Jesteś tutaj:

Kategoria: kresy 1939

Sowieckie listy proskrypcyjne

Historia przygotowań do sowieckiej inwazji na Polskę nadal skrywa wiele tajemnic. Wbrew obiegowej opinii rozpoczęły się one na wiele lat przez 1939 r.  O ich skali i długofalowości doskonale świadczy znajdujący się w Archiwum Służby Bezpieczeństwa Ukrainy w Kijowie unikatowy dokument zawierający listę 4613 osób, które w ocenie sowieckich służb należało „zneutralizować” natychmiast po zajęciu terenu Polski przez Armię Czerwoną.

Broszura zatytułowana „Spis oficjalnych pracowników, informatorów i prowokatorów polskiego wywiadu i policji politycznej” była efektem pracy wywiadu GPU (Państwowy Zarząd Polityczny, poprzednik NKWD), a potem NKWD oraz służb wojskowych. Na podstawie meldunków sowieckiej agentury oraz przesłuchań osób schwytanych przy przekraczaniu polsko-sowieckiej granicy począwszy od 1925 r. sporządzano spisy osób uznanych za wrogów ZSRR.  Spisy te były co rocznie aktualizowane i wydawane w formie niewielkiej broszury, rozsyłanej do placówek kontrwywiadowczych rozlokowanych na poszczególnych kierunkach operacyjnych.

Więcej „Sowieckie listy proskrypcyjne”

Czy należało walczyć?

Dlaczego tak duże i znaczące dla Polaków miasta – Grodno i Wilno – nie były bronione przez regularne siły Wojska Polskiego? Od lat nie mamy na to jednoznacznej odpowiedzi. Równie trudna wydaje się też ocena postaw ludzi, którzy w obliczu dramatycznych wydarzeń wojny 1939 r. zmuszeni byli podejmować decyzje. Dyskusje na te tematy odżywają prawie każdego roku przy okazji wspomnień o bohaterskiej, ale nierównej walce Polaków.

Na zdjęciu: harcerze w Grodnie rzucają butelkami z płynem zapalającym w sowieckie czołgi. Z filmu „Krew na bruku. Grodno 1939”

Czy podjęcie walki rzeczywiście było wówczas niemożliwe i pozbawione sensu, zwłaszcza że mimo niezwykle trudnej sytuacji militarnej Polski w tym czasie Polacy wykazali się ogromną determinacją – jako pierwsi w Europie stawili zbrojny opór hitlerowskim Niemcom, gotowi także walczyć z najazdem sowieckim. Wojna stała się sprawdzianem dla całego społeczeństwa, w tym wojska. W sytuacjach zagrożenia dały znać o sobie słabości, rozterki dodatkowo pogłębiane przez skomplikowane okoliczności – złą łączność, nieprecyzyjne i mało stanowcze rozkazy, chaos organizacyjny, a wszystko to na tle dynamicznie rozwijającej się sytuacji wojennej.

Więcej „Czy należało walczyć?”

Tragiczny los leśników

Dla Sowietów niebezpieczni byli wszyscy Polacy w mundurach – dlatego na listach katyńskich, obok oficerów wojska i policji znaleźli się także leśnicy. Oto przykłady losów dwóch ludzi – wicedyrektora Dyrekcji Lasów Państwowych we Lwowie Kazimierza Barana oraz nadleśniczego w powiecie sokalskim Władysława Kotuli.

Dyrektor Kazimierz Baran

Kopanie rowów przeciwlotniczych we Lwowie, pierwszy z lewej Kazimierz Baran

Więcej „Tragiczny los leśników”

Miałem bąble od kopania rowów

 Publikujemy fragment książki „Miasto jest jedno, wspomnienia są inne” autorstwa grodzieńskiego dziennikarza Rusłana Kulewicza. Jest to historia 92-letniego Jerzego Kierzkowskiego, który pochodził z Warszawy.  Artykuł został w niewielkim stopniu zredagowany i skrócony.

Fara w przedwojennym Grodnie. Fot. domena publiczna

Mama Jerzego, z rodziny Makarczuk, była rdzenną grodnianką i urodziła się w Grodnie w 1900 roku. Cała jej rodzina Makarczuków –  prawosławni, którzy byli zmuszeni emigrować na Ukrainę podczas pierwszej wojny światowej. Kilka lat później Makarczukowie wracają do polskiego już Grodna.

Więcej „Miałem bąble od kopania rowów”

Z Wilna przez łagry do Armii Andersa

W ramach cyklu „Dziadek w polskim mundurze”, portal Znad Niemna przedstawił sylwetkę funkcjonariusza Policji Państwowej w okresie międzywojennym i żołnierza Żandarmerii Wojskowej w Armii Andersa, Jana Achramowicza. Jego losy są podobne do tych, które stały się udziałem wielu żołnierzy i policjantów z Grodzieńczyzny i Wileńszczyzny.

Jan Achramowicz jako posterunkowy w Wilejce

Więcej „Z Wilna przez łagry do Armii Andersa”

Wrzesień – widmo?

