Jesteś tutaj:

Rok: 2014

Polacy i Białorusini

W filmie o obronie Grodna w 1939 r. przed Sowietami pojawią się i Polacy, i Białorusini.

Zgodnie z obowiązującą w czasach ZSRR sowiecką propagandą, Białorusini z otwartymi rękami przyjęli „wyzwolicieli”. Prawda była inna. Pewna część Białorusinów – głównie tych o lewicowych poglądach – cieszyła się z sowieckiego najazdu. Większość nie miała powodów do radości.

Białorusini służyli w Wojsku Polskim. Szacuje się, że we wrześniu 1939 r. polskie mundury nosiło ok. 60 tys. osób należących do tej mniejszości narodowej. Ze wspomnień oficerów i żołnierzy wynika, że bili się dzielnie i zachowywali się bardzo lojalnie wobec swych dowódców i w ogóle Państwa Polskiego. Inaczej niż przedstawiciele niektórych innych mniejszości narodowych.

Te tradycje podtrzymuje działająca na Białorusi grupa rekonstrukcji historycznej „Białorusini w Wojsku Polskim”, zorganizowanej przez znanego historyka Ihara Melnikaua, redaktora naczelnego „Istoriczeskoj Prawdy”   www.istpravda.ru/bel/

Mamy nadzieję, że członków tej grupy zobaczymy w naszym filmie.

Poniżej zdjęcia rekonstruktorów.

GrodnoGRHBial

na górnym zdjęciu – Ihar Melnikau

 

GrodnoGRHBial2

Jak pomóc filmowi

Film GRODNO 1939 nie jest przedsięwzięciem komercyjnym, musi więc liczyć na wsparcie społeczne. I to rozmaite: finansowe, aktywność wolontariuszy, życzliwe podejście aktorów.

Po pierwsze – wszystkich, którzy mogą, prosimy o pomoc finansową. Każda kwota się liczy. Nie prowadzimy zbiórki publicznej (choć tego nie wykluczamy); na stronie Fundacji Lelewela podany jest numer konta, na które każdy może wpłacać pieniądze na film. Będą to wiec pieniądze na działalność statutową Fundacji Lelewela, ale prosimy o zaznaczenie, że chodzi właśnie o realizację filmu GRODNO 1939.

Zamierzamy też zbierać pieniądze poprzez jedną z platform crowdfundingowych, w Polsce jeszcze mało znanych, a popularnych np. w USA. Tam podaje się cel i kwotę do zebrania; wpłacający mogą liczyć na nagrody (np. płytka z filmem, zaproszenie na plan itp.), a do uzyskania środków na dany cel niezbędne jest zebranie całej kwoty.

Liczymy na wolontariuszy; mamy też nadzieję, że aktorzy i inni uczestnicy naszego projektu potraktują to przede wszystkim jako działalność społeczną, oczywiście, w miarę swoich możliwości. Mamy nadzieję na współpracę z grupami rekonstrukcyjnymi – kilka już zgłosiło chęć udziału w tym przedsięwzięciu.

Zapraszamy do współpracy!

Piotr Kościński

prezes Fundacji Joachima Lelewela, współautor scenariusza

Obrazek

Nasz film – bohaterowie

Ujawniamy kilka kluczowych informacji o filmie.

Główną postacią filmu, znanego na razie pod roboczym tytułem GRODNO 1939 jest młody oficer, podporucznik Stefan Jaworski. Ze swoim oddziałem przybywa do Grodna w przeddzień agresji sowieckiej, przekonany, że będzie go bronić przed Niemcami. Zostaje przydzielony do dowództwa obrony miasta – w ten sposób na bieżąco poznaje zmieniającą się sytuację militarną.
Jaworski pochodzi z Brześcia. W Grodnie spotyka swoją sympatię, Annę – studentkę medycyny, którą wybuch wojny zastał na praktykach studenckich w grodzieńskim szpitalu.
Miasto szykuje się do obrony. Walczyć chcą wszyscy – żołnierze i cywile. Także ci najmłodsi. 13-letni Tadzik Jasiński rwie się do walki, ku przerażeniu jego matki i dziadków. Harcerze przygotowują najprostszą „broń przeciwpancerną”: butelki z benzyną…

grodno

Zniszczony sowiecki samochód pancerny

Relacja ppor. Romana Bienia, dowódcy 1 plutonu baterii plot. nr. 94

20 września 1939

Około godz. 9.00 rano bateria dojechała do Grodna i zajechała na postój do koszar 2 daplot. Natychmiast zawrzała praca. Ustawiłem 2 ckm jako opl i zacząłem ogarniać baterię.

