Polsko-rosyjskie debaty o historii II Wojny Światowej to przede wszystkim zbiór punktów spornych. Zbliżenie stanowisk dotyczących historii jest czymś znacznie skromniejszym niż w wypadku Polski i Niemiec czy Polski i Ukrainy. Niewielkie zrozumienie jakie zapanowało w latach dziewięćdziesiątych i trwający ciągle dialog wielu historyków nie mogą nam przesłonić tego że, w roku 2017 rosyjskie spojrzenie na ostatnią z wielkich wojen zazwyczaj różni się od polskiego.
Mapa podziału Polski wg. paktu Ribbetrop-Mołotow
W tekście tym chciałbym skupić się jednak na początku wojny, jakim jest dla nas i większości cywilizowanego świata, wrzesień 1939 roku. Już tutaj zaznaczają się różnice – we współczesnej rosyjskiej polityce historycznej, ale i w świadomości historycznej przytłaczającej większości Rosjan, wojna rozpoczyna się dopiero dwadzieścia dwa miesiące później – 22 czerwca 1941. Wojna tocząca się w Europie od jesieni 1939 roku jest wprawdzie odnotowywania w wielu opracowaniach naukowych oraz niektórych podręcznikach, niemniej nie nadaje się jej takie samej rangi jak Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej toczącej się między Niemcami a ZSRR. To ona jest w tej chwili główną osia narracyjna pamięci, a więc to co przed nią, albo po niej – z samej zasady jest w Rosji albo przemilczane albo pozbawiane znaczenia.
Najważniejszą różnicą w polskim i rosyjskim spojrzeniu na wrzesień 1939 roku wydaje się być to co stało się 17 września oraz następstwa wkroczenia wojsk sowieckich na teren Rzeczypospolitej Polskiej. W Polsce panuje teraz zgoda co do tego, że atak sił sowieckich na Polskę był agresją, utrwaliła się też w świadomości większości Polaków pamięć o tym ze była ona wynikiem sojuszu niemiecko-sowieckiego. Każdy z krytycznych momentów tego fragmentu dziejów jest przez oficjalna rosyjską historiografię opisywany zupełnie inaczej, a osoby podnoszące w debacie publicznej konieczność zrozumienia polskiej wrażliwości są przypadkiem wyjątkowym.
Problemy rozpoczynają się od interpretacji sojuszu niemiecko-sowieckiego. O ile rosyjscy przywódcy zdobyli się na słowa potępienia wobec zbrodni sowieckiej w Katyniu (zarówno Borys Jelcyn jak i Władimir Putin z Dmitrijem Miedwiediewem), o tyle paktu z Hitlerem nigdy nie potępiono wprost, na co bez wątpienia miały wpływ relacje Rosji z krajami nadbałtyckimi i niechęć do psucia mitu o walce ZSRR z faszyzmem. I o ile w dzisiejszej Rosji nikt się nawet jego zawarcia nie wypiera, o tyle próbuje się go przesłaniać różnego rodzaju oskarżeniami wobec Polski o współpracę z hitlerowskimi Niemcami – nie opartymi zazwyczaj na prawidłowych podstawach, ale chwytliwymi wobec ogólnie niskiego poziomu wiedzy historycznej rosyjskiego społeczeństwa na ten temat.
Obraz walki Polaków z Niemcami także jest pełen negatywnych stereotypów. Podkreślana jest szybkość, z jaką Niemcy pokonali Polskę (w porównaniu tego z prędkością marszu Wermachtu w roku 1941 w ZSRR, Polska wcale nie wypada tak źle). Próżno by szukać uwag o bohaterstwie polskiego wojska czy o popełnianych wtedy zbrodniach. Elementem podkreślanym jest za to upadek państwa polskiego.
Najważniejszy dla Rosji element historyczny września’39 – czyli agresja sowiecka – nie jest żadną agresją i nie jest realizacją sojuszu z Niemcami, ale jedynie wykorzystaniem strategicznych możliwości oraz zajęciem ziem, które się Polsce nie należały. Marsz Armii Czerwonej, według takiego mitu, był równie szybki jak ten Wermachtu. Nie ma więc w nim miejsca na walki z Polakami, zdobywanie Grodna i liczne bitwy stoczone przez Polaków.
Jeszcze gorzej jest z konsekwencjami Września. Polska przegrywa i znika. Pojawia się tylko w formie debaty o Katyniu, do której swoja nieustępliwą postawą Polacy Rosjan zmusili, ale która jest też często maskowana manipulacjami takimi, jak stały wątek powiązania Katynia z zakłamaną wersją dziejów jeńców sowieckich w Polsce po 1920 roku. Nie ma w takiej wizji żadnych wspomnień o deportacjach ludności cywilnej w głąb ZSRR (te pojawiły się chyba tylko aluzyjnie po śmierci generała Wojciecha Jaruzelskiego w maju 2014 roku) ani na współpracę z Hitlerem i popełniane symultanicznie zbrodnie na Polakach. Są oczywiście w zamian za to oskarżenia wobec Polaków – o kolaborację, antysemityzm i brak walki z okupantem. Nie ma więc co liczyć choćby na wspomnienie polskiego czynu zbrojnego u boku aliantów zachodnich. Zresztą nawet losy Polaków walczących u boku ZSRR od 1943 roku nie są wprawdzie tematem tabu, ale też nie są głównym elementem narracji.
Historia Polski w latach 1939-1941 i losy naszych rodaków – zarówno pod okupacjami: niemiecką i sowiecką jak również na frontach toczącej się wojny – jest permanentnym zaprzeczeniem mitów rosyjskiej propagandy, głoszących, że to ZSRR był głównym przeciwnikiem hitlerowskich Niemiec i wypierających się negatywnego udziału tego kraju w próbie zniewolenia Europy przez dwa totalitaryzmy.
Należy się spodziewać, że taki sposób mówienia i pisania o Polsce będzie nadal trwał.
dr Łukasz Jasina
autor jest historykiem, analitykiem Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych