po otrzymaniu oświadczenia od obywatelki Jaźwińskiej-Krotowej na biurko szefa Zarządu KGB przy Radzie Ministrów BSRR w obwodzie mińskim ppłk Eduarda Nordmana trafiło postanowienie prokuratury wojskowej o wszczęciu postępowania wobec nowo odkrytych okoliczności, w którym m.in. zauważono: „Oskarżenie Jaźwińskiej opiera się na niekonkretnych i niejednoznacznych zeznaniach skazanej i zeznaniach oskarżonej w innej sprawie.Wstępne dochodzenie w sprawie zostało przeprowadzone z naruszeniem prawa. Jaźwińska w swojej skardze twierdzi, że nie popełniła żadnych zbrodni przeciwko Państwu Radzieckiemu, dlatego prosi o ponowne rozpatrzenie sprawy i jej rehabilitację. W tych okolicznościach ważność skazania Jaźwińskiej jest wątpliwa, a jej skarga, w której prosi o ponowne rozpatrzenie sprawy, zasługuje na uwagę.

W tej sprawie należy przeprowadzić dodatkowe dochodzenie, w trakcie którego należy wykonać następujące czynności: 1. Sprawdzić w państwowych urzędach archiwalnych jakie posiadają informacje o przynależności Krotowej-Jaźwińskiej do zagranicznej agentury i osób z nią związanych; 2. Dowiedzieć się, czy Wincenty Jaźwiński (ojciec) został pociągnięty do odpowiedzialności karnej. W pozytywnym przypadku zbadać jego sprawę archiwalno-śledczą i sporządzić na jej podstawie dodatek do sprawy Jaźwińskiej. Jednocześnie zweryfikować zasadność oskarżenia W. Jaźwińskiego; 3. Odnaleźć sprawy archiwalno-śledcze Jaźwińskiej Pawliny (matka skazanej), Jaźwińskiego Alfreda i Jaźwińskiego Antoniego (braci skazanej) i jednocześnie ze sprawą Jaźwińskiej zweryfikować zasadność ich skazania. Wykonać również inne czynności dochodzeniowe, jeżeli zajdzie się taka potrzeba w procesie dodatkowego dochodzenia w sprawie. Na podstawie powyższego, kierując się artykułami 393 i 395 KPK BSRR orzekł: 1. Wszczęcie postępowania w sprawie Jaźwińskiej W. na podstawie nowo wyjaśnionych okoliczności; 2. Śledztwo w sprawie powierzyć KGB przy SM BSRR w obwodzie mińskim. Po zakończeniu śledztwa sprawę wraz z wnioskiem skierować do Prokuratury Okręgowej”

W ten sposób „stanowczo i pewnie” prokuratura wojskowa zażądała od funkcjonariuszy KGB przeprowadzenia dodatkowego śledztwa. Odpowiedzialnego za jego przeprowadzenie ppłk Nordman wyznaczył starszego śledczego oddziału śledczego KGB przy SM BSRR w obwodzie mińskim kpt. Stepurę. To właśnie ten oficer musiał przeanalizować wszystkie cechy tej niejednoznacznej sprawy.

Powrót do strasznego roku 1938

Kim była oskarżona o pracę dla polskiego wywiadu Wanda Jaźwińska? Dziewczyna urodziła się w 1912 r. we wsi Jaźwiny powiatu mogilniańskiego, narodowości polskiej. Do 1927 roku mieszkała we wsi. W 1918 r. jej ojciec postanowił porzucić rodzinę i wyjechał. W 1927 r. Wanda poszła do szkoły w m. Tatarczyna w powiecie kojdanowskim, którą ukończyła w 1930 r. W tym czasie w Białoruskiej SRR nadal odczuwano echa bolszewickiej polityki narodowościowej: istniał Polski Rejon Narodowy „Radziecka Dzierżyńszczyzna” (nawę Kojdanów zmieniono na Dzierżyńsko – red.). W tym samym roku administracja szkoły skierowała dziewczynę na studia do Polskiego Technikum Pedagogicznego, które trzy lata później ukończyła i uzyskała dyplom nauczyciela szkoły podstawowej. Wanda miała ładny głos i została zaproszona do polskiego zespołu w stolicy BSRR. Jego dyrektor artystyczny wysłał Jaźwińską na studia w technikum muzycznym, które ukończyła w 1937 r. i bez egzaminów zapisała się na studia w Konserwatorium Państwowym w klasie śpiewu, a nawet z osobistym stypendium, a także z pełnymi usługami komunalnymi. Jednak 10 stycznia 1938 r. dziewczyna została aresztowana przez NKWD BSRR i przez 8 miesięcy przebywała w więzieniu na „Wołodarce”.

