W poszukiwaniu śladów łagierników

Wiemy, jakie były następstwa sowieckiej agresji 17 września 1939 r.: zsyłki i deportacje. Jak dziś wyglądają dawne łagry napisał  w swej książce historyk dr Adam Kaczyński, którego artykuły pojawiały się wieokrotnie na portalu Kresy 1939.

Brzozowy krzyż na cmentarzu zesłańców koło specposiołka Północna Kargowaja. Z prawej – autor książki.

NKWD przeprowadziła cztery fale deportacji: 10 lutego 1940 r. (140 tys. osób), 13 kwietnia 1940 r. (61 tys.), 29 czerwca 1940 r. (78 tys.) i w maju-czerwcu 1941 r. (44 tys.). Teoretycznie, w jednym wagonie miało jechać do 25 osób, które winny otrzymywać jeden ciepły posiłek i 800 g chleba dziennie. Faktycznie jednak pociągi były przepełnione, a na skutek głodu i mrozu podczas transportów zmarło wielu zesłańców.

Największym skupiskiem zesłańców był obwód archangielski – trafiło tam prawie 55 tys. ludzi, przy czym nie byli to wyłącznie Polacy, ale też przedstawiciele innych narodowości, obywatele II Rzeczpospolitej, Trafiali głównie do tzw. specposiołków, gdzie stawali się de facto niewolnikami.

Jednym z takich specposiołków, opisanych przez autora, była mająca numer 92 wioska położona na wschód od Archangielska. Nosiła też nazwę „Siennoj” i powstała na początku lat ’30, a trafiali tu tzw. kułacy, czyli bogaci chłopi. W kwietniu 1940 r. dotarło tu 312 osób, przede wszystkim Polaków, ale byli wśród nich Białorusini. „Po przybyciu na miejsce, zesłańcy zostali skierowani do pracy. Mężczyzn skierowano do wyrębu lasu i d spławiania drewna. Co ciekawe, pracami kierował Michaił Doplewskij – potomek polskich zesłańców z czasów carskich. Żona Doplewskiego – Rosjanka, pracowała zaś w Siennym jako felczer. Do dziś dnia Doplewscy wspominani są jako wyjątkowo dobrzy ludzie” – opisywał autor. I cytował Wiktora Szalaty’a, który przeżył zesłanie: „Zamieszkaliśmy w dużych, jednoizbowych barakach, wyposażonych w piece chlebowe. W każdym z tych domów zakwaterowano po trzy, cztery na ogół liczne rodziny”. Potem mężczyzn podzielono na dziesięcioosobowe brygady, które ścinały drzewa: „Należało najpierw wokół ścinanego drzewa odgarnąć sięgający do pasa śnieg.  Nie wolno było ścinać drzewa powyżej jednej trzeciej średnicy pnia. Służyły do tego piły poprzeczne i łuczkowe na kabłąku z drewna napinanego skręcanym sznurkiem. Trzeba je było umiejętnie napinać w zależności od temperatury powietrza. Inaczej w zimie, inaczej w lecie”…

Późnym latem do Siennego dotarła informacja o amnestii, czyli efekcie układu Sikorski-Majski. Większość mieszkańców dotarła do miejscowości Karpogory, ale niewielu trafiło dalej. Baraki i pola Siennego wykorzystywano do lat ’70. Ale potem miejscowość zaczęła się wyludniać, a ludzie rozbierali i zabierali ze sobą całe domy. Autor książki znalazł w dawnym specposiołku ruiny domów i zardzewiałe narzędzia, w tym m.in. piły.

Takich wielce interesujących opisów jest w książce więcej – autor gościł w rejonie Wierchniej Tojmy, w dorzeczu Piniegi, w górnym biegu Dźwiny oraz w Republice Komi. Łagry zarosły trawą i drzewami, baraki specposiołków się rozpadły, a obecnie władze Rosji nie są zainteresowane by ktokolwiek pamiętał o tamtych strasznych latach i miejscach. Dlatego też trzeba przeczytać tę książkę.

Piotr Kościński

Adam Rafał Kaczyński, „Śladami łagrów i specposiołków na dalekiej północy Rosji”, Biblioteka Kuriera Galicyjskiego, Lwów 2021