Ppor. Musiał udał się do miasta starać się o amunicję, benzynę itp. Kierowcy i patrol reperacyjny przystąpili do remontów wozoów. Pomagał nam w tych pracach ppor. Wierzbicki z 84 baterii, który bardzo dzielnie walczył rano w Stryjówce.

pelot

Dość niespodziewanie i z pewną rozpaczą na twarzy wrócił z miasta ppor. Musiał i powiedział, że czołgi bolszewickie zajęły miasto i dojeżdżają już do koszar. W ułamku sekundy decyzja była powzięta: walczyć i wyprzeć nieprzyjaciela z miasta. Ppor. Musiał wydał rozkazy. Do walki wyszły kolejno: II pluton z działem i ckm plut. Janiewicza, pod dowództwem ppor. Musiała i ppor. Popławskiego; około 100 m za nimi I pluton z działem, ckm i wszyscy pozostali żołnierze baterii pod dowoództwem moim. Za I plutonem postępował ciągnik kpr. Mayera i wóz amunicyjny. W koszarach pozostał tylko patrol reparacyjny – kierowcy – mając do obrony 2 ckm plot i ckm kpr. Godunowa. Dowódcą tu pozostał ogn. Kołodziej – szef baterii.

Kanonierzy wytoczyli działa rękoma – kolumienki piesze posuwały się pod ścianami – w gotowości szturmowej z butelkami benzyny. Gdzieś z okien czy dachów padały do nas strzały karabinowe – jeden z pierwszych padł, trafiony w szyję, uczeń gimnazjum, Polak, który przyłączył się do nas.

tank

Ppor. Musiał otworzył ogień z działa do pierwszego czołgu, jaki ukazał się. Po kilkunastu strzałach wymiennych czołg zaczął płonąć – żołnierze doskoczyli, oblali go benzyną. Obsługa nie wyszła z czołgu, udekorowanego kwiatami przy wjeździe do miasta. Po pewnym czasie wewnątrz eksplodowała amunicja.

Teraz plutony rozdzieliły się, posuwając się 2 równoległymi ulicami. Otrzymałem rozkaz iść z I plutonem na prawo, ul. Dominikańską – posuwałem się wolno i ostrożnie – oczekując ukazania się innych czołgów. Za zakrętem, w bocznej wąskiej uliczce był czołg, czekający prawdopodobnie w zasadzce lub zajechał tam przypadkiem. Nie mogłem do niego strzelać. Zatrzymałem działo i czekałem, nie chcąc jechać naprzód, by nie być wziętym w dwa ognie – nie zostawiać za sobą nieprzyjaciela. Wywiązała się walka – żołnierze otoczyli czołg i wyparli stamtąd strzałami. Kiedy usiłował wyjechać na główną ulicę, przy ostrym skręcie spadła mu gąsienica. Obsługa wyskoczyła z unieruchomionego czołgu, chcąc uciekać pieszo – biegiem, lecz po kilkunastu krokach padli trafieni kulami moich ludzi. Jednego wzięto do niewoli i żandarmeria odprowadziła [go] do sztabu. Czołg podpalono, amunicja wewnątrz eksplodowała. To drugi.

Ledwo ruszyłem naprzód – nagle zobaczyłem w głębi ulicy inny duży czołg, jadący na nas, prawdopodobnie zwabiony odgłosami walki, spieszący pomóc swemu towarzyszowi. Zatrzymałem działo i otworzyłem ogień. Czołg jechał całym pędem z góry, strzelając z km.

Ujrzałem padających przed działem ludzi. Celowniczowie moi, stojąc na pomoście, strzelili 8 razy celnie. Pociski plot natychmiastowo rozrywały się na zewnątrz czołgu, nie naruszając jego pancerza i nie czyniąc mu żadnej szkody. Kule jego km gwizdały gęsto obok nas. Czołg z rozpędem wjechał ukosem na działo – miażdżąc je. Celowniczowie zeskoczyli w ostatniej chwili – jeden został nieco przygnieciony – część plutonu schroniła się w tymmomencie do bram domów, po obu stronach ulicy, i strzelała z kbk. Strzeliłem też kilka razy, lecz bezskutecznie. Rzucono kilka butelek z benzyną. Na czołgu, który z rozpędu wjechał w wystawy kina – kilkadziesiąt metrów za działem, rozbijając je – powstał ogień, lecz wkrótce zgasł. Z kina czołg cofnął się i wyjechał tyłem w górę ulicy, strzelając ze swych km.