Przed kapitanem KGB Stępurę leżała gruba teczka ze sprawą Wandy Jaźwińskiej. Decyzja o aresztowaniu została podpisana przez szefa Oddziału 5 Bezpieczeństwa Państwowego porucznika Katzena, protokół przeszukania w pokoju Jaźwińskiej przy ulicy Komunistycznej 16/11 (podczas niego odebrano jej dowód osobisty, kilka dokumentów, certyfikat ukończenia szkoły technicznej), uchwała o wyborze środka zapobiegawczego i oskarżenia, protokoły przesłuchań. Te ostatnie są najważniejszymi dokumentami. Jest wszystko: życie człowieka, jego zwycięstwa i błędy. Te ostatnie w „imperium stalinowskim” było najbardziej surowo karane.

„Wołodarka” w dawnym Piszczałowskim Zamku

11 stycznia 1938 r. gabinet śledczy w mińskim więzieniu NKWD przy ul. Wołodarskiego. Pierwsze przesłuchanie W. Jaźwińskiej”

Pytanie:  „Jakich krewnych masz za granicą?”

Odpowiedź: „Za granicą mam następujących krewnych:

  1. ciocia Jaźwińska Anna (siostra ojca) mieszka w Ameryce, gdzie pojechała jeszcze jako dziewczyna, a w 1912 r. wyszła za mąż w Ameryce. Nazwisko jej męża, a także w jakim mieście mieszkają, nie znam. W latach 1931-1932 korespondowała z matką (moją babcią), wysyłała jej dolary. Po 1932 r. nic o niej nie słyszałam.
  2. stryj, brat ojca, Jaźwiński Kazimierz. Mieszka w Polsce od około 1921 r. Wcześniej mieszkał w gospodarstwie Rymaszewskich, w rejonie wsi Rusakowicze. A kiedy w 1921 r. granica została ustalona, gospodarstwo to odeszło na stronę sowiecką. Jaźwiński Kazimierz wyjechał do Polski. Mieszkał w Polsce gdzieś niedaleko, ale nie znam dokładnie nazwy wsi.
  3. siostra Maria i jej mąż Jaźwiński Bronisław uciekli do Polski w 1932 r., a gdzie tam mieszkają i co robią, nie wiem. Nie mam z nimi żadnego kontaktu.
  4. stryj Jaźwiński Edward. Od 1912 r. w Ameryce, skąd przeniósł się do Polski. Pochodził z folwarku Rymaszewskich i ostatecznie wyjechał do Polski. Około 1921-1928 został zatrzymany po stronie sowieckiej. Wiem to od słów mojej ciotki Mateckiej Marii, która widziała, jak radziecka straż graniczna zabiera Edwarda do strażnicy. Później Matecka odwiedzała go tam. Później mówiła, że Jaźwiński Edward prawdopodobnie został rozstrzelany. Nic więcej o nim nie słyszałam. Nie mam innych krewnych za granicą”.
Życie mińskiej bohemy lat ’30

Kolejne przesłuchanie studentki Konserwatorium w Mińsku odbyło się pod koniec marca 1938 r. Początkowo śledczy NKWD byl zainteresowany tym, gdzie i jak studiowała Wanda Jaźwińska. Potem przeszedł do poważniejszej sprawy.

Z protokołu przesłuchania Wandy Jaźwińskiej z 21 marca 1938 r.:

Pytanie: „Którego ze znajomych masz wśród żołnierzy Oddziału Straży Granicznej z Dzierżyńska?”.