„Winę za tragedię, jaka spotkała Polskę w 1939 r., ponosi w całości polskie kierownictwo” – oświadczył Władimir Putin. Skoro tak twierdzi sam prezydent Rosji, trudno się chyba dziwić, że niedługo potem z gmachu byłej siedziby NKWD w Twerze zdemontowano tablicę poświęconą zamordowanym tam ofiarom zbrodni katyńskiej. Widniał na niej napis w języku polskim: „Pamięci jeńców obozu w Ostaszkowie zamordowanych przez NKWD w Kalininie, światu ku przestrodze – Rodzina Katyńska” oraz rosyjskim: „Pamięci zamęczonych. Tu w latach 1930-50 znajdował się zarząd NKWD-MGB obwodu kalinińskiego i wewnętrzne więzienie”.

Dawna siedziba NKWD na ul. Sowietskiej 4, jeszcze z tablicami. Fot. domena publiczna

Pod nią zawsze na początku września składała wieńce polska delegacja odwiedza. Choć zawisła w 1991 r., dopiero w tym roku prokuratura rejonu centralnego w Twerze „dopatrzyła się” naruszenia przepisów dotyczących lokalizacji oraz… braku dokumentów potwierdzających treść tablic.

O egzekucjach polskich jeńców Rosjanie rzeczywiście nigdy się nie rozpisywali, ale o tych dokonanych w Ostaszkowie przeczytać można choćby w protokołach dwóch przesłuchań Dmitrija Tokariewa – byłego naczelnika NKWD w obwodzie kalinińskim (dziś Twer). Dokładnie opisał los 6,3 tys. więźniów. Wśród nich byli być może ojcowie: Aleksandry Kulak-Wawryki, Marii Gordziejko czy innych dzieci osieroconych z winy Stalina, o których pisałam na łamach tygodników: „Idziemy”, „Do Rzeczy”, „Plus Minus” czy w książce „Dzieci wygnane”.

Więcej „Wrzesień – widmo?”

Chcą uhonorować ułanów

Rzecz w polskich warunkach dość niezwykła: osadzeni w Zakładzie Karnym w bieszczadzkich Uhercach Mineralnych badają dzieje jednej z ostatnich szarży ułańskich we wrześniu 1939, w Bóbrce.

Pod koniec września żołnierze Grupy Operacyjnej Kawalerii usiłowali się przebić do granicy węgierskiej. 26 i 27 września doszło do starć w rejonie Władypola i Woli Sudkowskiej (między Mościskami i Samborem) z usiłującymi ich okrążyć oddziałami sowieckimi. Ponieważ szans na wygraną nie było, gen. Anders rozwiązał swoją jednostkę i nakazał przebijanie się ku granicy małymi grupami.

Z okrążenia wydostał się oddział płk. Ludwika Schweitzera, dowódcy 26 Pułku Ułanów. 45 kawalerzystów ruszyło przez Niżankowice w kierunku Leska. Podczas postoju w Sólcu koło Kalwarii Pacławskiej napadła ich grupa Ukraińców, zabijając 15 oficerów i żołnierzy. Potem ułani ruszyli w kierunku Uherców i Myczkowiec.

Płk. Ludwik Schweitzer. Zdjęcie z okresu po wrześniu 1939 r.

Więcej „Chcą uhonorować ułanów”

Przyjaciele 1939

 Z dr Piotrem Szopą, naczelnikiem Oddziałowego Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN Rzeszów, rozmawia Andrzej Klimczak

To niepublikowane zdjęcie pokazuje spotkanie na ternach Rzeczpospolitej Polskiej braterskich wojsk sowieckich i niemieckich w roku 1939 na skrzyżowaniu dróg wiodących do Drohobycza, Stryja, Słońska i Stebnika. Ze zdjęcia można wnioskować, że Sowieci przybyli od strony Stryja konno (o czym świadczą przypięte do butów ostrogi). Witający ich Niemcy przyjechali najprawdopodobniej od strony Drohobycza. W tej okolicy to był najprawdopodobniej pierwszy kontakt działających w porozumieniu armii okupantów. Co dla mieszkańców Drohobycza i roponośnych okolic tego miasta oznaczało wkroczenie Sowietów?

Więcej „Przyjaciele 1939”

Sowiecki wywiad na „granicy cywilizacji”

Dokumenty polskich agencji wywiadowczych z lat 1920–1930, przechowywane w polskich archiwach dowodzą, że w okresie przedwojennym na terytorium dzisiejszej zachodniej Białorusi działał wywiad radziecki i sabotażyści. Stworzyli sieć szpiegowską, rekrutowali agentów i informatorów oraz gromadzili informacje wywiadowcze. W ten sposób przygotowano grunt pod stworzenie „sytuacji rewolucyjnej” w północno-wschodnich województwach II Rzeczypospolitej.

Po zawarciu traktatu pokojowego w Rydze Kreml zorganizował tzw. „aktywny wywiad” na terytorium polskich województw północno-wschodnich, który polegał na przerzucaniu dobrze uzbrojonych oddziałów pod dowództwem oficerów Armii Czerwonej w celu organizowania ataków na polskie garnizony wojskowe i posterunki policji, a także niszczenia „przedstawicieli wrogich klas ”. Najgłośniejszą akcją bolszewickich sabotażystów był atak na przygraniczne miasto Stołpce w sierpniu 1924 r., kiedy to „partyzanci” zniszczyli posterunek policji, przejęli więzienie i uwolnili kilku przywódców KPZB (Komunistyczna Partia Zachodniej Białorusi – red.). Akcją dowodził oficer Armii Czerwonej Stanisław Waupszasow.

Sowieccy pogranicznicy

Więcej „Sowiecki wywiad na „granicy cywilizacji””

Do góry