Wiatr ze wschodu
Armia Czerwona wkroczyła 17 września 1939 r. na terytorium Polski, aby, jak głosiła propaganda sowiecka „wziąć w opiekę ludność zachodniej Ukrainy i zachodniej Białorusi”. Oczywiście, reżimy totalitarne nie muszą tłumaczyć się przed swoimi obywatelami, robią to jednak, aby zwiększyć społeczne poparcie dla podejmowanych decyzji i działań. W przypadku agresji na Polskę należało wyjaśnić, dlaczego ludności zaanektowanych obszarów niezbędna była opieka krasnoarmiejców. A ponieważ Włodzimierz Iljicz Lenin rzekł: „Ze wszystkich sztuk film jest dla nas najważniejszy” – musiał powstać fabularny, wstrząsający obraz niedoli ukraińskich chłopów w „pańskiej” Polsce. I powstał!…
„Wiatr ze wschodu” – fot. domena publiczna
Film ten nosi tytuł „Wiatr ze wschodu” (nawiasem mówiąc, krążył w PRL żart: „Co robi mądry Polak, kiedy wieje wiatr ze wschodu? Wieje razem z nim na Zachód!”). Film powstał w roku 1940, więc rdzenni mieszkańcy terenów Białorusi i Ukrainy, należących wcześniej do II RP, zdołali już sobie, od września poprzedniego roku, wyrobić zdanie na temat dobrodziejstw, jakie spłynęły na nich wraz z władzą sowiecką. Rosja to jednak wielki kraj i znakomita większość jej obywateli nie miała pojęcia, jak wyglądały realia tzw. kresów Rzeczypospolitej. To do tej większości skierowany był film.