Odpowiedź: „W tej chwili nie mam znajomych w Dzierżyńskim Oddziałe Straży Granicznej. Wcześniej miałem tam przyjaciół: szef placówki Utkin Alexander (nie pamiętam imienia jego ojca). W 1928 lub 1929 r. w ostatnim czasie był w służbie z Zasławskim Oddziale Straży granicznej, nosił w 1936 r. stopnie na patkach – dwa prostokąty; szef strażnicy. Nie pamiętam jego imienia. Znałam go od 1930 lub 1931; asystent szefa strażnicy ds. politycznych Komołow. Poznała go w 1928 lub 1929; pomocnik szefa strażnicy ds. politycznych Apsylianów, który był na strażnicy około 1927-1928. Znałam też kilka osób z pracowników Komendy Mogilniańskiej, ale ich nazwiska już nie pamiętam, z wyjątkiem jednego, chyba Belikowa.

Pytanie: „Z którym z wymienionych przez ciebie znajomych z ochrony pogranicza utrzymywałeś kontakt do niedawna?”.

Odpowiedź: „Przez jakiś czas pisałem do Kamolowa, ale potem wydaje się, że umarł. Najdłuższy związek miałem z Utkinem. Zarówno pisemne, jak i osobiste spotkania. Do 1936 r. przyjeżdżał do Mińska, odwiedzał mnie w akademiku technikum muzycznego. Po 1936 r. zaprzestałem komunikacji z Utkinem. Ten kontakt został przerwane w jakiś sposób mechaniczny. Wchodził do akademika, ale mnie tam nie było. Żona Utkina przyszła do mnie. Powiedziała, że zdaje sobie sprawę z tego, że ja i jej mąż chodziliśmy do teatru, ale mieszka z mężem, jej małżeństwo układa się bardzo dobrze i uważa, że jej mąż spotyka się ze mną jak ze znajomą. W rzeczywistości przez jakiś czas Utkin opiekował się mną i to wyjaśnia mój związek z nim. Znałam też jego żonę. Była w Mińsku, przyszła do mnie odpocząć, zostawić rzeczy itp.”.

Pochód pierwszomajowy w przedwojennym Mińsku

Pytanie: „Wymień swoich najbliższych znajomych, z którymi miałeś kontakt w Mińsku?”.

Odpowiedź: „W Mińsku miałam kontakt z następującymi bliskimi mi osobami:

  1. Nikołajew, nie pamiętam imienia, lekarz Zasławskiego Oddziału Straży Granicznej. Poznałam go w Mińsku w domu Żyźniewskiego, podczas spotkania w nowym 1936 roku. Następnie kilkakrotnie spotykałam się z nim w domu Żyźniewskiego, kilkakrotnie spotykałam się z nim w mieście. Wchodził do mojego Akademika. Ostatni raz widziałem go w listopadzie 1937 r. w Mińsku.
  2. Kołomacki, nie pamiętam imienia i drugiego imienia. Wielokrotnie się z nim spotykałam. Raz Kalamacki był na imprezie w Konserwatorium. Wchodził kilka razy do Akademika. Ostatnio widziałem go w Mińsku jesienią 1937 r. Znam także żonę Kołomackiego. Mieszka przy ulicy Komunistycznej, w domu nr 20, m. 6, pracowała jako lekarz w poradni dla dzieci. Sam Kołomacki służył jako lekarz w Mińsku, a następnie został przeniesiony do oddziału Zasławskiego.
  3. Żyźniewski Iwan. Znałam go od 1930 r., kiedy to studiował w Polskim Technikum Pedagogicznym. W latach 1930-1931 razem przebywali w rejonie Lelczyckim na praktyce. Po powrocie z rejonu Lelczyckiego wstąpił do 5 Pułku Konwojowego, gdzie pracował jako nauczyciel, do około 1935 r. mieszkał przy ulicy Październikowej, w kamienicy 10, m. 8. Nie raz miał towarzystwo, przy czym Żyźniewski zawsze mnie zapraszał, bo śpiewałam. Ostatni rok był już rzadko spotykany, ponieważ ożenił się.Trzeba zauważyć, że skład tych, którzy zbierali się u Żyźniewskiego często się zmieniał, bo ma duży krąg znajomości. Najczęstszymi gośćmi byli Kołomacki, Żyźniewski, Nikołajew i inny wojskowy z NKWD w Mińsku, który nosił mundur graniczny. Nie pamiętam jego nazwiska.
  4. Szabad – także lekarz wojskowy, służył w szpitalu wojskowym w Mińsku. Poznałam go u Żyźniewskiego, gdzie Szabad był 3 lub 4 razy. Ze służby wojskowej nie wiadomo z jakich powodów Szabad został zwolniony, a ostatnio pracował w klinice przy ul. Wołodarskiego. Jego brat pracuje w jakiejś siedzibie, niedaleko przychodni, nosi stopień jeden prostokąt. Mało go znam. Czasami uczęszczał do konserwatorium, ponieważ wcześniej sam tam studiował. U Żyźniewskiego nie bywał.
  5. Howicz Jefim – pracował jako planista w jakimś truście. Poznałem go w 1935 r., kiedy studiował jeszcze w Instytucie planowo-ekonomicznym. Mieszka przy ulicy Ogrodowej, 8, pok. 1. Spotykałam się z nim dość często. Jego żona, Lubianicka Henia (Eugenia) uczyła się ze mną w technikum muzycznym;
  6. Zaborow Abram – artysta, mieszka w Gruszewskim osiedlu, budynek nr 8, m. 6. Jego żona Rappoport Estera przybyła z Polski w 1932 r. i studiowała w Polskim Technikum Pedagogicznym, gdzie ją poznałam, a dzięki niej poznałam Zaborowa, za którego wyszła za mąż. Rodzice Rappoport Estery pozostali w Polsce. Sama mi mówiła, że z Polski przyjechała półlegalnie, razem z jakimś Kwiatkowskim i pod nazwiskiem Kwiatkowska. Natychmiast przyjechała do Moskwy, a stamtąd została skierowana na pobyt do Mińska. U nich byłam dość często. Rapoport Ester również często odwiedzała mnie w akademiku;
  7. Bembel Andrzej – rzeźbiarz-malarz. W 1936 r. mieszkałam przy ulicy Komunistycznej, w domu nr 33, gdzie znajdował się „Dom Artysty”. Tam go poznałam. Mieszka w tym samym domu co Zaborow, w Gruszewskim osiedlu. Jako człowiek jest moralnie skończony, dużo pije, lubi opiekować się kobietami, chociaż sam jest żonaty.
  8. Suszyński. Poznałam go w szkole w Tatarszczyźnie w 1928 r., kiedy przyjechał tam na praktykę, jako student Polpedtechnikum. W latach 1931-1932 odbywał czynną służbę wojskową w 6 Pułku Strzelców, a ostatnio wykładał wojskowość w Polpedtechnikum (Polskie Technikum Pedagogiczne – red.) i był zatrudniony w wieczorowym Wyższym Instytucie Partyjnym. Gdzie mieszka, nie wiem. Spotykała się z nim w technikum, a także w naszym Akademiku, do którego przyjeżdżał;
  9. Sadowski Anatolij i jego żona Sadowska Lubow. Razem z nią studiowałam w technikum muzycznym;
  10. Medlew Siergiej. Poznałam go w 1932 r. w rejonie Lelczyckim, gdzie pracował jako pracownik Wydziału Okręgowego NKWD. Około 1934 r. poznałam go w Mińsku, gdzie był na kursach NKWD. Następnie pracował w Starych Drogach, a następnie wyjechał do Moskwy na dwuroczne kursy. W 1936 r. po ukończeniu kursów przyjechał do Mińska, poszedł do mojego Akademiku i więcej go nie widziałem. Gdzie dostał przydział, nie wiem;
  11. Sielicki. Nie znam imienia. Pracował w 1931 r. jako nauczyciel w Polpedtechnikum, a jego siostra Janina studiowała w tymże technikum;
  12. Czyczkowski Wadim. Pracował jako szef wydziału politycznego milicji. Poznałam go w 1935 lub 1936 r. u Żyżniewskiego. Razem z Żyźniewskim i jego pierwszą żoną dwukrotnie przebywałam w mieszkaniu Czyczkowskiego. Spotykała się też z nim u Żyźniwskiego;
  13. Borysewicz Iwan. Niemiec. Jego żona Kazimiera Łażyńska studiowała razem ze mną w mińskim Polpedtechnikum. Wraz z rodzicami: matką, siostrą i braćmi w 1932 r. przyjechała z Polski legalnie. Wszyscy byli uważani za uciekinierów politycznych, gdyż ojciec Łażyńskiej został w Polsce skazany za działalność komunistyczną na 5 lat. W 1934 r. Łażińska Kazimiera poślubiła Borysewicza, którego poznałam przez Kazimierę. Ojciec, matka i brat Łażyńskiej jesienią 1937 roku zostali aresztowani. Łażyńska Kazimiera również miała zostać aresztowana, ale ponieważ była w ciąży, pozostawiono ją na wolności. Jej mąż Borysewicz został również aresztowany wiosną 1937 r. (Jan Borysewicz został aresztowany 23 maja 1937 r. został oskarżony o szpiegostwo na rzecz wywiadu polskiego i 26 października 1937 r. rozstrzelany).

