Grodzieńszczyzna, wrzesień 1939: ostatnie walki z Sowietami

Powiększ obrazszkic z książki Czeslawa Grzelaka "Kresy w czerwieni 1939"

 O tym, jak we wrzesniu 1939 r. zakończyły się walki z Armią Czerwoną na Grodzieńszczyźnie pisze prof. dr hab. Czesław Grzelak

***

Po walkach w Grodnie, rejonie Sopoćkiń i Kodziowiec oddziały polskie zaczęły się wycofywać w kierunku północnym za Kanał Augustowski i rzekę Czarna Hańcza; oraz w kierunku północno-zachodnim – do Puszczy Augustowskiej i w kierunku Sejn. Sztab DOK III pod kierownictwem płk. dypl. Benedykta Chłusewicza, już o godzinie 7.00 22 września (a więc gdy trwała jeszcze walka w Kodziowcach i pod Sopoćkiniami) przekroczył granicę z Litwą na kierunku miasteczka Kopciowo. Tym samym zamierzenia dotyczące organizacji związku taktycznego, o którym myślał gen. bryg. Józef Olszyna-Wilczyński  stały się bezprzedmiotowe.

Tymczasem sytuacja taktyczno-operacyjna na północ od Grodna została oceniona w Sztabie Grupy Konno-Zmechanizowanej jako poważna, wobec czego komkor Iwan Bołdin rankiem 23 września 1939 r. sformował i wysłał w rejon Puszczy Augustowskiej tzw. Grupę Suwalską, w skład której oprócz oddziału mjr. Czuwakina weszła 4. Dywizja Kawalerii kombriga Iwana Muzyczenki, batalion 101. pułku strzeleckiego lejtn. Kriworota i oddział mjr. Bogdanowa z 27. BPanc. Razem ta improwizowana Grupa liczyła około 5000 żołnierzy, 77 czołgów BT-7, 12 samochodów pancernych, 52 działa, około 150 samochodów i około 100 ciężkich karabinów maszynowych znajdujących się w pododdziałach piechoty i kawalerii. Dowództwo nad tą Grupą objął osobiście komkor Bołdin[1]. Skład Grupy czynił zeń silny taktyczny związek manewrowy, zdolny szybko poruszać się i walczyć w istniejących warunkach terenowych.

Trzy pułki Brygady Kawalerii Rezerwowej (BKRez.) Wołkowysk na rozkaz gen. Wacława Przeździeckiego pociągnęły przez Radziwiłki, Sanicze ku Kaletom, znajdującym się blisko granicy z Litwą. Doskwierał brak żywności dla ludzi i furażu dla koni. Amunicja była na wyczerpaniu, szczególnie do karabinów maszynowych. Brygada  po przekroczeniu Kanału Augustowskiego, zastała tam uszczuplone po walkach w rejonie Sopoćkiń pododdziały baonu KOP Sejny ppłk. Michała Osmoli, które obsadziły przygotowane do wysadzenia mostki i śluzy. Gen. Przeździecki nakazał wzmocnić i rozszerzyć wzdłuż obronę Kanału Augustowskiego przez pododdziały grodnieńskiej piechoty płk. Siedleckiego.

Mjr Czuwakin większością swego oddziału o godzinie 18.00 22 września wyruszył z Sopoćkiń w kierunku Sejn. Przed północą oddział dotarł do Kanału Augustowskiego w rejonie Wólki Rządowej, gdzie został ostrzelany z drugiego brzegu przez żołnierzy KOP. Most płonął, uniemożliwiając przeprawę czołgom na drugi brzeg.

Znajdujący się przy oddziale Czuwakina szef I oddziału sztabu 27. BPanc. mjr Bielikow wziął 18 żołnierzy i przeprawiwszy się na tratwach przez Kanał na wschodnim skraju Wólki Rządowej, uderzył w bok pododdziału polskiego broniącego tego odcinka. Wynikło z tego pewne zamieszanie, które pozwoliło przeprawić się dwom kompaniom sowieckim przez Kanał po bliżej nieokreślonym moście – co przesądziło o zwinięciu obrony polskiej na tym odcinku. W trakcie rozgrywania boju pod Wólką Rządową, w zasadzie w polskich oddziałach znajdujących się pod dowództwem gen. Przeździeckiego zapadła decyzja stopniowego przesuwania się w kierunku granicy z Litwą w celu jej przekroczenia.

Nacisk wojsk sowieckich na polskie pododdziały broniące się w rejonie Puszczy Augustowskiej zwiększył się wraz z podejściem do polskich pozycji obronnych jednostek tzw. Grupy Suwalskiej komkora Bołdina. Grupa ta wyruszyła 23 września po godzinie 6.00 z rejonu Grodna trasą na Sopoćkinie, Kalety, Giby, Sejny. Jako oddział czołowy szedł 77. pułk kawalerii, natomiast 109. pkaw. 4. DKaw. otrzymał zadanie zajęcia Augustowa i następnie posuwania się w kierunku Suwałk.

