Michaił Romm – jeden z najlepszych reżyserów sowieckich (kapitalny dokument „Zwyczajny faszyzm”, zmontowany z materiałów archiwalnych, opatrzony własnoręcznie napisanym i przeczytanym przez Romma, ironicznym komentarzem) – w roku 1941 nakręcił „Marzenie” (ros. „Mieczta”). Do końca życia był to jego ulubiony film, jak mówił, przede wszystkim z względu na możliwość pracy ze znanymi i cenionymi aktorami – Fainą Raniewską, Adą Wojcik, Michaiłem Astangowem czy Rościsławem Plattem. Główną rolę zagrała żona reżysera, Elena Kuzmina. Co ciekawe, choć nie jest to powiedziane wprost, film dzieje się w przedwojennej Polsce.
Polskim współtwórcą „Marzenia” jest autor muzyki, Henryk Wars. Przed wojną ceniony kompozytor wielu znanych do dziś przebojów, po kampanii wrześniowej uciekł z niemieckiej niewoli i przedostał się do Lwowa. Z Rosji wyszedł wraz z armią Andersa i po wojnie pracował jako kompozytor w Hollywood.
Film, mający być kolejnym uzasadnieniem zajęcia przez ZSRS wschodnich ziem Polski, zaskakuje brakiem – zwykłej w tego typu sowieckich produkcjach – nachalności. Opowiada historię wieśniaczki, Ukrainki Anny, która przybyła do miasta „za chlebem”. Dziewczyna pracuje jako szatniarka w restauracji a mieszka – w zamian za pracę pokojówki, sprzątaczki i kucharki – w pensjonacie „Marzenie” Róży Skorochod. Syn Róży, 40-letni inżynier Łazar jest zdolny, ale z braku szczęścia i koneksji nie może znaleźć pracy w zawodzie i pomaga matce prowadzić znajdujący się przy pensjonacie sklepik z owocami. Mieszkańcami pensjonatu są także dorożkarz Janek, godzinami bezskutecznie oczekujący na pasażerów, artysta-malarz Dombek, lata paryskiej świetności mający za sobą oraz ponad 30-letnia Wanda, bezskutecznie poszukująca męża… Wszyscy oni mają poczucie przegranej. Filmy o niższych warstwach społeczeństwa powstawały przed wojną także u nas, np. „Dziewczęta z Nowolipek” czy „Legion ulicy”, ale oczywiście były skonstruowane inaczej niż „Marzenie”. Tu negatywnym bohaterem jest niejaki Stanisław Komorowski, o wielkopańskich manierach, bywalec restauracji, który okazuje się być łowcą posagów, biednym mieszkańcem poddasza, pieczołowicie przechowującym w celofanowym worku swój jedyny garnitur…
Anna – Faina Raniewska
Brat Anny, Wasyl, pracuje jako robotnik. Anna przypadkowo poznaje i zadurza się w jego koledze Tomaszu, który podobnie jak Wasyl walczy o robotnicze prawa, za co jest nękany przez policję (zapewne obaj są komunistami, ale to słowo nigdy nie pada). Nieokreślone jest także polskie miasto akcji, ba, w całym filmie ani razu nie pada słowo Polska, choć na ulicach są polskie napisy a część bohaterów mówi po polsku. Podział narodowościowy nie jest jednak tematem filmu. Róża i Łazar Skorochod to zapewne Ukraińcy, z kolei Janek, Dombek, Tomasz czy Komorowski są Polakami. W dodatku kiedy mówią czy śpiewają po polsku – robią to bez rosyjskiego akcentu (grający Komorowskiego Astangow urodził się w Warszawie).
W drugiej połowie filmu Łazar, zdesperowany życiowymi niepowodzeniami, postanawia przez „zieloną granicę” przedostać się do Rosji Sowieckiej, w nadziei na poprawę swojego życia. Udaje mu się namówić Annę, by wyruszyła z nim. Zostają jednak schwytani. Brutalność policyjnych przesłuchań i konfrontacja z aresztowanym Tomaszem budzi w dziewczynie świadomość społeczną i klasową. Epilog historii ma miejsce po upływie pewnego czasu. Do miasta wkracza Armia Czerwona – a wraz z nią Anna, której po rocznym pobycie w więzieniu udało się przedostać do ZSRS, gdzie jest robotnicą w wielkim zakładzie przemysłowym. Los sprawiedliwie natomiast potraktował Łazara. Za to, że w swoim czasie posunął się do okradzenia własnej, utrzymującej go matki, nadal tkwi w jej sklepiku, sprzedając owoce i napoje… W Rosji Sowieckiej nie było, jak wiadomo, miejsca dla Boga – ale dla hinduskiej karmy widać się znalazło.
Łazar i Anna na policji
„Plenery” miejskie – ulica przed pensjonatem, przed restauracją, podwórko domu, w którym mieszka brat Anny – wybudowane zostały w atelier i nieco bawią swoją sztucznością, przypominając dekoracje teatralne. Jedynie przejazd Anny i Janka dorożką sfilmowano (częściowo z wykorzystaniem tylnej projekcji) na ulicach Lwowa, zaś jedną z finałowych scen, manifestację ludności po wkroczeniu Armii Czerwonej – na placu w Czerniowcach. Studyjne „plenery” miały swoje realizacyjne uzasadnienie: trudno byłoby odpowiednio oświetlić prawdziwe ulice, a zgodnie z założeniem twórców miasto pokazywane jest jedynie w nocy, jako mroczne i nieprzyjazne. Uzyskany efekt to jakby nikły cień „Gabinetu doktora Caligari”.
Kontrastem jest wędrówka Łazara i Anny na wschód, przez zalaną słońcem, piękną ziemię. Łany zbóż, połacie pól, malownicze drogi… Ech, piękna ta Zachodnia Ukraina – mieli myśleć widzowie i cieszyć się, że wróciła do ojczyzny światowego proletariatu. Niestety, ostatni klaps filmu padł w nocy z 21 na 22 czerwca 1941 roku a już wkrótce cała piękna Ukraina była zajęta przez kolejnych wyzwolicieli miejscowego ludu. Premiera filmu mogła odbyć się dopiero jesienią 1943, gdy Armia Czerwona, znowu zwycięska, parła całą siłą na zachód.
Janusz Petelski
Zdjecia – domena publiczna