Tak bogate w znajomości z wielu przedstawicieli mińskiej bohemy, a także funkcjonariuszy Straży Granicznej i pracowników NKWD życie miała młoda studentka konserwatorium. O czym mógłby pomyśleć kapitan KGB Stepura, czytając ten protokół? Przed nim była albo dziewczyna o słabym rozeznaniu sytuacji społecznej, albo naprawdę agent wywiadu zagranicznego. Jednak kontynuując analizę protokołu przesłuchania Wandy Jaźwińskiej, śledczy KGB zdał sobie sprawę, że jego kolega z NKWD w 1938 r. nie koncentrował się na randkach młodej przedstawicielki mińskiej bohemy, ale był szczególnie zainteresowany „zbrodniami” jej krewnych.

Uderzyć w rodziców

Z protokołu przesłuchania W. Jaźwińskiej z 21 marca 1938 r.

Pytanie: „Co wiesz o przestępczej działalności twoich braci i matki?”.

Odpowiedź: „O jakiejś przestępczej działalności mojego brata Antona nic nie wiem. Jeśli chodzi o moją matkę i brata Alfreda, w stosunku do nich mogę powiedzieć następująco. Po tym, jak w 1932 r. moja siostra Maria i jej mąż Jaźwiński Bronisław uciekli do Polski, matka pod koniec 1934 r. otrzymała od polskiego konsula z Mińska pocztówkę, w której ten prosił o informację, czy zgadza się ona przekazać do konsulatu w celu dostarczenia rodzicom dzieci Jaźwińskiego Bronisława. Po otrzymaniu tej pocztówki moja matka przyjechała do Mińska i poszła do polskiego konsulatu na negocjacje w tej sprawie. Wcześniej wpadła do mnie. Od początku nie radziłam jej iść do konsulatu, ostrzegając, że mogą być z tego powodu kłopoty i że w tej sprawie należałoby porozmawiać w Oddziałe Steaży Granicznej. Na to moja matka odpowiedziała mi, że już chodziła do komendantury i tam powiedziano jej, niech robi, jak chce. Potem zabrałam matkę do konsulatu, do którego się udała.

Po wizycie w konsulacie powiedziała mi, że umówiła się na przekazanie dzieci, aby wysłać je do Polski do rodziców. Ponadto powiedziała, że pracownik konsulatu był zainteresowany kwestiami sytuacji polityczno-ekonomicznej regionu (bezpieczeństwo kołchozów, liczba produktów otrzymanych w ciągu dnia pracy, stosunek ludzi do kołchozów) i powiedziała mu, co wiedziała. Na początku 1935 r. w wyznaczonym dniu mój brat Alfred przywiózł do Mińska dzieci Jaźwińskiego Bronisława i przekazał do polskiego konsulatu. O czym rozmawiano z nim w konsulacie w momencie przyjmowania dzieci, nie wiem. Jakiś czas później matka otrzymała list od mojej siostry Marii z Polski, w którym informowała, że dzieci z powodzeniem dotarły i zostały jej przekazane. Jednocześnie poprosiła o przesłanie jej zaświadczeń metrycznych na nią i męża, ale matka nie napisała nic więcej ani nie wysłała. W tym samym roku moja matka i brat Alfred zostali aresztowani i deportowani na 3 lata”.