Pomimo trudności 77. pkaw. przeprawił się na drugi brzeg Czarnej Hańczy bez broni ciężkiej i artylerii, która czekała na zbudowanie choćby prowizorycznego mostu. Po przeprawie pułk ruszył w kierunku Kalet, a do rzeczki zaczęły podchodzić pozostałe oddziały Grupy Suwalskiej. Rozpoczęto budowę przepraw dla broni ciężkiej pod Rygolem i w Wołkuszkach.

Maszerujący w przodzie 4. DKaw. jej 77. pułk kawalerii 23 września około godziny 15.00 podszedł pod dużą wieś Kalety, rozłożoną po obu stronach rzeczki Szlamica. Obronę Kalet przygotowywały znacznie uszczuplone kompanie baonu KOP Sejny, słaba kompania podchorążych z Lidy, oraz zgodnie z rozkazem gen. Przeździeckiego resztki pododdziałów piechoty z Grodna pod dowództwem płk. Siedleckiego.

Oddział zwiadowczy 77. pkaw., rozpoznał i zameldował, że Kalety i wzgórze na zachód od tej wsi są zajęte przez polską piechotę i spieszoną kawalerię. Pułk kawalerii rozwinął się do walki, lecz nie posiadając broni ciężkiej nie potrafił pierwszym uderzeniem przełamać polskiej obrony, pomimo iż wspomógł go w walce pluton samochodów pancernych 28. pułku czołgów z 4. DKaw.

Dopiero po około 2–3 godzinach walki, gdy do 77. pkaw. dołączyła broń ciężka (szczególnie czołgi), szala zwycięstwa przechyliła się zdecydowanie na stronę wojsk sowieckich. Oddajmy głos 20-letniej wówczas Anieli Woronieckiej z Kalet: Podciągnęła ruska piechota, wieś stanęła w ogniu. Nasi dzielnie się bronili, aż nadjechało wiele ruskich czołgów, które ziały ogniem armat i karabinów maszynowych. Ogień broni i łoskot czołgów mieszały się. Byliśmy wszyscy skryci w piwnicach.

Nasi nie mogli stawić czoła czołgom. Nie mieli czym. Rozbici cofali się grupkami ku puszczy, w której o 1,5 km leżała granica.

Z nastaniem zmroku obrońcy Kalet oderwali się od nieprzyjaciela i osłaniając się ariergardami odchodzili, w kierunku granicznych miejscowości Stanowisko i Budwieć, ścigani przez nieprzyjaciela. Nie było drugiej linii obrony, bowiem wedługg gen. Przeździeckiego mjr Skrzyński samowolnie opuścił stanowiska około godziny 16.00 i ruszył w kierunku granicy litewskiej. Nie zatrzymał czołgów 103. pułk szwoleżerów ppłk. Zdzisława Kwiatkowskiego, zmęczony, niewyspany, głodny. Częściowemu rozbiciu uległ znajdujący się w podobnej sytuacji 102. pułk ułanów mjr. Florkowskiego. Wobec beznadziejnej sytuacji gen. Przeździecki nakazał przekroczenie granicy litewskiej, co część wojsk wykonała w godzinach nocnych 23/24 września w rejonie miejscowości: Budwieć, Stanowisko[2].

Tymczasem 77. pkaw., mimo ciemności, ścigał polskie pododdziały, które nie poszły bezpośrednio w kierunku granicy litewskiej ale na Giby, Sejny. Raz po raz rozlegały się strzały i serie z broni maszynowej. O północy 23 września pułk dotarł do miejscowości Giby i zatrzymał się na nocleg, licząc poległych i rannych.

W dniach 24 i 25 września sformowane doraźnie niewielkie oddziały sowieckie (przeważnie kilka czołgów, 1–2 kompanie strzeleckie oraz pluton cekaemów) prowadziły oczyszczanie rejonu Sejn, Suwałk, Augustowa z drobnych pododdziałków polskich wojsk, które jeszcze nie były zdecydowane na przejście granicy z Litwą. Dopiero nacisk sowieckich pododdziałów manewrujących gęsto wzdłuż granicy z Litwą, zmusił poszczególne grupy polskich żołnierzy do przekroczenia granicy. Nie wszystkich. Jedni zdecydowali przedzierać się w swoje rodzinne strony, inni szukać walczących jeszcze polskich wojsk. Między innymi resztki 102 pułku ułanów rez. 23 września późnym wieczorem przekroczyły granicę, w kraju pozostali między innymi: por. Feliks Karpiński oraz późniejsi sławni Hubalczycy –  rtm. Stanisław Sołtykiewicz oraz plutonowi –  Romuald  Rodziewicz i Józef Alicki.

Zwarte grupy żołnierzy polskich przekraczały granicę litewską jeszcze w ciągu kilku następnych dni, zanim oddziały sowieckie zaciągnęły gęstą sieć granicznych posterunków. Jako jedne z ostatnich większych grup żołnierskich 26 września granicę litewską przekroczyły resztki szwadronów rtm. Ryszarda Wiszowatego.

