Idącą po 17 września 1939 r. w kierunku Lwowa sowiecką 6 Armią dowodził Filipp Iwanowicz Golikow. W oficjalnych życiorysach ten przyszły marszałek ZSRR jest wychwalany, tymczasem jego życiorys jest pełen zagadek.
Komkor Filipp Golikow – zdjęcie podobno zrobione we Lwowie.
Rosja nigdy na nikogo nie napadała, a jedynie się broniła. To Polska winna jest wszystkiemu co złe we wspólnej historii – dowodził w wywiadzie dla agencji TASS rosyjski ambasador w Polsce Siergiej Andriejew.
Jedną z ważnych postaci pierwszych dni września 1939 r. w Grodnie był pułkownik Bohdan Hulewicz. Choć przygotowywał miasto do walki, nie dane mu było go bronić – rozkazy naczelnego dowództwa skierowały go na południowy wschód Polski, a po sowieckiej agresji przekroczył granicę rumuńską. Do końca wojny przetrzymywany był w obozach – najpierw jako internowany, a potem jako jeniec.
„Operacja Tuchola. Antypolska akcja Kremla” to nowa powieść Leszka Szerepki, wydana przez LTW. Jak czytamy w jej opisie, jej akcja rozgrywa się w latach 2009–2010, głównie w środowisku rosyjskich służb specjalnych, które po wojnie gruzińskiej dostają rozkaz zintensyfikowania działań wobec Ukrainy i Polski. Dla realizacji swoich planów Kreml sięga po różne instrumenty, w tym politykę historyczną. Tytuł powieści nawiązuje do prób kreowania przez stronę rosyjską antyKatynia.
Autor tej powieści z gatunku political fiction, z wykształcenia historyk, był m.in. I sekretarzem ambasady RP w Moskwie, zastępcą ambasadora RP w Kijowie oraz ambasadorem na Białorusi. Poniżej prezentujemy fragment książki.
Z polskim narodem Białorusinów łączy wielowiekowa historia – mówił w kwietniu 2021 r. Aleksander Łukaszenko. Oskarżył jednak Polskę o „próby heroizacji bandytów i przestępców wojennych”. – Nigdy nie wspominaliśmy o okupowaniu przez Polskę znacznej części białoruskiego terytorium w latach 20. i 30. ub. wieku. Ale widocznie nadszedł czas, by powrócić do tego tematu i dokładnie go zbadać z udziałem historyków i politologów, co zresztą już zaczęliśmy robić – podkreślił.
Aleksander Łukaszenko, parada z okazji Dnia Zwycięstwa, Moskwa 2020 r. Fot. Wikipedia
Władze białoruskie już podjęły takie działania. Jak pisał w marcu 2020 r. na Twitterze działacz Związku Polaków na Białorusi Andrzej Poczobut (gdy ten artykuł pojawił się w Kresach 1939, Poczobut znajdował się w areszcie, oskarżony o „podżeganie do nienawiści”…), redaktor naczelny dziennika Administracji Prezydenta „Biełaruś siegodnia” oznajmił, że „Polska to hiena Europy” i „dokonywała ludobójstwa”. W tym samym czasie przed polską ambasadą w Mińsku demonstrowała grupka zwolenników Łukaszenki, z analogicznym hasłem o „hienie”.
Wojna obronna 1939 okazała się kompletną porażką. Działania opóźniające, które miały na celu doczekanie pomocy aliantów, nie powiodły się. Już 8 września posypał się plan Naczelnego Wodza obrony głównych rzek. Z tego też powodu, zamierzano oprzeć się przede wszystkim na planie obrony Przedmościa Rumuńskiego. Był to teren położony między rzekami Dniestr i Stryj. To właśnie tu, korzystając z sojuszu polityczno-wojskowego, zamierzano stworzyć polskie pozycje obronne na pograniczu z Rumunią. Zapewniłoby to dostawy od aliantów, które mogłyby być transportowane przez ten kraj, a także w miarę solidną pozycję obronną.
Kolejka samochodów do mostu w pogranicznych Kutach. Fot. domena publiczna
W powszechnej pamięci generał Władysław Anders kojarzy się przeważnie z ewakuacją polskiej armii z ZSRR, polskimi siłami na zachodzie czy Monte Cassino. Zanim to wszystko się wydarzyło, ten doświadczony oficer walczył jeszcze podczas wojny obronnej w 1939 roku. Jego dramatyczne losy ostatnich dni września są warte przypomnienia.
W pierwszych dniach września 1939 r. zdawało się, że Lwów wciąż żyje normalnie, że wojna toczy się gdzieś daleko. Do 10 września wystawiano spektakle w Operze, restauracje tętniły życiem, w dwudziestu pięciu kinach grano filmy, a ich nazwy wciąż brzmiały swojsko – „Marysieńka” dopiero miała stać się „Pionierem”, a „Chimera” – „Stachanowem”. W gimnazjach i na uczelniach trwały egzaminy wstępne i tylko wojskowe samoloty i tłumy uchodźców wskazywały, że na świecie trwa wojna. A jednak 11 września zapobiegliwy radziecki konsul Jelisiej Sinicyn poinformował Moskwę, że lwowskie polskie władze oczekują na pomoc Armii Czerwonej i niezależnie od tego, czy naprawdę ktoś tej pomocy wyglądał, nadeszła ona 22 września 1939 r. pod postacią 6 Armii pod dowództwem gen. Filipa Golikowa.
Wstrząsający dokument znaleziono na Białorusi. Jest to notatka sporządzona przez zastępcę przewodniczącego działu kadr KC Komunistycznej Partii (bolszewików) Białorusi Aleksandra Wołoszyna, dotycząca bezprawnego rozstrzelania polskich jeńców po zajęciu we wrześniu 1939 r. Grodna przez Armię Czerwoną. Karą za tę zbrodnie były dwa tygodnie aresztu dla ich sprawcy.
Aleksander Łukaszenko wymyślił nowe święto: „Dzień Jedności Narodowej”. Ma przypadać 17 września, w rocznicę sowieckiej agresji na Polskę, lub 14 listopada, w rocznicę przyłączenia tzw. Zachodniej Białorusi do ZSRR. Ma to być więc jednocześnie święto antypolskie, jak i stalinowskie.