W tym momencie kapitan KGB Stepura zrozumiał, dlaczego dziewczyna została aresztowana przez NKWD. Rodzina Jaźwińskich miała kontakt z polskim konsulatem w Mińsku, z instytucją dyplomatyczną w istocie wrogiego dla ZSRR kraju burżuazyjnego. To na początku lat 60. XX st. było wielką zbrodnią, a w drugiej połowie lat 30. było postrzegane przez radzieckie służby specjalne jako zdrada Ojczyzny. Oficer KGB zaczął przeglądać archiwalne wyciągi ze spraw matki i brata pani Wandy. „Jaźwińska Pawlina, urodzona w 1880 r. w Jaźwinie, narodowość: Polka, analfabeta, kołchoźnica kołchozu „Czerwony pogranicznik”. Aresztowana 9 lipca 1935 r. Oskarżona z artykułu 68 kk BSRR – pomoc agentom polskiego wywiadu. Skazana na 3 lata zesłania do Kraju Krasnojarskiego. 26 września 1937 r. została ponownie aresztowana w kopalni „Udarny” w rejonie Północno-Jenisejskim Kraju Krasnojarskiego i w styczniu 1938 r. skazana na podstawie tego samego artykułu 68 na „najwyższy środek ochrony socjalnej”. Rozstrzelana 5 lutego 1938 r.”. Oznacza to, że matka Wandy Jaźwińskiej została rostrzelana w momencie, gdy dziewczyna była w mińskiej „Wołodarce”. A co z bratem? „Jaźwiński Alfred Wincenty, urodzony w 1906 r., jest kołchoznikiem w kołchozie „Czerwony pogranicznik”. Aresztowany 9 lipca 1935 r. i skazany na 3 lata wydalenia w Kraju Krasnojarskim na podstawie artykułu 68 kodeksu karnego BSRR. 26 września 1937 r. ponownie aresztowany i decyzją Komisji NKWD i prokuratora ZSRR skazany na „najwyższy środek ochrony socjalnej”. Rozstrzelany 5 lutego 1938 r.w Jenisejsku”.

Siedziba rządu w przedwojennym Mińsku – dziś wygląda tak samo, Lenin też tam stoi

W tym czasie ofiarą NKWD był także inny brat Wandy Antoni (ur. 1908). Był komsomolcem, w 1924 wstąpił do partii komunistycznej. Uczył się w Szkole Partyjnej w Mohylewie, później pracował w Chojnikach, a tuż przed aresztowaniem służył w centralnej Radzie OSAWIACHIMA (sowieckie Towarzystwo Współdziałania w sprawach Obrony i Budownictwa Lotniczo-Chemicznego – red.) w Mińsku. Najprawdopodobniej mężczyzna ten został aresztowany i oskarżony o pomoc krewnym, którzy „współpracowali z polskimi wywiadowcami”.

Najwyraźniej śledczy NKWD wiosną 1938 r. postanowił skazać na rozstrzelanie i 26 –letnią Wandę Jaźwińska. Podczas przesłuchania zaczął „rozkręcać” historię z ojcem dziewczyny, który, jak pamiętamy, uciekł do Polski. Okazało się, że w latach 30. mieszkał w obwodzie charkowskim i przypadkowo w 1934 r. spotkał krewnego, o czym ten poinformował jego żonę w BSRR. Następnie w 1935 r. ojca odwiedziła również Wanda. Podczas przesłuchania poinformowała, że jej ojciec miał poglądy antyradzieckie, w związku z czym dziewczyna postanowiła nie kontynuować z nim związku. Podczas przesłuchania NKWD Wanda bardzo mocno oskarżyła Wincentego Jaźwińskiego (który na Ukrainie zmienił nazwisko na Choroszewski Filip Daniłowicz) o kontrrewolucyjne b antyradzieckie poglądy. „Na moje pytanie, dlaczego nas wszystkich porzucił i tak długo nie dawał o sobie nic wiedzieć, ojciec odpowiedział, że ciągle oczekiwał, że władza radziecka upadnie, chciał zebrać pieniądze, nabyć majątek, a potem nas wszystkich zabrać” – zaznaczyła Wanda w zeznaniach.