Podwozie działa było zupełnie zmiażdżone, przezierniki i przelicznik rozbite – nie nadawało się nawet do remontu. Ciągnik był postrzelany. Kilku ludzi na ulicy było zabitych, w tym znowu jeden uczeń gimnazjum walczący z nami. W plutonie był 3 ranionych – w tym kan. Świstoń – ładowniczy. Po udzieleniu pierwszej pomocy i opatrunku rozkazałem kpr. Szeferowi odwieźć ich do szpitala. Kpr. Szefer odwiózł ich i oddał lekarzom cywilnym w szpitalu – po powrocie zameldował mi. Żołnierze plutonu wykazali olbrzymią odwagę i determinację i mimo strat chęć dalszej walki i pomsty.

Nadszedł ppor. Musiał z II plutonem – nie miał on przeciw sobie nieprzyjaciela, a słysząc walkę dość długą, skierował się na ul. Dominikańską. Zatrzymał się przy zmiażdżonym dziale. Zdałem mu raport z przebiegu walki. Po chwili powiódł on całą baterię naprzód, wypierając czołgi coraz dalej ku końcom miasta. Ciągnik i wóz amunicyjny stale szły za nami. Bateria doszła do mostu i zatrzymała się. Tu zajęto pozycję. Siła ogniowa obecnie przedstawiała się: 1 działo 40 mm i 2 ckm.

Cel nasz został osiągnięty – nieprzyjaciel wyparty z miasta. Przez 3 godziny cały ciężar bitwy spoczywał wyłącznie na 94 baterii – ona stanowiła jedyną siłę ogniową, jedyną jednostkę liniową w tym czasie walczącą, karną, zwartą i dowodzoną. Ogień ucichł.

Bolszewicy wyparci z miasta już nie atakowali. Wojska polskie – nadciągające w coraz to większej ilości – opanowały miasto. Oddziały polskie stanowiły po południu już duży garnizon. W dwie godziny po naszym przyjeździe do Grodna – przyjechał dyon pancerny.

Obrona Grodna we wrześniu 1939

Nad ranem 20 września 1939 r. sowiecki batalion rozpoznawczy podszedł pod Grodno od południa. Sowieci zdecydowali się zaatakować miasto przez most. Grupa została jednak na moście silnie ostrzelana przez polskich obrońców. Doprowadziło to do rozproszenia się czołgów, które dalej działały pojedynczo. W rezultacie polscy żołnierze rozpoczęli polowanie na nie, niszcząc wszystkie wozy bojowe.


BT-7_model_1935_rakov2

Było kilka przypadków wykorzystania jako osłony cywilów przez czołgistów, w co najmniej jednym wypadku do pancerza czołgu zostało przywiązane dziecko (trzynastoletni Tadek Jasiński), które zginęło od kul. Obrońcy walczyli z sowieckimi napastnikami przy użyciu dwóch dział przeciwlotniczych, ustawionych do strzelania na wprost, a także karabinów maszynowych, granatów i butelek z benzyną.
Walki trwały do 22 września. Tego dnia z Grodna wydostali się dwaj przywódcy polskiej obrony, wiceprezydent miasta R. Sawicki i mjr. B. Serafin wraz z ostatnią częścią obrońców. Straty sowieckie są oficjalnie oceniane na 53 zabitych i 161 rannych oraz zniszczonych 19 czołgów i 3 samochody pancerne (niewykluczone, że były znacznie większe). Straty polskie są trudne do określenia, ponieważ Sowieci dokonywali mordów zbiorowych (w tym – młodzieży) – szacuje się je na co najmniej 300 zabitych.

Powstał klub, który pomoże zrobić film!

grodnomost

Przy Fundacji Joachima Lelewela powstał Klub Przyjaciół Filmu GRODNO 1939.

Zapraszamy do niego wszystkich, chcących pomóc przy powstawaniu filmu – czy to finansowo, czy poprzez wsparcie przy zbieraniu środków, wolontariat itp.

Kontakt:

Piotr Kościński

prezes fundacji, współautor scenariusza i współproducent,

e-mail: pkoscinsk@gmail.com

Do góry