Źródła sowieckie podkreślają, że w Puszczy Augustowskiej i na jej obrzeżach Polacy potrafili dobrze organizować obronę. Wykorzystywano do tego celu przygotowane wcześniej przeciwko Niemcom polskie linie obronne w postaci linii okopów wzmocnionych zaporami z drutu kolczastego, zapór mało widocznych itp. Większość mostów i mostków była przez Polaków niszczona, a na drogach przygotowano trudne do pokonania zawały. Polscy żołnierze z reguły poddawali się dopiero po rozgromieniu ich pododdziałów[3].

W tym czasie, gdy oddziały i związki taktyczne Grupy Konno-Zmechanizowanej Frontu Białoruskiego zdobywały Grodno, walczyły w rejonie Sopoćkiń, w Puszczy Augustowskiej i na jej obrzeżach (chociaż według pierwotnego założenia miały nacierać przez Białystok na Warszawę), jednostki 3. i 11. armii swoimi głównymi siłami umacniały zdobyty teren i powoli aczkolwiek systematycznie obsadzały gęstą siecią posterunków i placówek dawną polską granicę z Łotwą i Litwą. Ich stany liczbowe, zwłaszcza 3. armii, systematycznie rosły. W planach Naczelnego Dowództwa Armii Czerwonej obie armie były przeznaczone do zajęcia Łotwy i Litwy bądź wprowadzenia garnizonów wojskowych na terytorium tych państw w sposób pokojowy. Ponadto 11. armia miała wystawić silne garnizony w pobliżu granicy z niemieckimi Prusami Wschodnimi i obsadzić nową granicę sowiecko-niemiecką aż do Pułtuska. Zadanie wypełnienia luki pomiędzy skierowaną w kierunku północno-zachodnim GKZ FB a nacierającą w kierunku Brześcia 4. armią komdiwa Czujkowa otrzymała 10. armia komkora Zacharkina, która począwszy od 19 września, zaczęła kierować swoje jednostki na Słonim, Wołkowysk i dalej w kierunku Puszczy Białowieskiej. Powoli kończyła swoją działalność bojową Grupa Konno-Zmechanizowana komkora Bołdina. Jej jednostki będą zasilały inne armie bądź stanowiły odwód dowódcy Frontu. Wydaje się, że począwszy od 22 września zrezygnowano z uderzenia na Warszawę i zdobycia jej prawobrzeżnej części przez GKZ Frontu Białoruskiego. W umyśle Stalina zaczęła dojrzewać myśl zamiany z Hitlerem terytorium polskiego położonego między Wisłą a Bugiem na rzecz włączenia Litwy w orbitę interesów sowieckich.

***

W sowieckich meldunkach wojsk operacyjnych jest wiele wzmianek dotyczących działalności polskich pododdziałów na tyłach czołowych jednostek Armii Czerwonej. Wyprzedzane przez sowieckie jednostki szybkie, polskie pododdziały przyjmowały narzucone im starcia zbrojne, bądź same urządzały zasadzki na patrole, pododdziały i jednostki tyłowe Armii Czerwonej. Między innymi na szeroko pojętej Grodzieńszczyźnie:

W rejonie na zachód od Mejszagoły (przy granicy litewskiej) prowadził działalność bojową spory pododdział pod dowództwem kpt. Dombrowskiego (Dąbrowskiego?). Do walki z nim 21 września wyruszył wzmocniony szwadron 144 pułku kawalerii, 36 Dywizji Kawalerii kombriga Zybina. W dniach 23-24 września doszło do krótkich starć ogniowych, między innymi w rejonie Surmińce, po czym pododdział polski wycofał się w kierunku miejscowości Sałtaniszki. Tutaj w sukurs szwadronowi 144 pkaw. przybyła grupa rozpoznawczo-zmechanizowana 42 pkaw. tejże dywizji. W rezultacie walki (25 września) – jak podaje meldunek sowiecki – liczący około 150 ludzi polski pododdział został rozbity i rozproszony. Miało zginąć 20 Polaków, 10 raniono, 7 wzięto do niewoli. Z 42 pkaw. 5 zginęło a 3 zostało rannych. Pościg za Polakami nie dał żadnych rezultatów. Jeszcze w październiku 1939 r. (19-23) zgodnie z rozkazem nr 23 dowódcy 11 armii, 102 pkaw. 36 DKaw., w rejonie miejscowości Swisłocz i dalej w kierunku północnym prowadził działania związane z likwidacją polskich pododdziałów. Meldunki dowódców sowieckich donosiły o znacznej liczbie „polskich band dywersyjnych”, operujących w lasach augustowskich. Do ich likwidacji nakazywano organizowanie na szczeblu każdej sowieckiej dywizji specjalnych oddziałów szybkich. Taka (lub podobna) sytuacja istniała na całym teatrze działań operacyjnych Armii Czerwonej przeciwko polskim jednostkom wojskowym i zmilitaryzowanym.

[1] RGWA, 35086-1-143, k. 79–83; 223, k. 14–19; 35081-1-235, k. 1–39.

[2] R. Szawłowski, op. cit., t. 2, s. 47.

[3] RGWA, 35086-1-143, k. 81–82.