Prowokacja z zamkiem Radziwiłłów

Podczas kolejnego przesłuchania 4 kwietnia 1938 r. śledczy NKWD ponownie aktywnie interesowal się ojcem Wandy, ale dziewczyna nie mogła nic nowego dodać. Śledczy próbował naciskać na przerażoną dziewczynę. W protokołach przesłuchań często pojawiają się wskazówki: „Kłamiesz! Dlaczego nie zgłosiłeś poglądów ojca lub matki władzom sowieckim?”. Ostatecznie pracownik NKWD postanowil sprowokować Jaźwińską. Do jej celi została umieszczona Tatiana Bielikowa-Lwowa, w rozmowie z którą 26-letnia studentka Konserwatorium w Mińsku rzekomo powiedziała, że w latach 1929-1930 mieszkała w strefie granicznej w rejonie Zasławskim i kilkakrotnie nielegalnie przebywała w Polsce, w m. Nieświeżu. 11 kwietnia 1938 r. śledczy NKWD dokonal przesłuchania Jaźwińskiej i a Bielikowej-Lwowej.

Pytanie do Belikowej-Lwowej: „Co powiedziała ci o sobie aresztowana Wanda Jaźwińska, kiedy byłeś z nią w jednej celi nr 32?”.Odpowiedź: „Jaźwińska Wanda będąc ze mną w jednej celi opowiadała mi, że mieszkając w strefie granicznej, w latach 1929, 1930, 1931 nielegalnie kilkakrotnie przekraczała granicę państwową i była w Polsce, w Nieświeżu. Wanda mi mówiła, że w Polsce naród jest o wiele bardziej kulturalny niż w BSRR. Opowiadała mi też, że w Nieświeżu znajduje się zamek hrabiego Radziwiłła”.

Prowadzenie przesłuchania wyglądało jak bezpośrednia prowokacja NKWD przeciwko Wandzie Jaźwińskiej. To dziś każdy mieszkaniec Białorusi wie o zamku Radziwiłłów w Nieświeżu. W latach 30. w BSRR wiedziały o nim pojedyncze osoby. Być może Wanda rzeczywiście odwiedzała miasto niekoronowanych królów dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego?! Najprawdopodobniej jednak obywatelka Belikowa-Lwowa powtarzała w trakcie przesłuchania to, co powiedział jej śledczy NKWD. Wanda Jaźwińska odmówiła podpisania protokołu.

Zamek w Nieświeżu przed wojną

17 maja 1938 r. zastępca szefa 6 oddziału Bezpieczeństwa Państwowego podporucznik Szyroki przygotował akt oskarżenia w sprawie nr 36771 Wandy Jaźwińskiej oskarżonej z artykułu 68 kodeksu karnego BSRR. Oskarżenie opierało się na własnych zeznaniach dziewczyny i w rzeczywistości powtarzały momenty protokołów przesłuchań oskarżonej. Wiedziała o ojcu-kontrrewolucjoniście, ale nie doniosła; siostra uciekła do Polski, matka spotykała się z polskim konsulem i wreszcie sama mieszkając w strefie granicznej udała się do Polski. Zarzuty wydawały się wystarczające dla rostrzału, jednak specjalne spotkanie przy NKWD skazało 26-letnią studentkę konserwatorium na pięć lat zesłania w obozie pracy.

Rehabilitacja po latach

Kapitan KGB Stepura zaczął szczegółowo analizować sprawy krewnych dziewczyny. Być może będzie tam pewne potwierdzenie działalności szpiegowskiej przedstawicielki mińskiej bohemy z lat 30. Okazało się, że funkcjonariusze NKWD w obwodzie charkowskim aresztowali ojca Wandy, Choroszewskiego Filipa (prawdziwe nazwisko Jaźwiński Wincenty, 1868 r.) w 1937 r. Według sprawy śledczej, którą mińskie KGB otrzymalj z Ukrainy, okazało się, że ich koledzy z NKWD oskarżyli Choroszewskiego o pracę dla polskiego wywiadu. W 1934 r. osoba ta została zwerbowana przez pracownika polskiego konsulatu w Charkowie Kiersnowskiego, któremu okresowo przekazywał materiały o charakterze szpiegowskim. W swoich zeznaniach Choroszewski-Jaźwiński nie wspominał o córce Wandzie. 20 listopada 1937 roku mężczyzna ten został rozstrzelany.

Nie uratował się w Polsce także mąż siostry Wandy Bronisław Jaźwiński, który w 1932 r. wraz z żoną Maria uciekł na terytorium II Rzeczypospolitej. Po sprawdzeniu przez polskie władze małżeństwu pozwolono osiedlić się we wsi Żaterewo w powiecie stołpeckim. Jednak po siedmiu latach i tam przyszła władza radziecka. 5 listopada 1939 r. Bronisław został aresztowany przez Nieświeska grupę operacyjną NKWD. Sowiecka służba specjalna oskarżyła mężczyznę nie tylko o ucieczkę do Polski, ale także o współpracę z polskim wywiadem. Tragiczna sytuacja polegała na tym, że oskarżenie NKWD wobec Bronisława Jaźwińskiego opierało się na zeznaniach mieszkańca pogranicza sowiecko-polskiego Iwana Zmaczyńskiego, do którego rzekomo jesienią 1933 r. nielegalnie z Polski przybył Jaźwiński i zwerbował go do współpracy z polskim wywiadem. 10 stycznia 1938 r. sowieckie służby specjalne rozstrzelały Iwana Zmaczyńskiego. Jego zeznania wykorzystano jednak w 1940 r. przeciwko Bronisławowi Jaźwińskiemu, któremu skazano na 5 lat katorgi obozowej (został zwolniony we wrześniu 1941 r. na mocy amnestii obywateli polskich po ataku Niemiec na ZSRR).

Po zapoznaniu się ze wszystkimi materiałami sprawy karnej Wandy Jaźwińskiej i dodatkowymi danymi z Archiwum KGB kpt. Stepura przygotował wniosek, w którym zaznaczył, że większość zarzutów NKWD opierała się nie na dowodach, ale na założeniach. „Będąc w polskim konsulacie, jak pokazali Alfred Jaźwiński i Pawlina Jaźwińska, konsul był zainteresowany życiem w kołchozie i powiedzieli mu, jak żyją kołchozy w ZSRR, nie przekazali mu żadnych danych szpiegowskich” – zauważono w sprawozdaniu KGB. W rezultacie starszy śledczy KGB w obwodzie mińskim zaproponował unieważnienie uchwał specjalnego spotkania z listopada 1935 r. w sprawie krewnych Wandy Jaźwińskiej i z sierpnia 1938 r. w odniesieniu do byłej studentki Konserwatorium. 20 czerwca 1961 r. propozycję tę poparł szef Zarządu KGB obwodzie mińskim ppłk Edward Nordman. 18 lipca 1961 r. Trybunał Wojskowy Białoruskiego Okręgu Wojskowego wydał postanowienie nr 392/390 o umorzeniu postępowania karnego z powodu braku składu przestępstwa. W tym samym czasie Wanda Jaźwińska-Krotowa została rehabilitowana. Wraz z nią pośmiertnie zrehabilitowano także członków jej rodziny.

Można było wyobrazić sobie wrażenia pani Wandy, gdy listonosz w Taszkiencie przyniósł jej list polecony z prokuratury wojskowej BSRR. Kobieta musiała odsiedzieć wyrok w obozie w Karagandzie. Nie pięć lat, jak było w wyroku, ale do sierpnia 1946 r. (w związku z zakończeniem działań wojennych). Potem był pobyt w Kazachstanie. Dopiero w 1953 r., na mocy amnestii, Wandzie Jaźwińskiej zniesiono ograniczenia paszportowe i pozwolono jej przenieść się do Taszkientu, gdzie później poślubiła budowniczego Nikołaja Krotowa. Nie wiemy, jak potoczyło się życie tej kobiety. Jej los jest odzwierciedleniem strasznej epoki stalinowskich represji, kiedy system komunistyczny łamał losy setek tysięcy zwykłych obywateli radzieckich. Przypomnienie tej tragedii jest lekcją dla dzisiejszych pokoleń. Mam taką nadzieję.

Ihar Melnikau

Autor jest doktorem historii

Zdjęcia: domena publiczna